4 kwi 2016

[83] Pamiętnik 28.03 - 04.04




Kategoria: Autorskie
Rozdział Drugi
"Wysunął kły. Szukał odpowiedniego miejsca w które mógłby się wgryźć. Czuł strach dziewczyny, a to tylko jeszcze bardziej go nakręcało. Odrzucił ją od siebie, a jej drobne ciało uderzyło o ścianę. Opadła na podłogę z głośnym jękiem. Zbliżał się do niej powoli, ręce miał opuszczone wzdłuż ciała. Stanął przed nią spoglądając na blondynkę z obojętnością.
- Wstań – rozkazał. Zmrużył oczy, kiedy w pierwszej chwili go nie usłuchała. – Kazałem ci wstać! Powtarzać po raz kolejny nie będę.
Dziewczyna powoli, podpierając się ściany podniosła się z podłogi. Czuła, że nogi ma jak z waty i zaraz znowu upadnie. Powinna być już przyzwyczajona do takiego traktowania, nie była tak traktowana od wczoraj. Miała swoje lata, lata spędzone wraz z potworem, bestią, której nie dało się powstrzymać."

Kategoria: Fan Fiction | Pamiętniki Wampirów
Rozdział 2.1.
Wiedźma zaśmiała się perliście.
— Tylko mi nie mów, że potrafisz czytać w myślach — jęknął z udawanym oburzeniem i skrępowaniem. Jednak kiedy pokiwała przecząco głową, poczuł pewną ulgę.
— Ale widzę twoją aurę.
Damon skrzywił się. Te wszystkie magiczne sztuczki, czarnoksięskie sposoby i umiejętności stanowiły dla niego, dosłownie i w przenośni, czarną magię; dziedzinę, której nie pojmował i która trochę go bawiła, nawet jeśli igrał z jej potęgą.
— Że niby moja dusza świeci kolorami? — prychnął.
Agrona wyprostowała się, wciągnąwszy gęsty dym do płuc. Zbliżyła się do wampira tak, by mógł poczuć piżmowy zapach jej skóry na szyi spryskanej perfumami. Pachniała zmysłowo i pociągająco, a przez cienką skórę Damon dostrzegł pulsującą tętnicę. Poczuł, jak jego oczy zaczynają piec, a ciało obezwładnia powoli podniecenie i pragnienie krwi. Najchętniej złapałby tę przeklętą wiedźmę i wyssał z niej całe życie. Pachniała obłędnie i równie niesamowicie musiała smakować.
— Nic to jednak w porównaniu z twoim największym, najskrytszym pragnieniem — szepnęła mu do ucha, a jej głos brzmiał jak melodia wygrywana na złotej harfie.
 
 

Kategoria: Autorskie
Rozdział 3
"[…]Wywróciła oczami. Ciemnowłosa dziewczyna w lustrze zrobiła to samo, już na pierwszy rzut oka sprawiając wrażenie zmęczonej i obojętnej. Przez jasną karnację, która mocno kontrastowała z długimi do pasa, brązowymi lokami, Eveline niejednokrotnie myślała o tym, że wygląda jak duch. Amanda też to powtarzała, chociaż o wiele częściej rozwodziła się na temat wyjątkowości oczu dziewczyny – dużych, lśniących tęczówkach w niezdecydowanym kolorze błękitu i zieleni. Podobno jej spojrzenie miało coś, co zarazem intrygowało, jak i wzbudzało niepokój, chociaż sama Eve nie widziała w swoim wyglądzie (Ba, w sobie samej!) niczego nadzwyczajnego…
A może za wszelką cenę chciała być normalna, dokładnie tak jak wszyscy wokół, chociaż to nigdy nie było tak proste, jak mogłaby tego oczekiwać.
„Wiedźma” – przypomniała sobie, co takiego wielokrotnie słyszała jeszcze będąc w szkole. Nerwowo zacisnęła dłonie na krawędziach umywalki, przez ułamek sekundy mając nieodpartą chęć w coś uderzyć. Przed tym też uciekła, zaczynając żyć względnie spokojnie zaraz po skończeniu liceum. To z tego powodu nie zdecydowała się na studia, wyjeżdżając i rozpoczynając pracę kelnerki w dużym mieście, kiedy tylko miała po temu okazję. Tak też trafiła na Amandę, która stała się jej jedyną powierniczką, choć Eveline czasami miała wątpliwości, czy słusznie zrobiła, decydując się wyjawić komuś obcemu tak wiele szczegółów ze swojego życia – a zwłaszcza przeszłości, którą lepiej byłoby zapomnieć. Tak trwała przez kilka lat, by teraz po raz kolejny uciec, chociaż nie wydarzyło się nic, co mogłaby uznać za powód do podjęcia takiej decyzji. W gruncie rzeczy niejedna osoba za pewne powiedziałaby jej, że postępowała głupio, decydując się wywrócić swoje życie do góry nogami dosłownie z dnia na dzień, ale… Cóż, po prostu czuła, że powinna to zrobić – niezależnie od tego, czy ktokolwiek był w stanie takie postępowanie zrozumieć.[…]"

Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 153-157
"[…]Zdecydowanie nie miałam głowy do prowadzenia jakiejkolwiek rozmowy, a już zwłaszcza takiej, która wymagałaby kluczenia i przekręcania faktów. Gabriel jak zwykle podchodził do takich spraw z pewnością siebie, która mogła okazać się kiedyś zgubna, ale niezmiennie zazdrościłam mu tego, jak niewiele potrzebował, by opracować gotowy plan działania. Wiedziałam, że mam skłonność do wyolbrzymiania i zbytniego rozdrabniania problemów, ale co tak naprawdę mogłam na to poradzić? Przejmowałam się wszystkim, co w jakimkolwiek stopniu miało związek z moimi bliskimi, i chociaż wiedziałam, że w wielu kwestiach niepotrzebnie się zadręczam, nie potrafiłam ot tak przestać.
– Zastanowię się – mruknęłam, a Gabriel uśmiechnął się blado.
– Mam skoczyć po kluczyki?
Jęknęłam, wyrzucając obie ręce ku górze w poddańczym geście. Żartował sobie ze mnie? Jeśli tak, to zdecydowanie niczego nie ułatwiało, nawet jeśli z jego perspektywy sprawa z pewnością była bardzo prosta. Ten chłopak z całkowitą beztroską podchodził do kwestii Volturi, więc czego innego tak naprawdę mogłam się po nim spodziewać.
– Słowem się nie odezwę, jeśli Charlie spróbuję cię zastrzelić – wycedziłam przez zaciśnięte zęby, chociaż prawda była taka, że nie potrafiłam być dla niego zła.[…]"

Kategoria: Fan Fiction | Pamiętniki Wampirów
Chapter 1.2 - 1.3
"- Ostatnio strasznie szybko uciekliście - zaczęła. - Stało się coś złego?
Zauważyła, że chłopak spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem, po czym go odwrócił. Dziwnie się poczuła, miała wrażenie jakby coś ukrywał i wystraszył się, że może się czegoś domyśla.
- Musieliśmy coś do załatwienia na mieście jeszcze - powiedział. - Nie mogliśmy już dłużej z tym zwlekać - uśmiechnął się lekko i oparł o swój samochód, po czym upił łyk piwa.
- Rozumiem - pokiwała lekko głową. - Jestem zbyt ciekawa, wybacz, nie musiałeś odpowiadać - dodała.
Usłyszała za sobą kroki, odwróciła się i zobaczyła za sobą Sam'a Winchester'a. Już się mogła domyślić, że za chwilę znowu stąd odjadą w "ważnej sprawie". I nie myliła się."

Kategoria: Autorskie
Rozdział 29
"Niewiele myśląc, ruszyłam w głąb lasu, kierując się ulotnym zapachem krwi, który równie dobrze mógł być tym dochodzącym z miejsca ataku. Nie miałam żadnych poszlak, a mimo to pchałam się w ciemny, chłodny i zbyt cichy las. Typowa Catherine Evans, jakby kto pytał.
Zatrzymałam się po jakimś czasie, wyczuwając wyraźną zmianę otoczenia. Powietrze zdawało się być gęstsze i pachnieć zbliżającym się niebezpieczeństwem.
Więc Catherine odwróciła się na pięcie i wróciła do Daniela. Jasne, chciałoby się.
Nadepnęłam na jakąś gałązkę, samą siebie przyprawiając o palpitacje serca. Chciałam się uspokoić, wmawiałam sobie nawet, że jestem sobowtórem Iwanówny i nie przystoi mi się bać. Widziałam jednak dziś zbyt wiele, by nie czuć strachu, kiedy otaczał mnie las rodem z horroru.
Wtedy go zobaczyłam, a wszelki strach mnie opuścił. Rzuciłam się biegiem w jego kierunku, nie dbając o gałęzie i wystające korzenie. Tylko dzięki wampirycznemu zmysłowi orientacji wyszłam z tego maratonu bez najmniejszego szwanku.
Opadłam na kolana obok Colina i nie tracąc czasu przycisnęłam dwa palce do jego tętnicy. Moja krew buzowała tak głośno z podniecenia, że nie miałam pojęcia, czy słyszę moje tętno, czy może jednak jego.
Poczułam pod palcami zaschniętą posokę i zdusiłam krzyk bezradności. Ujęłam jego brodę i odwróciłam głowę w moją stronę. Tak jak się spodziewałam, zobaczyłam paskudne ugryzienie z prawej strony jego szyi.
Zacisnęłam powieki; spod rzęs wydostało się kilka zdradzieckich łez.
- Tak mi przykro - wyszeptałam, drżącą dłonią dotykając jego lodowatego, ubrudzonego mchem policzka. - Tak bardzo, bardzo mi przykro…"

Kategoria: Autorskie
Epilog
Wygraliśmy. Wygraliśmy bitwę i wojnę. Wygraliśmy, powtarza ciągle Katherine, ale prawda jest taka, że w tego typu sporach nie ma wygranych. Każdy z nas coś stracił zeszłego dnia. Jedni terytorium, honor, a inni bliskich i nikt nie świętuje...
Jedynym, maleńkim w świetle porażek, ale wielkim na tle uczuć Tobiasa sukcesem jest Beatrice, która pomimo śmierci, wróciła do żywych. Wiem, że jest to możliwe w naszym pełnym absurdów świecie, ale nie jest to możliwe w świecie ludzi. A może ten, w którego wierzą- Bóg Wszechmogący naprawdę istnieje i dba o tych, którzy są dobrzy? Ktokolwiek sprawił, że Beatrice wróciła, uszczęśliwił nie tylko Tobiasa, ale nas wszystkich i przede wszystkim jej rodziców.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz