26 gru 2016

[121] Pamiętnik 19.12 - 25.12

(c) Alessa Belikov z unfaithful-heaven.blogspot.com

 Kategoria: Autorskie
Rozdział 16
„Po pewnym czasie przestał liczyć ile razy dziewczyna to zrobiła. Ledwo trzymała się na nogach, a raczej kolanach. Ubranie, które jeszcze nie tak dawno temu było czyste teraz całe przesiąknięte krwią przylegało do jej ciała. Sama dziewczyna wyglądała jakby zaraz miała stracić przytomność, a tego nie chciał. Co to byłaby za zabawa, gdyby teraz mu odleciała? Nie poczułaby niczego, a on straciłby rozrywkę. W momencie, kiedy miała zrobić to po raz kolejny w ułamku sekundy znalazł się obok niej i złapał za nadgarstek. Kucnął przed nią, wpierw zerkając na jej plecy. Teraz już nie było widać wyraźnych wcześniej pręgów na plecach. Była jedynie... jedna, spora czerwona maź. Pokręcił lekko głową na boki, tak jakby spoglądał na dziecko, które pokolorowało kredkami białą ścianę. Biedna, mała Anabelle.”

 Kategoria: Autorskie
Rozdział 21
„[…] Nadia była blada jak papier i wyraźnie podenerwowana. Palce wciąż zaciskała wokół własnego kołka, częściowo już wbitego w ciało Alyssy. Z twarzy wampirzycy nie dało się wyczytać niczego i jedynie jej oczy – nienaturalnie rozszerzone i nieruchome – zdradzały odczuwane przez kobietę przerażenie.
– Nie próbuj tego więcej – wyszeptała cicho Nadia.
Zaraz po tym bardziej stanowczo naparła na kołek, sprawiając, że Alyssa poczuła się, jakby coś rozrywało ją od środka. Chciała jęknąć, ale nie miała czasu nawet na to, zbytnio oszołomiona, by zdobyć się na jakąkolwiek reakcję.
Już w następnej sekundzie wszystko zniknęło, a ją otoczyła jakże łaskawa ciemność. […]”

 Kategoria: Autorskie
Rozdział 35
„[…] – Rany… Naprawdę nie wiesz niczego – stwierdziła i mimo wszystko zabrzmiało to trochę jak zarzut. – Ani o sobie, ani o tym miejscu… Ani o demonach – dodała po chwili zastanowienia, a Eve drgnęła, coraz bardziej zaniepokojona.
– O czym? – wyrzuciła z siebie na wdechu, nie kryjąc niepokoju.
Lana miała jej odpowiedzieć, ale tym razem nie miała okazji, żeby się odezwać.
– O demonach – wtrącił znajomy głos, a Eveline zesztywniała, nie od razu decydując się na to, żeby odwrócić się w stronę stojącego w progu Marco. – Och… Wybacz. Mam nadzieję, że nic ci nie jest – stwierdził ze spokojem mężczyzna. – Gdybyśmy mogli w końcu porozmawiać, naprawdę bym się ucieszył…
Coś w tych słowach sprawiło, że zamarła.”

  Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch 
Rozdziały 42 – 48
„[…] Zanim zdążyła zastanowić się nad tym, czego powinna się po nim spodziewać, demon bezceremonialnie porwał ją na ręce. Wyrwał jej się cichy, zdławiony oddech, którego prawie natychmiast pożałowała, rozdrażniona tym, że tak łatwo był w stanie ją przestraszyć. Instynktownie otoczyła go ramionami, zarzucając mu obie ręce na szyję, by mieć pewność, że nagle nie spróbuje jej upuścić.
– Chodź, porozmawiamy sobie. – Rafael zmrużył oczy, po czym raz jeszcze przyjrzał się twarzy dziewczyny. Sądziła, że ją pocałuje, ale nic podobnego nie miało miejsca. – Zaraz pożałujesz, że zaczęliśmy tę rozmowę – oznajmił.
Zaraz po tym, wraz z tym optymistycznym akcentem, po prostu ruszył w stronę domu.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz