2 maj 2017

[139] Pamiętnik 24.04 - 30.04

(c) Forain z lost-souls-graphics.blogspot.com

Dzień dobry! :3 Pamiętnik pojawia się z jak najbardziej celowym, jednodniowym opóźnieniem. Mam nadzieję, że mi je wybaczycie, ale nie było sensu, żebym publikowała tego samego dnia, co i podsumowanie miesiąca, do którego zresztą odsyłam, bo pojawiło się kilka ciekawych informacji: KLIK. Zapraszam!

 Kategoria: Autorskie
Rozdział 8
„Ona była tak przerażona, że nie była w stanie się ruszyć. Jej oddech stał się niespokojny. Złodziej Krwi podniósł z ziemi jej kurtkę i założył jej na ramiona.
- Pójdziesz za mną! - Spojrzał jej twardo w oczy - należy mi się zapłata za uratowanie ci tyłka.
Kobieta skinęła lekko głową. Nie była w stanie niczego powiedzieć. Ruszył przed siebie, a ona za nim.
- I radzę ci się pospieszyć, bo zamarzniesz - obrócił się do niej z figlarnym uśmieszkiem na twarzy.” 

 Kategoria: Autorskie
Rozdział 53
„Mason leżał na wyłożonej gumolitem podłodze, nogi opierając na będącej jedynym wyposażeniem izolatki leżance. Na mój widok wyraźnie się rozpromienił. Zamiast jednak wstać i należycie się przywitać, poklepał miejsce na podłodze obok siebie, sugerując, bym się do niego przysiadła.
Mimo to nie ruszyłam się choćby o milimetr. Wyraźnie rozjuszony moim aktem ignorancji Mason usiadł i okręcił się o sto osiemdziesiąt stopni, zamiast stóp opierając o bok niewygodnego posłania plecy.
– Nie widzieliśmy się tyle czasu, Kitty – mruknął zasmucony. – Myślałem, że już nie gniewasz się za tego Damiena.
– Daniela – poprawiłam go mechanicznie, siadając pod drzwiami. Przyciągnęłam kolana pod brodę, by w ten sposób jakoś ochronić je przed chłodem bijącym od podłogi. – Ciężko, żebym nie złościła się za zabicie mojego człowieczeństwa, nieprawdaż?
Mason zacisnął dwa palce na grzbiecie nosa, wzdychając ciężko.
– Kiedy zrozumiesz, że poszedłem ci na rękę? Facet nie żył. I raczej by już nie ożył – dodał prześmiewczo. – Popłakałabyś sobie nad jego martwym ciałem, wyżaliła się… I musiałabyś go pochować. A tak… tak wyszłaś z całej tej sytuacji z twarzą.
– Nie wiem, co takiego niedorzecznego i niedopuszczalnego widzisz w rozpaczy nad ukochanym.
Mason posłał mi długie spojrzenie, którego nie potrafiłam do końca rozszyfrować.
– A teraz… Nadal go kochasz?” 

 Kategoria: Autorskie
Rozdział 39
„[…] Z nikłym uśmiechem odrzuciła na plecy jasne włosy, chcąc sprawiać wrażenie pewnej siebie, zdecydowanej i pięknej, chociaż podejrzewała, że w jego oczach zawsze wyglądała dobrze, niezależnie od sytuacji i tego, co miała na sobie. Była w stanie to poznać zarówno po jego tonie, jak i uśmiechu, którym obdarzył ją już na samym wstępie, wpatrując w nań tak, jakby widział ją po raz pierwszy – i jakby była aniołem albo inną cudowną istotą, która z jakiegoś powodu zdecydowała się zaszczycić świat swoją obecnością. Och, to też wydawało się ironiczne, a jednak… Cóż, podobało jej się.
– Bardzo ładnie, Ariano – usłyszała i tym razem pozwoliła sobie na szczery, o wiele bardziej promienny uśmiech.
Jak długo On był z niej zadowolony, mogła być dumna z tego, kim była – i kim mogła się stać. Niezależnie od swojego pochodzenia, zdolności i…
Ta jedna istota wydawała się warunkować wszystko, a Ariana wiedziała, że jak długo będzie mogła cieszyć się Jego miłością, nie musi obawiać się, że upadnie. […]”

 Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch 
Rozdziały 165 – 170
„[…] Będąc śmiertelniczką, mając pewność, że późną porą podąża za nią trzech dobrze umięśnionych, pijanych mężczyzn, zaczęłaby się bać. Najpewniej szukałaby pomocy albo przynajmniej usiłowała trzymać się blisko dobrze oświetlonych, zatłoczonych ulic, czekając aż zrezygnują z pogoni. Nawet ludzie mieli instynkt samozachowawczy, zaś Isobel czuła, że na miejscu nieprzygotowanej do walki kobiety postąpiłaby w taki sposób.
Sęk w tym, że już dawno nie była delikatna i krucha, a tym bardziej nie zamierzała pozwolić upokorzyć się kilku nic nieznaczącym istotom. Właśnie dlatego bez chwili wahania skręciła w pierwszą zaciemnioną uliczkę, którą tylko udało jej się zauważyć. Za sobą usłyszała pełne satysfakcji śmiechy, ale nie zatrzymała się, wciąż wprawnie udając naiwną, aż proszącą się o nieszczęście ofiarę. Tylko ona zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo ironiczna była w tamtej chwili sytuacja – bo i owszem, ktoś miał ucierpiał, ale sytuacja prezentowała się zgoła inaczej, aniżeli sądzili podążający za nią mężczyźni.
Jeszcze trochę, pomyślała, coraz bardziej oddalając się od głównej ulicy. Wciąż dobrze słyszała to, co działo się w bardziej tętniącej życiem części miasta, jednak bodźce stały się bardziej przytłumione. Jeszcze tylko chwilę…
W momencie, w którym usłyszała, że kroki za jej plecami przyśpieszają, zatrzymała się.” 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz