7 mar 2016

[79] Pamiętnik 29.02 - 07.03



Kategoria: Fan Fiction |Zmierzch 
Rozdział szósty  
"- Nie wydaje mi się, żebyśmy zapraszali gości – odezwał się blondyn, który wpadł tu jako pierwszy. Hayley z gracją podniosła się z kanapy i stanęła przed nim. Dostrzegła, że blond wampirzyca wpatruje się w nią ze złością. Chyba się jej nie bardzo spodobało to, że tutaj jest, ale nie przejmowała się nią. Akurat to, że jakaś blondyna za nią nie przepada było jej najmniejszym problemem.
- Wybaczcie, że nie wysłałam wcześniej zaproszenia, ale nie znałam adresu – przyznała wzruszając ramionami – jestem Hayley Marshall. Obiło mi się o uszy, że macie problem z Avalon, a raczej dopiero będziecie go mieli.
Po jej słowach nastąpiła cisza. Nikt się nie odezwał. Wszyscy spojrzeli po sobie, jakby zastanawiając się nad tym co powinni powiedzieć. Takiej reakcji się zdecydowanie nie spodziewała. Wiedziała, że oni o niej wiedzieli, a teraz wyglądali jakby usłyszeli to imię po raz pierwszy. Blondynka, chyba Rosalie wyrwała się do przodu. Jej ruchy były gwałtowne i pełne gniewu.
- Nie mam pojęcia kim jesteś, ale nikt z nas nie będzie się słuchał jakiegoś kundla! - warknęła. (...)" 

Kategoria: Autorskie
Rozdział 25 
"Uważniej przyjrzałam się siedzącemu obok mnie chłopakowi. Wyglądał na jakieś góra dwadzieścia pięć lat. Pochodził z bogatej, znanej rodziny. Miał drogi garnitur, zegarek warty tyle, ile mój mózg nie był w stanie na raz ogarnąć i srebrną papierośnicę z wygrawerowanym nazwiskiem. Nawet zachowywał się jak stereotypowy, rozpuszczony dzieciak. Podejrzewałam, że nigdy mu niczego nie zabrakło. Wystarczyło, że pstrykał palcami, a dostawał to, czego potrzebował. Nie rozumiałam, jakim cudem cokolwiek może mnie łączyć z tym mężczyzną. Jasne- był przystojny. A świadomość tego, że jest się adorowanym przez kogoś takiego sprawiała, że flirt przybierał postać nieco innej, pikantniejszej wymowy. Ale to na pewno nie był mężczyzna godny mojego zaufania. To nie był facet godny niczego, poza przelotnymi uściskami w kącie z dala od zazdrosnych spojrzeń innych.
Dlaczego więc czułam, że mogę mu ufać?"

 Kategoria: Autorskie
I wish you ...
- Życzę ci, abyś któregoś dnia spotkał mnie na ulicy- szepcze, a ja marszczę brwi, ale nie otwieram oczu. Wysłuchuję jej, bo wiem, że tego potrzebuje.- Będę szczupłą, czarnowłosą, piękną kobietą, z szerokim uśmiechem- kontynuuje, a ja czuję, jak ogromna gula wyrasta w moim gardle i odcina mi dopływ tlenu. Beatrice się ze mną żegna.- Spojrzę na ciebie, a ty będziesz wiedział, że to ja- ciągnie, drżącym od emocji głosem.- Podejdziesz, zapytasz mnie o imię i kiedy ci odpowiem, pokochasz mnie całym sercem. Dam ci to wszystko, czego nie mogę dać ci w tym życiu. Będziesz szczęśliwy, zakochany i... - urywa, a ja czuję piekące mnie pod powiekami łzy. Głos nieco jej się łamie, kiedy próbuje dokończyć, a jej ciało drży.- I wtedy oboje dostaniemy to, o czym marzymy- duka, powstrzymując szloch, a ja obejmuję ją tak mocno, że wydaje mi się, że za moment połamię jej delikatne kości i pozwalam, aby się wypłakała. To nie pierwszy raz, kiedy to robię, ale po raz pierwszy dociera do mnie, że Beatrice naprawdę umiera.

Kategoria: The Originals
Epilog Earned It
Rodzina Mikaelson'ów nigdy nie była normalna. Życie każdego członka było przepełnione bólem, cierpieniem i tęsknotą za normalnym życiem bez zmartwień.[...]
No i oczywiście ja, szlachetny Elijah, ale czy mogę tak się nazwać? skoro wyrzekłem się własnego syna, do którego to ja powstania się przyczyniłem? Tak, to jest list właśnie do Ciebie, mój drogi Aizenie. [...]
Kobieta ubrana w czarny strój zmierzała wprost do kostnicy. Nikt nie znał jej ani nie wiedział po co mogła by tam iść. Normalnie nie nikt by jej tam nie wpuścił jej tam. Ale nie była kimś zwyczajnym. Była potężną wiedźmą. Można powiedzieć że pierwotną.[...]

Kategoria: FF | Zmierzch
Rozdział: 129 - 135
"[…] – Jeśli to cię interesuje, druga część naszego układu zakłada, że decyzja o spędzeniu pozostałego czasu zależałaby od ciebie… Ale skoro wolisz terror… – dodał niewinnym tonem, nagle prostując się i próbując odsunąć.
– Co takiego? – wyrzuciła z siebie na wydechu, co najmniej oszołomiona jego słowami; jej dłoń jak na zawołanie zacisnęła się na jego ramieniu, kiedy spróbowała przymusić go do tego, żeby został. Wiedziała, że robił to specjalnie, najpewniej podejrzewając, że zamierzała zareagować w ten sposób, ale nawet nie próbowała się nad tym zastanawiać, uparcie ignorując również błysk złośliwości, której doszukała się w jego jasnych oczach. – Co ty próbujesz mi powiedzieć?
– Nic szczególnego – odpowiedział wymijająco, ale przynajmniej tym razem przynajmniej nie próbował jej zwodzić. – To proste, Eleno. Współpracuj ze mną, żebym mógł odpowiednio cię chronić, a ja… Powiedzmy, że w zamian przynajmniej spróbuję ci zaufać – powiedział, chociaż to stwierdzenie przyszło mu z wyraźnym trudem. – Chcę przynajmniej spróbować tego, o czym mówisz, ale… Skoro twoim zdaniem to takie proste, pokaż mi, czym jest człowieczeństwo – i to najlepiej w taki sposób, żebym uwierzył, że istnieje choć odrobina sensu w tym, żebym spróbował je zachować.
Kiedy zaraz po tym raz jeszcze spróbował ją pocałować, nie widziała żadnego powodu, dla którego miałaby się przed nim bronić." 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz