29 cze 2015

[43] Pamiętnik 22.06 - 29.06


Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów

Rozdział: IX Powrót
Wampir uśmiechnął się triumfalnie, odgarniając powoli jasne włosy z czoła dziewczyny.
- Powiedz, jak się nazywasz - poprosił miękko, rozciągając usta w smutnym uśmiechu.
- Anabelle... Zabijesz mnie?
Damon sposępniał, spoglądając kątem oka na martwe ciało leżące tuż jego nóg. Pogłaskał nastolatkę po policzku, uraniając kilka łez.
- Tak bardzo tego nie chcę... Nie potrafię się kontrolować, kochana. Jesteś tak bardzo apetyczna - wymruczał, oblizując mimowolnie wargi.
- Nie możesz spróbować? Kontroli można się nauczyć - podsunęła śmiało, głaszcząc palcem wampirze cechy Damona.
- Och słodka Anabelle. Co bym dał, aby się tego nauczyć - wyznał, prostując się nagle. Wyczuwał, że ktoś się zbliża.
W wampirzym tempie pozbył się ciała, wyszukując w kurtce nastolatka kluczyków od auta, po czym szybko wpakował dziewczynę do środka, zasiadając na miejscu kierowcy. Sprawnie wycofał i już po chwili jechał leśną dróżką. Odetchnął, opierając głowę o skórzane oparcie.
- Dokąd jedziemy?
- Jeszcze nie wiem kwiatuszku. Jednak przydasz mi się - dodał z cieniem uśmiechu na twarzy, parkując po jakimś czasie przy linii wysokich drzew.
Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów

Rozdział: 5
Elena
Popatrzyłam na odbicie w lustrze . Widziałam w nim dziewczynę o zaróżowionych policzkach , szerokim uśmiechu na twarzy i błyszczących jak dwa diamenty oczach . Jeszcze parę miesięcy temu nie pomyślałabym, że mogę być szczęśliwa .. że znów będę potrafiła się uśmiechać.
Poprawiłam włosy szybkim ruchem ręki i wyszłam z toalety . Podeszłam do stolika przy którym czekał na mnie Stefan . Usiadłam na przeciwko niego i lekko się uśmiechnęłam . Rzucił mi przelotne spojrzenie i z rozbawieniem w głosie powiedział.
-Eleno myślałam że się tam utopiłaś już miałem biec ci na ratunek
- Ach tak Stefanie Salvatore powiem ci tyle z tą fryzura dla mnie jesteś wymarzonym super bohaterem.
Zaśmiała się Elena . Elena wiedziała gdzie trafić w czuły punkt Stefana . Wiedziała że ma bzika na punkcie swojej fryzury. Chłopak zmierzył ją wzrokiem i powiedział
-Ojj Eleno i co ja mam z tobą zrobić .
-Odwieźć mnie do domu bo jest już późno i Jenna będzie się denerwować .
Po tych słowach wstali zapłacili rachunek i udali się do samochodu . Podróż upłynęła im spokojnie i w ciszy. Stefan jak na dżentelmena przystało odprowadził Elenę pod same drzwi jej domu .
- No to panno Gilbert dostarczam panią całą i zdrową pod same drzwi domu . mam nadzieję że w takim stanie dotrze pani do pokoju -mówiąc to uniósł kącik ust w drwiącym /seksownym uśmiechu .
-Ależ tak panie Salvatore , miło było spędzić ten wieczór u pańskiego boku - roześmiała się Elena.
- Dobranoc - powiedział chłopak i lekko pocałował jej policzek robiąc to tak delikatnie i z wielka gracja jak by właśnie w tym momencie całował najdroższy skarb świata.
- Dobranoc Stefanie.

Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów

Rozdział: V
Drogi Pamiętniku
Jak bardzo jesteśmy w stanie mylić się co do drugiej osoby? Jak wiele jesteśmy w stanie ukryć i jak długo? Czy kłamstwa, nawet te najlepsze, idealnie przemyślane i tak zawsze nie wyjdą na jaw? Oczywiście, że tak. Powinnam, więc być gotowa na każde rozczarowanie, prawda? Nie byłam...
Nie byłam gotowa na rozmowę z moim tatą o pracy, którą dostał w innym stanie. Nie byłam gotowa na rozmowę z dyrektorem o problemie narkotykowym mojego brata. Nie byłam gotowa na to jak się dziś czuję...nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Normalnie wiedziałabym do kogo się zwrócić, ale co zrobić, kiedy twoja jedyna deska ratunku okazuje się być powodem twoich zmartwień? Co zrobić, kiedy całe twoje życie okazuje się być kłamstwem? Zaakceptować to i iść dalej? W tłum osób, o których nie mogę wiedzieć nic, oprócz tego jaki kolor skóry mają. W tłum czarownic i wampirów? A może zaszyć się w kącie i zaczekać, aż oni wszyscy o mnie zapomną? Może wraz z zapomnieniem przyjdzie ulga, odejdzie mój strach?
Nie, to nie w stylu Eleny Gilbert, którą zna Mystic Falls. Ta Elena podniesie się z łóżka, poczuje się lepiej i pojedzie na trening. Choćby nie wiem co... nie mogę zwariować.

Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów

Rozdział: 9
Pustymi uliczkami Mystic Falls biegła dziewczyna. Słone łzy spływały po policzkach spadając na betonowe płyty chodnika. Elena miała wrażenie, że każde zderzenie kropli z ziemią odbija się echem w jej uszach. W głowie miała mętlik, nie miała pojęcia co przed chwila się wydarzyło. Lecz jedyną rzeczą, której była pewna to, to że popełniła jeden z największych błędów życia. Darzyła Stefana ogromnym uczuciem, chciała z nim być do końca, ale to co ją dręczyło było inne. Czuła dziwną wolność oraz zew natury. To nie było dobre, to było mroczne.
Kategoria: Autorskie


Rozdział: Morderous Army...
Ja ich tu doprowadziłam, ja was pojmałam i ja was unicestwię. To ja odzyskam Nowy Orlean, Xawier i całą władzę, rozumiesz? I nikt, słyszysz? Nikt nie jest w stanie mnie przed tym powstrzymać!
- A cała armia wilkołaków oddanych Liliane?- pyta Kol prostując się na krześle i zerkając na kroplówkę z werbeną. Ból staje się coraz mocniejszy, zatrucie postępuje.
- Oni są niczym w porównaniu z moją...
- Armią desperatów ślepo podążających z tobą na rzeź?- przerywa jej wiedząc, że musi kontratakować, aby kupić bractwu więcej czasu na odnalezienie Lily. Tylko ona i jej bezpieczeństwo się teraz liczą. Nic, ani nikt więcej.- To ty niczego nie rozumiesz, Hellen. Oni wszyscy są słabi, zdesperowani, zbyt chaotyczni. A my? My mamy Jacksona i jego nową narzeczoną, którzy poprowadzą za sobą armię zdyscyplinowanych...
- Zamknij się...
- Silnych...
- Nie prawda!
- I oddanych wilków, którzy rozszarpią ciebie i...
- Zamknij się!- wrzeszczy Hellen robiąc krok w jego kierunku.
- I każdego kto spróbuje skrzywdzić ich królową- dokańcza pewnym i głośnym tonem głosu Kol po czym przyjmuje siarczysty policzek i milknie wiedząc, że im więcej wzbudzi w Hellen strachu, tym mniejsze będzie miała szanse na poprowadzenie bękartów na wojnę.
Kategoria: Autorskie


Dziedzic Krwi rozdział 1 - część 1
Zapatrzona w telefon ruszyłam przed siebie, co poskutkowało zderzeniem z kimś. Zachwiałam się u upadłabym, gdyby nie czyjaś silna ręka, która złapała mnie za talię. Poczułam ciepło przenikające w moje ciało. Podniosłam lekko zmieszany wzrok i ujrzałam piękne szafirowe oczy wpatrzone intensywnie w moje. Były bardzo blisko moich. Niemalże czułam jego oddech na moich wargach. Mężczyzna miał ostre rysy twarzy, z widocznymi kośćmi policzkowymi. Do tego pełne usta i prosty zgrabny nos. Jego szatynowe włosy tworzyły artystyczny nieład na głowie. Był przystojny i… dziwnie znany? Twarz mężczyzny znajdowała się raptem kilka centymetrów od mojej. Czułam jego ciepły i spokojny oddech. Serce zaczęło mi szybciej bić sprawiając, że krew przyspieszyła w żyłach. Był za blisko! Obcy był za blisko!
Zaczęłam wiercić się, a już po chwili uwolniłam i odskoczyłam na dobry metr od faceta. Był nieco zmieszany, ale uśmiechnął się blado.
– Przepraszam – wybełkotałam.
– Nic nie szkodzi – odpowiedział spokojnie. – Nie uważałem.
– Muszę już iść – odsunęłam się od niego. – Wybacz.
– Na pewno wszystko w porządku? – złapał mnie za ramię.
– Zostaw mnie! – wyszarpałam się piszcząc.
– Hej…! – obrzucił mnie zdziwionym spojrzeniem. – Nic ci nie zrobię.
– Zostawicie mnie! – oddalałam się od niego. – Wszyscy.
Odwróciłam się na pięcie i rzuciłam do biegu przez całą galerię. Czułam na sobie jego wzrok. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz i znowu wróciły do mnie wspomnienia. Łzy zasłaniały mi drogę lecz i tak pędziłam przed siebie. Ukryłam się w toalecie, gdzie pozwoliłam aby wszystko ze mnie wyleciało. Cicho płakałam cały czas zasłaniając twarz dłońmi. Bałam się! Bałam się tego, że okaże się taki sam jak Jack. Nie chciałabym znowu zostać skrzywdzona.
Kategoria: FanFiction | Zmierzch

Rozdział: 26
[...] Kiedy byłam już niedaleko, nagle zaczęło padać. Westchnęłam, naciągając na głowę kaptur, który wcześniej mi spadł. Wiedziałam, że ta ochrona nie wystarczy mi na długo, jednak już dzielił mnie od opuszczonej leśniczówki niewielki dystans i to powinno wystarczyć... Przyspieszyłam, dostrzegając wśród drzew zarysy miejsca docelowego. Mimo wyczerpania, które zaczęło się powoli coraz bardziej dawać we znaki biegłam cały czas, nie mogąc doczekać się chwili, kiedy w końcu znajdę swoje dziecko. Nie myślałam o Davidzie, o niebezpieczeństwie, które nam grozi z jego strony, o Cullenach, z którymi może i porozmawiałam, ale i tak nie wyjaśniłam pewnych kwestii, mojej rodzinie, która zapewne się o mnie martwiła, ale nie potrafiłam się tym w tej chwili jakoś bardziej przejąć. Oni pewnie nadal obradowali, kiedy ja byłam tak blisko postawionego sobie celu...
Nie pomyliłam się, decydując się zacząć swoje poszukiwania akurat tutaj. Już teraz wyczuwałam wyraźny trop Davida, jak i mojego dziecka, co pozwalało mi wierzyć, że rzeczywiście są tutaj. Z każdą mijającą sekundą byłam coraz bliżej. Jeszcze tylko chwila, jeden moment, może kilka, ale nie więcej i już będę u celu... Jednocześnie zastanawiałam się, czy możliwe było to, że jeszcze on nie zorientował się, iż jestem w pobliżu, jednak jak szybko ta myśl się pojawiła, tak szybko wypchnęłam ją ze swojej świadomości. Ale może nie zdawałam sobie sprawy z tego, że moja nieuwaga może mieć nieprzyjemne i katastrofalne skutki w przyszłości, wcale nie tak dalekiej, jakby mogło się wydawać... [...]
Kategoria: FanFiction | Zmierzch

Rozdział: 244 - 250
[...] Usiadłam wygodniej, próbując udawać, że jego spojrzenie i ton nie robią na mnie wrażenia. Sam zaczął rozmowę, więc raczej nie mógł mieć do mnie pretensji o to, że nie zamierzałam tak po prostu jej zakończyć.
– Twoja córka jest w ciebie wpatrzona jak w obrazek – oznajmiłam z przekonaniem, nagle tracąc cierpliwość. Obserwowałam jego zachowanie względem Claire już od dłuższego czasu, a teraz w końcu miałam okazję, żeby wytknąć mu to i owo. – Szlag, czasami zastanawiam się, czym sobie zasłużyłeś na to, żeby być czyimkolwiek autorytetem, a już zwłaszcza jej. To, co robisz, nie jest uczciwe, a ty… – zaczęłam, jednak nie dał mi okazji, żebym chociaż spróbowała dokończyć myśl.
– Czy ty naprawdę sądzisz, że ja tego nie widzę?! – Zerwał się z miejsca tak gwałtownie, że aż się wzdrygnęłam, nagle zaniepokojona. Kiedy spojrzałam mu w twarz, niemal spodziewałam się dostrzec znajome czerwone błyski, które uprzytomnią mi, że popełniłam błąd, ale kiedy mu się przyjrzałam, zobaczyłam jedynie parę czekoladowych, wyraźnie udręczonych oczu. – Myślisz, że dla mnie to jest łatwe, przez cały ten czas trzymać ją na dystans? Cholera, widzę, że do mnie lgnie, zwłaszcza w ostatnim czasie… I właśnie w tym leży problem – stwierdził o wiele ciszej, tak, że praktycznie musiałam czytać z ruchu jego warg, bo nawet moje wyostrzone zmysły zaczynały mnie zawodzić. [...]
Kategoria: FanFiction | Zmierzch

Rozdział: 41
[...] – Wystarczy! – doszedł go nowy głos i wyczuł, że Esme właśnie pojawiała się w salonie, wyraźne wstrząśnięta widokiem, który tam zastała. – Na litość boską…
– Carlos! – upomniał go natychmiast Carlisle, a wampir aż uniósł brwi, kiedy jego brat zdecydował się podnieść głos.
Och… To ja ciebie proszę, braciszku!, pomyślał z przekąsem, ale ostatecznie wycofał się, chcąc nie chcąc odskakując od Edwarda i materializując się w bezpiecznej odległości od wciąż zagniewanego nieśmiertelnego. Jakby od niechcenia oparł się plecami o ścianę, zaplatając ramiona na piersi i niemal pobłażliwie spoglądając to na Carlisle’a, to znów na Edwarda, który – wyraźnie rozeźlony i jak nic upokorzony – natychmiast poderwał się na równe nogi.
– To twój syn – uśmiechnął się drwiąco – pierwszy rzucił mi się do gardła, jeśli jeszcze tego nie zauważyłeś – odparował natychmiast, potrząsając z niedowierzaniem głową. – Następnym razem poprzestawiam mu kości, a wtedy naprawdę...
– Naprawdę co? – syknął Edward. – Nie wierzę! Na domiar wszystkiego mi grozisz? – zapytał z niedowierzaniem.
– Nie grożę, tylko ostrzegam. Mam serdecznie dość ciskania mną o co popadnie! – zniecierpliwił się, wyrzucając obie ręce ku górze w poddańczym geście.
– Przestańcie obaj! – wtrąciła Esme, natychmiast materializując się przy synu i zaciskając szczupłe palce na ramieniu Edwarda akurat wtedy, kiedy ten instynktownie zrobił krok w stronę Carlosa. – Dość! Zachowujecie się gorzej niż dzieci, a ja naprawdę… – wyszeptała, a potem nagle zamilkła i spojrzała w stronę Carlosa. – Gdzie jest Ali? [...]
Kategoria: FanFiction | Zmierzch

Rozdział: 3
[...] – Idź, skoro tak wolisz. I tak byłeś od samego początku w ofensywie do nas – odzywa się ponownie Rosalie. Demetri puszcza jej słowa mimo uszu, dzięki Bogu, ale wtedy wampirzyca posuwa się o krok dalej: – Boisz się, że Nessie jednak przejrzy na oczy? Nigdy nie byłam zachwycona tym, że mogłaby wiązać się z psem, ale w obecnej sytuacji…
– Rose! – interweniuje natychmiast Esme, ale jest za późno.
Demetri porusza się tak szybko, że nawet ja mam problem z tym, żeby nadążyć za jego błyskawicznymi ruchami, choć przez wzgląd na młody wiek, nie mam najmniejszych problemów z przystawaniem się do wampirzych zmysłów. W jednej chwili tropiciel stał pod ścianą, w następnej już trzymając niczego niespodziewającą się Rosalie za gardło. Aż zachłystuję się powietrzem, widząc jak Demetri jak gdyby nigdy nic przyciska szamoczącą się blondynkę do ściany, uderzając nią tak gwałtownie, że kilka starych zdjęć i obrazów, które zdobią gabinet Carlisle’a, chwieje się niebezpieczni, by po chwili zsunąć się na ziemię. Niczym w transie obserwuję wydający ciągnąć się w nieskończoność lot, a w ułamek sekundy później rozlega się głośny dźwięk tłuczonego szkła. [...]





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz