Hej!
Od dawna nie było żadnego
poradnika, dlatego doszłam do wniosku, że najwyższa pora coś dodać. Na początek
życzę wszystkim udanych i bezpiecznych wakacji – w końcu się
doczekaliśmy, prawda? Jako że sama studiuję i wiem, że niektórzy wciąż
jeszcze zmagają się z sesją poprawkową, to tym bardziej trzymam za Was
kciuki! No, to już prawie koniec.
Dzisiejszy
temat nie będzie odkrywczy (chyba już raz nawet pojawiła się o tym
odpowiednia część), ale – o czym przekonuję się niemalże na każdym kroku
czy to rozmawiając z ludźmi, czy z własnego doświadczenia – o niektórych
sprawach należy po prostu mówić aż do skutku.
Krytyka – wielka motywacja czy
gwóźdź do trumny?
Teoretycznie
każdy wie, czym jest krytyka. Rozpoczynając bloga o jakiejkolwiek tematyce
– również z opowiadaniem, ale też z grafiką, ocenami, galeriami, własnymi
przemyśleniami i co tam tylko przyjdzie nam do głowy – każdy z nas z pewnością
liczy na to, że zainteresuje treścią potencjalnego czytelnika. Mamy nadzieję na
komentarze, a więc moim zdaniem
najbardziej wygodną formę odzewu, która umożliwia potencjalnemu czytelnikowi
wyrażenia wszystkiego, co w danej chwili przyjdzie mu do głowy. Wydaje mi
się, że również dla autora nawet kilka słów potrafi znaczyć więcej niż „łapki w górę”
czy jakiekolwiek inne formy oceny, które oferują znane serwery.
Niestety
(albo stety) komentarze wiążą się
również z tym, że prócz pochwał, każdy odbiorca będzie miał pełną swobodę w wyrażeniu
własnej opinii. Nie oszukujmy się: decydując się opublikować szerszemu gronu
odbiorców, musimy liczyć się z tym, że w naturalny sposób nasza praca
zostanie oceniona. Każdy z nas
to robi, nawet bezwiednie; czytamy tekst, oglądamy zdjęcie albo film, słuchamy
muzyki… I mimo wszystko często już na wstępie wyrabiamy sobie zdanie na
ten temat – mniej lub bardziej pozytywne, często ulegające zmianie, kiedy
bardziej zagłębić się w temat. Niemniej wiemy, co nam się podoba lub nie, poza
tym drugiej osobie jest o wiele łatwiej w sposób obiektywny ocenić
to, co ma nam do zaoferowania autor.
Jako że
znajdujemy się na katalogu opowiadań, a wielu z nas pisze właśnie
historie, skupię się przede wszystkim na nich, ale to, o czym piszę, można
bardzo łatwo przyporządkować do każdego rodzaju twórczości. Każdemu autorowi
przyjemnie jest czytać pozytywne opinie i ciepłe słowa na temat swojej
pracy. To rodzaj uznania, więc w pełni zrozumiałe jest pragnienie, by za
swoje wysiłki otrzymywać przede wszystkim pochwały – o ile są szczere.
Tutaj znowu wracam do wspomnianej wcześniej krytyki, która, mam wrażenie, przez
wiele osób stawiana jest na równi z hejtem.
Tu
pozwoliłam sobie zajrzeć do
słownika:
Hejt – obraźliwy lub agresywny komentarz
zamieszczony w Internecie.
Obraźliwy lub agresywny – nie negatywny, a spotkałam się z wieloma
osobami, które uważały każdą nieprzychylną opinię na temat swojej pracy za hejt. Nic dziwnego, że teraz wiele
komentarzy zaczyna się od słów: „to nie jest hejt”. Każdy z nas ma prawo
do własnej opinii, a jeśli coś nam się nie podoba, mamy pełne prawo to
napisać – oczywiście pod warunkiem, że swoje stanowisko odpowiednio
umotywujemy, bo to zasadnicza różnica.
Przeglądając
strony internetowe i czytając kolejne opowiadania, niejednokrotnie
napotykałam sytuację, w której długie, często słuszne i umotywowane
komentarze, powodowały frustrację autora ocenianej historii. W skrajnych
przypadkach sama zostałam sarkastycznie nazwana „polonistką”, tylko dlatego, że
mimochodem zwróciłam uwagę na rażący błąd ortograficzny. Jeśli – Boże, uchowaj!
– kogoś podkusi, by skrytykować zachowanie głównego bohatera, to już lepiej
niech ucieka gdzieś daleko, bo przecież tak się nie robi, prawda? Wychodzi na
to, że komentować wolno, ale tylko pod warunkiem, że przymkniemy oczy na
wszelakie kwestie związane z poprawnością i naszymi osobistymi
preferencjami. Autor w końcu przedstawia nam bohaterów i historię
według własnego pomysłu, usprawiedliwiając wszystkie ich wady i… Prawda?
No, chyba
niekoniecznie.
Jasne,
bardzo wiele zależy od tonu wypowiedzi i sposobu w jaki zostanie
napisany komentarz – to inna kwestia. Problem polega na to, że negatywny
komentarz a hejt to dwie różne sprawy i nigdy nie należy stawiać ich na różni. Krytyka pozwala się
rozwinąć, tym bardziej, że każdemu autorowi powinno zależeć na szczerej opinii
czytelników. Jaki sens ma komentarz „super” albo „świetnie”, skoro nic nie
wnosi? Nie mam nic do osób, które nie potrafią albo nie lubią sklecić sensownej
wypowiedzi, ale słodząc pod rozdziałami w niczym nie pomagają osobie,
która poświęca czas na napisanie tej historii. Komentarze są właśnie po to, by
umożliwić przekazanie uwag, które nasuwają się nam w trakcie czytania.
Każdy ma prawo do oceny zachowania postaci czy danej sytuacji, zwrócić uwagę na
styl czy błędy… Dopiero wtedy ma to sen, bo wielokrotnie ocena innej osoby
pozwala spojrzeć na wiele kwestii z innej perspektywy. Każdy z nas
różnie postrzega wiele kwestii, ma inny poziom moralności, więc nie musi (i
nawet nie powinien) we wszystkim zgadzać się z autorem.
Czytając
długi, rozbudowany komentarz, w którym ktoś zwraca nam uwagę na błędy,
zamiast się bulwersować, czasami zastanówmy się nad tym, jaki płynie z tych
uwag sens. Jeśli ktoś napisze nam, że jego zdaniem główny bohater czy bohaterka
postąpił źle, wcale nie musi mieć na myśli tego, że nie podoba mu się nasze
opowiadanie albo że już skreślił kreowaną przez nas postać. Na uwagę o błędzie
wystarczy po prostu podziękować i poprawić – tłumaczenie, że „to tylko
blog i kto by się tym przejmował” jest śmieszne. Oczywiście, każdy z nas
ma prawo do pomyłek, ale wpadanie w irytację, tylko dlatego, że ktoś
zwrócił nam na to uwagę, to już lekka przesada, czyż nie? Jeśli widzisz, że
ktoś zwróci Ci uwagę na za małe literki albo niedobraną kolorystykę, to zamiast
naskakiwać na niego i pisać o tym, by sam sobie zrobił lepszy
szablon, lepiej zastanów się nad tym, czy w tej uwadze nie ma odrobiny
prawdy – w końcu piszemy nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla
czytelników, a to może być trochę trudne, jeśli będą mieli problem z rozczytaniem
przesłanego przez nią tekstu.
Istnieje
również dość powszechny mit o tym, że hejt
najczęściej płynie z anonimowych kont. Cóż, jest w tym sporo prawdy,
bo przecież najłatwiej jest obrażać innych, kiedy nikt nie ma pojęcia, kim
jesteśmy. Niemniej znam bardzo wiele osób, które piszą konstruktywne, sensowne
komentarze, ale po prostu nie mają konta i nie czują potrzeby, by je
zakładać. Zarzucanie takiej osobie zazdrości czy właśnie tego, że jest hejterem
albo uwagi typu „sam(a) nie piszesz, to się nie wypowiadaj”, jest
najzwyczajniej w świcie krzywdzące.
Krytyka
jest naturalna, a prawdziwą mądrością jest to, by potrafić z niej
skorzystać. Czasami uwagi czytelników potrafią być bezcenne, tym bardziej, że
nikt z nas nie jest nieomylny. Możemy żyć w przekonaniu o swojej
nieomylności i stać w miejscu albo otworzyć się na ludzi i przyjąć
nam to, co próbując nam zaoferować. Sensowny komentarz – nawet niezgodny z naszymi
przekonaniami – może otwierać drogę do ciekawej dyskusji, która okaże się
korzystna dla obu stron. Hejt, prócz bezsensownego stwierdzenia o „beznadziejności”
ocenianej treści albo bezpośrednio uderzających w autora wyzwisk, nie
przynosi niczego.
„Ale głupi bohaterowie!”
„Wydaje mi się, że bohaterka postąpiła
naprawdę nierozsądnie. Przecież gdyby…”
Da się wyczuć różnicę?
Nie
rozwlekając dłużej, na koniec raz jeszcze powtórzę to, co najważniejsze: nie
każda krytyczna opinia to hejt. Zabierając się za pisanie, po prostu liczmy się
z tym, że nie każdy siedzi nam w głowie i nie musi się z nami
zgadzać. Jeśli opowiadanie jest pisane wyłącznie dla samych pochwał i z założeniem,
że liczy się tylko i wyłączne narzucone z góry zdanie autora o
wspaniałości akcji i bohaterów, to
tak naprawdę nigdy nie powinno powstać.
To tyle na dzisiaj z mojej
strony. Mam nadzieję, że tekst jest zrozumiały, to zresztą tylko i wyłącznie
mój pogląd na tę sprawę, wyrobiony na podstawie wieloletnich doświadczeń,
rozmów i obserwacji ;) Jeśli macie coś do dodania, to zapraszam – spisałam
naprędce wszystko to, co w tej chwili przyszło mi do głowy, tym bardziej,
że na każdym kroku utwierdzam się w przekonaniu, że to jest potrzebne.
Na tę
chwilę dziękuję pięknie wszystkim czytającym. Kolejny poradnik najpewniej
zaprezentuje nam Maggie, więc do
napisania!