11 maj 2015

[36] Pamiętnik 04.05 - 11.05


Kategoria: Autorskie

Rozdział: 25
- Spierdalaj Lewis, ona jest moja - syknął.Wampir roześmiał się.- Jasne szefie. Tylko wykończ tą małą - specjalnie minął mnie, ocierając się o moje ramię.James stanął naprzeciwko mnie, cisnąc ręce w kieszeniach. Na jego twarzy pojawił się ten cholerny, charyzmatyczny uśmieszek, a w oczach ten niebezpieczny dla mnie błysk. W okół nadal trwała rzeź, wszędzie słychać było wrzaski.- Ty draniu, zrobiłeś to specjalnie. Chciałeś mi zrobić na złość! I co zadowolony jesteś z siebie "Panie mam wszystko w dupie" ?!
Kategoria: Autorskie
Rozdział: 26 Cz. 3
– No proszę! – usłyszałam nowy głos. – Młody Denver tutaj i to jeszcze z piękną dziewczyną od łowców.
Wampir odwrócił głowę w stronę nowo przybyłego towarzysza. Brunetka, którą ściskał czerwieniła się na twarzy wciąż bijąc w przedramię Dylana, aby się wyswobodzić. Mój chłopak trzymał ją raptem jedną ręką. Tylko tyle siły potrzebował aby zabić jednego z czystokrwistych. Byłam ciekawa, ile Jasper musiałby użyć mocy, aby powalić tak ważnego wampira.
– Cóż mała Sabina znów nawyczyniała? – westchnął uśmiechnięty, po czym skrzyżował ręce na piersi. – Chyba nie masz zamiaru jej udusić?
– Mam taki zamiar – Dylan przybrał złowieszczy uśmieszek na twarz. – Sprawie jej katusze za to, jak śmie się odzywać do mojej dziewczyny.
– Chcesz zabić czystokrwistą? No, no – prychnął. – Zważywszy na fakt, iż Sabina Bedweder obraziła Pannę Darwis stosownym jest użycie wobec niej kary. Niemniej jednak, nie powinieneś jej aż zabijać.
– Dlaczegoż by nie? – Dylan uniósł brwi. – Odrobina tortur przykróciłaby jej wygadany język.
– Puść ją – powiedział stanowczo Marc. – Już dostała nauczkę.
– Dylan nie musisz jej karać – spojrzałam na swojego chłopaka błagalnie.
– Nie pozwolę Lexi, aby zwykła wampirzyca zwracała się do ciebie przedmiotowo. Jesteś moją dziewczyną, więc jesteś ważną osobistością.
– Dylan – usłyszałam stanowczy głos Denvera. – Puść Bedwederównę. Pannie Darwis nic poważnego się nie stało.
Marc patrzył się Dylanowi prosto w oczy. Jego niebieskie tęczówki dosłownie wywiercały dziurę w brunecie. Czułam, że ten nowo przybyły wampir jest cholernie groźny. Był zbyt pewny siebie.
Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów

Rozdział: VII "Stary Pokój"
"Dziewczynka wdrapała się na skórzany fotel, kładąc płasko swoje pulchne rączki na chłodnej powierzchni biurka. Choć znała to pomieszczenie na pamięć, z zaciekawieniem zaczęła się rozglądać po pokoju ojca.
Stał tu wysoki i ciemny zegar z wahadłem i ciemnymi drzwiczkami, przez które ledwo mogła dostrzec kołyszący się metalowy dysk, skryty w wiecznym cieniu. Nieopodal była także ustawiona wielka szafa z obdrapanymi skrzydłami. Przez chwilę wpatrywała się w nią, aż w końcu zeskoczyła z fotela, otwierając z niewielkim trudem drzwiczki starego mebla.
Obłok kurzu uderzył w jej twarz, wywołując ostry i drapiący kaszel, jednak wcale jej to nie zniechęciło. Przycisnęła do swojego wątłego ciałka pluszowego misia i z zaciekawieniem zajrzała w głąb szafy.
I w tej chwili do jej uszu dotarł głośny odgłos uderzania butów o schody. Przestraszyła się i z mocno dudniącym sercem wpatrywała się niczym sparaliżowana w zamknięte drzwi.
Kiedy odgłosy nasiliły się, Elena weszła szybko do szafy, zamykając za sobą drewniane skrzydła. Przez niewielką szparkę obserwowała pokój do którego wszedł jej tatuś wraz z towarzyszącym mu mężczyzną w czarnym garniturze. Grayson usiadł w skórzanym fotelu, uprzednio łapiąc z wieszaka pęk brzęczących kluczy, którymi otworzył zamknięte szufladki."
Kategoria: FanFiction | Zmierzch

Rozdział: 205-211
[…]Spojrzał na nią z niedowierzaniem, po czym parsknął pozbawionym wesołości śmiechem. Żartowała sobie z niego? Planu nie było i właśnie w tym leżał największy problem.
– Nie wiem, jak wy, ale ja na dobry początek zamierzam nie dać się zabić – rzucił, coraz bardziej podenerwowany. Nie przywykł do troski o innych, a tym bardziej nie zamierzał bawić się w prowadzenie za rączkę wszystkich wokół. Kiedy był sam, sytuacja była o tyle prostsza, że musiał troszczyć się tylko o siebie; w zasadzie nic się pod tym względem nie zmieniło, może pomijając fakt, że teraz bezpieczeństwo Claire przekładał ponad swoje, a Kristin zdecydowanie nie ułatwiała mu szukania córki. – Coś jeszcze, czy w końcu dasz mi spokój. To ty uparłaś się opiekować tymi dzieciakami, więc mnie w to nie mieszaj.
– Pieprzony egoista – zarzuciła mu, wyraźnie urażona. Wyczuł jej gniew, a choć jej oczy nie zmieniły koloru, po tonie Kristin słychać było, że jest bliska tego, by jednak wybuchnąć. Zawsze go denerwowała, zdecydowanie zbyt uciążliwa i uparta w stopniu, który zdecydowanie był ponad jego siły. – Uważasz, że to takie proste? Siedzimy w tym razem, więc musimy…
– Ja nic nie muszę! – przerwał jej niecierpliwym. […]
Kategoria: FanFiction | Zmierzch

Rozdział: 48
[…] Powinnam była uciekać, ale nie miałam nawet chwili na to, by spróbować stanąć na nogi. Zdążyłam zaledwie podeprzeć się na rękach, bezskutecznie starając się usiąść, choć moje napięte do granic możliwości mięśnie zdecydowanie protestowały przed jakimkolwiek ruchem. Jednocześnie, jakby na przekór temu, co byłam w stanie zrobić, całe moje ciało rwało się do ucieczki, potęgując wrażenie przejmującego wręcz paraliżu. Strach pojawił się nagle, tak jak i zrozumienie, a ja nie byłam w stanie zrobić niczego, by mu się przeciwstawić.
I właśnie wtedy pojawiła się Izadora.
Zauważyłam zaledwie zarys jej sylwetki, kiedy nagle zmaterializowała się pomiędzy mną a Jane. Skoczyła do przodu niczym rozjuszona kotka, zaskakując wampirzycę na tyle, by być w stanie odepchnąć ją gdzieś na bok. Obie upadły na ziemię kilka metrów ode mnie, równie wściekłe i zdeterminowane.
– Idź szukać Renesmee! Jest gdzieś tutaj – rzuciła do mnie, nawet się na mnie nie oglądając. […]
Kategoria: FanFiction | Zmierzch

Rozdział: 35
[…] Wraz z kolejnym krokiem w przód, jeszcze bardziej skróciła dystans pomiędzy sobą a Skyler. Czuła, że ryzykuje i w innym wypadku bez wątpienia doszłaby do wniosku, że postępuje głupio, ale nie tym razem. To był rodzaj wręcz zgubnej pewności siebie, której nigdy dotąd nie zaznała, a która podobała jej się w równym stopniu, co i nagłe poczucie władzy i wrażenie, że choć jeden raz jest w stanie przejąć kontrolę nad sytuacją. Co więcej, ten jeden raz była w stanie ochronić kogoś, kto był dla niej ważny, Skyler z kolei zaczęła jej się nagle jawić jako nic nieznacząca, słabsza od niej istota, która nie tylko miała prawa jej skrzywdzić, ale wręcz powinna się przed nią płaszczyć. Powinna była ponieważ…
Zabij ją. Zabij ją, Alysso… Ukarz, bo ona nie powinna…
Zabij.
Zacisnęła powieki, po czym nieznacznie potrząsnęła głową. Wciąż nie odrywając wzroku od przyczajonej przed nią pantery, raz jeszcze spojrzała jej w oczy, decydując się odezwać:
– Skyler – powiedziała z naciskiem i tym razem doznała niemałego szoku, kiedy grzbiet pantery drgnął, jakby tylko siłą woli utrzymywała się na nogach. Z równie przerażającą łatwością przyszło jej wyobrażenie sobie klęczące przed nią Skyler, na dodatek niekoniecznie pod postacią zwierzęcia. – Teraz odejdziesz. I nigdy więcej nie tkniesz Alexa… Słyszysz? Nigdy! – rzuciła gniewnie, na moment tracąc panowanie nad własnym głosem. – Jeśli coś mu się stanie… Nie wiem, jak tego dokonam, ale przysięgam, że cię odnajdę – zapowiedziała i przez ułamek sekundy naprawdę czuła, że byłaby do tego zdolna. […]
Kategoria: Autorskie

Rozdział: 13
(...) Ostatnie zdanie jakie rzuciłam na pewno było bardzo niemiłe i nie powinnam go wypowiadać, ale Ryan wyprowadził mnie z równowagi.
Może gadać z Perkinsami, być czasem nawet miły, ale prawda jest taka, że ich nie cierpi. Jedyne co robi to zachowuje pozory.
Kiedy czasem na mnie patrzy to czuję, że w głębi siebie nie może sobie wybaczyć, iż nie zrobił wystarczająco dużo, żebym nie została wampirem. Nie rozumie, że nie przeszkadza mi to. Wampiry zamordowały naszych rodziców, ale to nie znaczy, iż wszystkie z tej rasy są bezdusznymi stworzeniami nie zasługującymi na życie.
Bycie wampirem wcale nie jest takie złe. Jeżeli umiesz kontrolować siebie, oczywiście.
Niestety, Ryan nigdy tego nie pojmie.
Nie jestem pewna, czy czasem nie jest zły na mnie właśnie dlatego, że nie przeszkadza mi to, kim się stałam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz