29 lut 2016

[78] Pamiętnik 22.02 - 29.02




Kategoria: Fan Fiction | The Originals
Rozdział 2 "Jesteś wyjątkowa i musisz o to dbać"
– Amber ostatnie dni mogą wydawać się dziwne. Za żadnym pozorem nie możesz robić nic bez mojej zgody. Rozumiesz? – Rozkazała łapiąc mnie za ręce. Przytaknęłam, bo nie mogłam wykrzesać z siebie żadnego słowa. – Jesteś wyjątkowa i musisz o to dbać.
Wstała i posłała mi jeszcze jeden wymuszony uśmiech. Było to dziwne. Nigdy jakoś się nie rozczulała. Była twardą kobietą, która stawała zawsze na swoim. Jednak ostatnio nie była sobą. Znikała gdzieś nocami i teraz te łzy w oczach. Coś się działo i to niepokojącego. Musiałam się dowiedzieć o co chodzi. Wstałam i poszłam za nią do pomieszczenia. Stanęłam w drzwiach opierając się bokiem o framugę.
– Czuję, że coś się dzieje – wyjawiłam z zadziwiającym spokojem. – Nie wiem czemu nie chcesz mi o tym powiedzieć. W końcu nie jestem już dzieckiem – mówiłam z żalem w głosie.
– To nie jest najlepszy czas by o tym rozmawiać – zauważyła, ale ja musiałam wiedzieć to już teraz. W tej chwili.
– Sophie nie okłamiesz mnie – powiedziałam krzyżując ręce na piersi. Czarownica westchnęła ciężko.
– Wampiry znowu zabijają – wyjawiła siląc się na spokojny ton.

Kategoria: Autorskie
Rozdział: 2. Hakane
Przytknął do mojej piersi długi palec, na którego końcu lśnił ostro zakończony, metalowy pazur. Chciałem coś powiedzieć, jednak obolałe gardło odmówiło mi współpracy. Zacząłem się krztusić. Na jedno skinienie wampira, przytknięto do mych ust zimny, pulsujący nadgarstek. Zacisnąłem powieki, by nie widzieć przebijających się przez skórę seledynowych żył, w których tętniła słodka, aromatyczna posoka. Pachniała piękną, zdrową kobietą.
Ktoś złapał mnie za czuprynę. Usłyszałem ciche syknięcie i poczułem obezwładniającą woń wilgoci przytkniętej do mych ust. Moje ciało zaczęło rzucać się w konwulsjach, nie potrafiłem się dłużej opierać. Chciałem umrzeć, zanim zabrałem choć jedno niewinne życie. Ale ona pachniała wyśmienicie… 

Kategoria: Autorskie
Rozdział 24
"- Bal, piękna suknia...- Parsknęłam gorzko.- Richard chyba próbuje mnie przygotować do roli Królowej.
- Nie mów tak, złotko.- Marlene dotknęła mojego ramienia.- Chce być po prostu miły. Pokazać ci, że w pełni cię zaakceptowano.
- Albo po prostu potrzebują jakiejś sensacji- mruknęłam.- A kto zapewni im ją lepiej, niż nastolatka o fioletowych oczach, naznaczona przez swoją praprapraprababkę klątwą?
- Niemniej jednak uważam, że powinnaś iść- zauważyła Marlene. Spojrzała na Daniela.- Oboje powinniście. Radzie się nie odmawia.
- Nie marzę o niczym innym, jak o balu z naszą kochaną Catherine- odparł Daniel, uśmiechając się sztucznie.
- Gówno mnie obchodzą twoje marzenia, Shane- warknęłam, wstając.- Szykuj smoking. Tej nocy będziemy lśnić..."

Kategoria: Fan Fiction | The Originals
Rozdział XLI Merry Christmas Katerina
Robiłam się senna ale miałam jeszcze coś do zrobienia nie wahał się długo wziął mnie na ręce. Dość szybko wyszło na jaw że jestem w ciąży. Nie umiałam opisać jak bardzo się cieszył następnego dnia obudził mnie pytając się czy to prawda. Nie miałam innego do powiedzenia poza tak. Wszystko dookoła stawało się coraz piękniejsze. [...]Wszystko było gotowe stół nakryty prezenty podłożone pod choinkę. Z góry dobiegały radosne krzyki dzieci Klaus i Julie bawili się przy choince z najmłodszym dzieckiem. Rebekah przytulona do Marcela patrzyła się na nich rozmarzona. Hayley i Stefan byli na górze pilnując Hope i Less. A ja stałem patrząc w duże okno wychodzące na drogę do naszego domu. Światło na werandzie paliło się minęło osiem godzin odkąd pojechała na zakup i sześć kiedy rozmawiałem z nią przez telefon.[...]A moje serce jest już zamknięte na jakiekolwiek inne małe istnienie. [...]

Kategoria: Autorskie
I thought we were friends
- Stefan, tak bardzo cię przepraszam- szepczę, a on kręci głową.
- Nie, to ja przepraszam. Nie wiedziałem, że macie kłopoty i wpakowałem cię...
- To nic wielkiego- mówię, sięgając dłonią do jego policzka. Spogląda na mnie, a ja czule się do niego uśmiecham.- Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze. Zadzwonię do ciebie jutro, dobrze? Pójdziemy na obiad- proponuję, a on zgadza się skinieniem głowy. Odpinam pas i wysiadam. Kieruję się do wejścia, ale po kilku krokach zawracam. Podchodzę do okna, które otworzył i pochylam się, po czym składam na jego ustach delikatny pocałunek.
- Przepraszam, Stefan- szepczę i odchodzę. Przepraszam, że musisz brać w tym udział. Przepraszam, że pewnego dnia mnie znienawidzisz. Przepraszam, że będę musiała walczyć z twoją matką. 

Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 122 - 128
[…]– Ja naprawdę nie chcę wiedzieć, co tam między nimi było – przerwała mu cicho Layla. – Wiem jedynie, że moja siostra jest tam – machnęła ręką w stronę zamkniętych drzwi – i cierpi, jakkolwiek by to nie brzmiało. Nie zamierzam się zastanawiać nad tym, co takiego zrobił Dimitr, bo to i tak jej nie pomoże, a ja mam ochotę go zabić! – dodała, przy końcu nieświadomie podnosząc głos.
Poczuła na sobie przenikliwe spojrzenie Rufusa oraz pełen wątpliwości wzrok Lucasa, więc spróbowała nad sobą zapanować. Czuła ciepło, które jak na zawołanie rozeszło się po całym jej ciele, skutecznie przypominając o obecności ognia oraz o tym, jak niebezpieczne w jej przypadku potrafiły być skrajne emocje.
– Oczy ci się świecą – uświadomił ją ze spokojem Rufus, wymownie unosząc brwi ku górze. – Nie chcę nic mówić, ale zaczynasz zachowywać się niewiele lepiej od swojego brata – dodał, a Layla prychnęła.
– Możesz uznać to za ostrzeżenie – powiedziała cicho, zmuszając się do tego, żeby na niego spojrzeć. – Jesteśmy ze sobą związani bardziej niż zwyczajne rodzeństwo: ja, Gabriel i Isabeau. Jeśli ktoś krzywdzi mojego brata albo siostrę, to tak, jakby skrzywdził mnie. Sądzę, że to działa w obie strony, więc…
– To dla mnie aż nazbyt oczywiste – uspokoił ją.[…]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz