17 lip 2017

[150] Pamiętnik 10.07 - 16.07



Kategoria: Autorskie
Rozdział 56
„– Napijesz się czegoś? – zapytałam uprzejmie, spoglądając na niego kątem oka.
Zacisnął usta w wąską linię i gorączkowo pokręcił głową. Wbrew jego żądaniom podsunęłam mu pod nos mojego niedopitego drinka. Na widok posoki, która osiadła na dnie szklanki, pozostawiając wyraźne odcięcie między każdym składnikiem napoju, wstrzymał oddech i nieznacznie się odsunął.
– Tak, masz rację, smakuje okropnie. – Pokiwałam głową, sięgając po butelkę ginu. – Podobnie jak to – dodałam, bez ostrzeżenia rozbijając flaszkę o bok kontuaru.
Alkohol spłynął po oklejonej plakatami rockowych zespołów imitacji dębu. Przerażenie siedzącego obok mnie mężczyzny przybrało na sile. Spojrzałam na niego ciepło, ujmując lewą, sprawniejszą w tamtym momencie dłonią szyjkę stworzonego naprędce szklanego tulipana.
– Wiesz, że widziałeś za wiele, prawda? – wyszeptałam, zsuwając się z barowego stołka. – Co powinnam z tobą zrobić? Jakieś pomysły, sugestie? Prośby? Jedno słowo, a zrobię to bezboleśnie…
Mężczyzna jęknął cicho, kuląc się na swoim krześle, jakby to miało go ochronić.
– Mogłabym użyć na tobie perswazji – myślałam na głos, okrążając go. – Ale to nie daje mi gwarancji. Wiesz, jak to mówią, tylko trupy potrafią zachować milczenie...”

Forever you said

Kategoria: Autorskie
Rozdział 52
„[…] Nie dając sobie czasu na wątpliwości, w pośpiechu wymknęła się na korytarz. Nogi same powiodły ją w odpowiednią stronę, Eveline zaś bezbłędnie odtworzyła w pamięci drogę do przedsionka. Bez wahania pokonywała kolejne metry, czując się trochę tak, jakby spędziła w tym domu całe lata, a nie raptem kilka dni, początkowo wręcz onieśmielona jego gabarytami. To wszystko i tak wydawało się dziwnie odległe, zupełnie jakby nie miało znaczenia – kolejny sen, w którym przyszło jej trwać, a który ostatecznie dobiegł końca. Teraz w końcu wiedziała, co powinna zrobić i tylko to się liczyło.
Z tą myślą bez cienia strachu przekroczyła próg i wkroczyła w blade światło poranka.”

Lost in the Time
 Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch 
Rozdziały 222 – 225
„[…] Nie wyczuła czegokolwiek, co świadczyłoby o ruch, a jednak mimo wszystko była w stanie przysiąc, że coś dosłownie zawisło tuż obok łóżka. Chciała odrzucić od siebie samą tylko myśl o takiej możliwości, raz po raz powtarzać sobie, że przecież była bezpieczna, to jednak okazało się o wiele trudniejsze, niż mogłaby sobie tego życzyć.
Nie, skoro wyraźnie czuła charakterystyczny dla obecności ducha chłód. Co więcej, prawie na pewno wiedziała, kto jej się przyglądał, chociaż nie była pewna, czy istniał logiczny sposób, który pozwalałby w łatwy sposób rozróżnić jednego od umarłego od drugiego, jeśli ten akurat nie chciał się ujawnić.
Proszę, niech on po prostu sobie pójdzie… Proszę, pomyślała gorączkowo, ale to wydawało się z góry skazane na niepowodzenie.
– Jocelyne…”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz