16 lis 2015

[63] Pamiętnik 09.11- 16.11


Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 48
[...]– To ja próbuję zrozumieć – zaoponowała już chyba z przyzwyczajenia, nie zamierzając pozwolić na to, żeby przejął kontrolę nad sytuacją. W tym momencie wyłącznie ona miała zadawać pytania, jeśli zaś chodziło o Carlosa… Mógł poczekać, tak jak i ona przez te długie tygodnie. – Widzę… urywki, zresztą niewiele pamiętam. Ale w każdym z tych wspomnień czuję się dobrze, poza tym na kogoś czekam… A przynajmniej tak mi się wydaje. – Na moment zamknęła oczy; gdzieś pod powiekami jak na zawołanie zamajaczyło jej wspomnienie pary niebieskich oczu, które prześladowały ją w snach. – Dlaczego Ariana sprzeciwiła się swojemu ojcu? – zapytała cicho. Zdecydowanie łatwiej było jej mówić w taki sposób, jakby dyskutowali na temat problemów kogoś innego, a nie dziewczyny, którą w rzeczywistości była.
– Ty mi powiedz – zaproponował i uśmiechnął się z wysiłkiem. – Wiem jedynie, że jesteś wyjątkowo, księżniczko. I że byłoby bardzo niedobrze, gdybyś zwróciła się do swoich… Hm, powiedzmy, że korzeni – dodał, spoglądając na nią porozumiewawczo.
Serce jak na zawołanie zabiło jej szybciej. Znowu pomyślała o głosach i o tym, jak niewiele brakowało, żeby to inne instynkty przejęły nad nią kontrolę…
Natychmiast potrząsnęła głową, w zamian decydując się zareagować na inne z wypowiedzianych przez niego słow.
– Jeśli mowa o korzeniach… Ariana była córką Gai – powiedziała cicho. – Mam wrażenie, że Ariana odziedziczyła po matce zdolność wpływania na naturę… A to oznacza, że ja również potrafię to zrobić.[...]
Kategoria: Autorskie
Rozdział: 13
- Że co?!
Wiedziałam, że Marlene zwołała pilne zebranie grona pedagogicznego w czasie lunchu. Tolerowałam to, że chcą omawiać mój problem beze mnie. Ale to... Byłam gotowa zgodzić się na wszystko, ale, na Boga, jak zgodzić się na to?!
Dyrektorka westchnęła ciężko, wchodząc głębiej do pokoju. Rozejrzała się po naszej Jaskini Barbie, skinęła głową Lydii a Daniela skarciła za palenie w środku.
- Potrzebujesz ochroniarza- odparła w końcu. (...)
Dyrektorka podeszła do mnie i oparła mi dłoń na ramieniu. Spojrzała mi głęboko w oczy, starając się wybłagać, bym zachowała spokój.
Ale jak tu być opanowanym, gdy dowiadujesz się, że zamieszkasz w jednym pokoju ze swoim wrogiem?!
No, a przynajmniej kimś między wrogiem, a znajomym ... (...)
Kategoria: FanFiction | Zmierzch

Rozdział: 19- 24
[...] – W porządku, nie był tematu – zreflektował się pośpiesznie Sage, ostrożnie dobierając słowa.
Lawrence nawet mu nie odpowiedział. Myślami wciąż był przy Elenie, nie po raz pierwszy w ciągu kilku ostatnich minut zastanawiając się nad tym, jak to możliwe, żeby była aż do tego stopnia podobna do Beatrycze. Patrząc na nią, miał wrażenie, że nagle cofnął się o kilka wieków wstecz, choć naturalnie Trycze nie biegała na wysokich obcasach po mieście i nie rozrywała gardeł przypadkowym przechodniom. Sama Elena wydawała się być oszołomiona tym, co zrobiła, co zresztą wcale go nie zdziwiła, bo świętoszkowatym podejściu do życia Carlisle’a, sama pewnie również uganiała się po lesie za zwierzętami.
– Wygląda jak Beatrycze – powiedział pod wpływem impulsu, zaczynając mieć dość przenikliwego spojrzenia Sage’a. – To chciałeś ode mnie usłyszeć?
– Podobno wnuki zawsze przypominają bardziej swoich dziadków niż rodziców, więc co w tym dziwnego? – zapytał tamten, najwyraźniej wciąż nie dostrzegając w całej tej sytuacji niczego dziwnego.
– Nie rozumiesz – stwierdził cicho Lawrence. – Nie mam na myśli tego, że jest do niej podobna. Ona wygląda tak, jak Beatrycze – powtórzył z naciskiem.
Sage zawahał się, lekko przekrzywiając głowę, jakby spojrzenie na Lawrence’a pod innym kątem mogło cokolwiek ułatwić.
– Jak bliźniaczka? To masz na myśli? – zapytał i w końcu wydał się poważniejszy. – Jesteś pewien, że…?
– Tak, do cholery! Jej nie jestem w stanie zapomnieć, więc dobie daruj – obruszył się, coraz bardziej rozdrażniony. [...]

Kategoria: Autorskie
Rozdział: 32
(...)— Gdyby inni zdecydowali się walczyć przeciwko Hildzie, byłoby to możliwe. Nie sądzę, że nie wiedzą, co się dzieje. Wiadomo, że jak będzie w posiadaniu wszystkich ogni, stanie się niezwyciężona, bo będzie miała kontrolę nad naszym życiem, ale póki nie jest jeszcze za późno, możemy coś zdziałać. Nie wierzę, że nasi nie myślą, by ją zabić.
— Posiadając te dwa płomienie jest dość silna, by stawić nam czoło. Nawet największej armii. — Bella patrzyła pustym wzrokiem w równie pustą ścianę.
— Przepraszam, że przerwę, ale — zaczęła niepewnie Andrea — po co jej te płomienie?
— Oprócz tego, że mając je w posiadaniu może decydować o naszym życiu, jest w stanie stworzyć armię, lekko mówiąc, potworów. — Czarownica zamknęła oczy i wsłuchała się w ciszę, jaka zapanowała w pokoju.
— Dlatego trzeba ją zabić teraz! — Nathan zaakcentował ostatnie słowo.
— Jesteś optymistą — zauważyła z niesmakiem jego babcia.
— Może, ale wolę coś zrobić, niż tu bezczynnie siedzieć. — Zmrużył oczy.(...)


Kategoria: Autorskie
Rozdział: 33
-Ale kochanie, nawet mój świadek jest już trochę wstawiony i klei się do jakiejś wampirzycy. To nasz dzień i mam prawo do dobrej zabawy.-zaczął jęczeć mój oblubieniec.
-Świetnie, może pójdziesz sobie jeszcze do Cosette i skończysz to, w czym wam tak brutalnie ostatnio przerwałam, co? – syknęłam wściekła i udałam się w stronę parkietu. W tłumie ludzi wyłapałam dwóch brunetów, których dobrze znałam, więc podeszłam do nich.[...]

Kategoria: Autorskie


Rozdział: No women...no life
Podnoszę dumnie brodę, aby Elijah nie myślał, że może za cokolwiek mnie karać i ku mojemu zdziwieniu czuję jak zaciska dłonie wokół mojej twarzy i przyciska swoje usta do moich. Nie jest to pocałunek pełen uczuć, emocjonalny, stęskniony. Jest to raczej zwykłe stykanie się ciał. Zimne, nic nie znaczące, jak kolejny sposób na rozładowanie złej energii. Długo tkwimy w tej niezręcznej pozycji, aż w końcu mogę odetchnąć własnym powietrzem, a nie powietrzem Elijah i robię duży krok w tył, omal nie wpadając na pobliski stolik. Teraz wiem kim. Teraz widzę w nim człowieka, którego znałam lata temu. Te same oczy, usta, dłonie i ten sam ubiór. Wciąż ten sam, wciąż tak samo idealny. Wciąż mój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz