25 sty 2016

[73] Pamiętnik 18.01 - 25.01


Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział 16
Wszystko nagle zaczęło się oddalać, zostałam tylko ja i jej krew, której tak bardzo potrzebowałam. Wiedziałam, że to moja córka i nie mogę jej skrzywdzić, ale pragnienie mówiło co innego.
- Bella! Odciągnijcie ją od Nessie i zabierzcie na polowanie!- usłyszałam jakby przez mgłę.
Jednak po chwili to wszystko zaczęło do mnie dochodzić. Czyjeś ręce oplotły mnie w talii i zaczęliśmy oddalać się od domu.
Z domu usłyszałam jeszcze czyjeś krzyki, ale nie mogłam nic zrobić.
Czułam się jakbym po woli odpływała w sen... Ale to przecież nie możliwe! Wampiry nie śpią... A jednak... 

Kategoria: Autorskie
Rozdział 20
Nie wiedziałam, ile zostało mi czasu. Nie wiedziałam, kiedy uschnę z tęsknoty, kiedy ucieknę, by przyłączyć się do Nocnych i wypełnić przeznaczenie narzucone mi przez Dominique. Niczego już nie wiedziałam. Bywały dni, kiedy gubiłam się w rzeczywistości. Nie wiedziałam, czy znajduję się w teraźniejszości, czy może odtwarzam przeszłość Kateriny. Nie wiedziałam, gdzie kończy się ona, a gdzie zaczynam się ja. Niczego już nie wiedziałam. Przeszłość była koszmarem, teraźniejszość była niepewna a przyszłość... Nie było jej. Nie widziałam swojej przyszłości. Nie z Nimi. Nie z rolą, którą narzuciła na mnie Dominique...

 Morderous Family
 Kategoria: Autorskie
It is true. I have to die.
- Nie idź- szepcze, a ja odwracam się, aby na nią spojrzeć.- Boję się- dodaje, kiedy znów stoję tuż obok niej. Co mógłbym jej powiedzieć? Że to słusznie? Że na jej miejscu, również bym się bał? Nie, nie w tym wypadku. Muszę powiedzieć coś, co powiedziałby Tobias.
- Nie bój się, tutaj nic ci się nie stanie- oświadczam, zakrywając ją kołdrą. Oblewają ją zimne poty, drży. Nie wygląda najlepiej.- Musisz się przebrać w koszule, przyniosę ci- szepczę, szczelnie ją opatulając.
- Damon- nawołuje mnie, łapiąc mój nadgarstek i powstrzymując mnie po raz kolejny od wyjścia z sali.- To wszystko jest prawdą? Ja jestem tą czarownicą?- pyta słabym głosem, a ja zaciskam usta w cienką linię i pochylam się, aby dobrze mnie usłyszała.
- Mam nadzieję, że tak- odpowiadam, a ona otwiera na moment oczy. Ma mi za złe moje słowa, ale nie rozumie powagi sytuacji.- Chciałbym żebyś to była ty. Nie znam bardziej odpowiedniej osoby.
- Jak to?- pyta, a ja siadam na stołku obok jej łóżka.
- W legendzie pisze, że Białą Czarownicą może zostać tylko taka kobieta, która swoim sprytem, swoją odwagą i rozumem przewyższa inne. Nie ma w tym miejscu nikogo bardziej bezmyślnego niż ty- oświadczam, a ona krzywo się uśmiecha.- A co za tym idzie, nie ma tu nikogo bardziej odważnego.
- Muszę umrzeć- szepcze, a łzy napływają do jej, co jakiś czas, zamykających się ze zmęczenia oczu. Nie chcę jej już dłużej męczyć, więc ściągam kosmyki włosów z jej czoła, wciskam przycisk przywołujący pielęgniarki do sali i niech się dzieje wola nieba.
- Czasami okrutne rzeczy, dzieją się naprawdę dobrym ludziom, Beatrice...

Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 87 - 93
[…]Dopiero po dłuższej chwili zwalczyła bezdech, a do jej świadomości w końcu doszedł ból, początkowo przytłumiony przez krążącą w jej żyłach adrenalinę. Uświadomiła sobie, że leżała na ziemi, spoglądając w baldachim liści nad głową, choć obraz raz po raz rozmazywał się jej przed oczami, wyparty przez raz po raz powracającą ciemność. Puls momentalnie jej przyśpieszył, nagle tak szybki i wyczuwalny, że nie potrafiła skoncentrować się na niczym innym.
Dobra bogini, spadła! Puścił ją… cisną o ziemię… Mógł ją zabić, a przynajmniej tak pomyślała w pierwszym odruchu, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że w przypadku pół-wampira upadek z wysokości to o wiele za mało, żeby pozbawić życia. Jakby nie patrzeć, w przeszłości skakała nawet z wysokości piętra albo dwóch, będąc w stanie wymknąć się przez okno sypialni i miękko wylądować na ziemi. Być może miało to związek z wydarzeniami ze szkoły i tym, że przed oczami wciąż miała balansującą na krawędzi dachu Jocelyne, ale z drugiej strony…
Usłyszała jakiś dziwny dźwięk, a chwilę później przeszywający trzask, który skojarzył jej się z hałasem, jakiego czasami potrafił narobić Emmett, kiedy dla zabawy łamał drzewa na pół. Natychmiast poderwała się do pozycji siedzącej, czego zaraz pożałowała, bo z wrażenia aż zawirowało jej w głowie. Mimo oszołomienia zdążyła jeszcze zauważyć, jak rosnący kilka metrów dalej świerk upada, przy okazji przechylając kilka innych drzew z najbliższego sąsiedztwa, ale nie miałam czasu, żeby zastanawiać się nad tym, co to oznaczało. W głowie miała mętlik, a to, czego było naprawdę świadoma, sprowadzało się do zaledwie trzech rzeczy:
Pocałowała Rafaela.
Rafa nie odwzajemnił pocałunku.
Ten cholerny demon właśnie bezceremonialnie upuścił ją z kilku ładnych metrów. […]

Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 58
[…]Natychmiast urwała, wyczuwając gdzieś za plecami nagły ruch. Zdążyła zapomnieć o tym, że nie są sami, ale jak ignorowanie Carlisle’a przychodziło jej z łatwością, tak na widok Carlosa omal nie wyszła z siebie. Stał na półpiętrze, jakby od niechcenia przechylając się przez barierkę schodów. Przez myśl przeszło jej, że musiał obserwować ja i Nicholasa już od dłuższej chwili, chociaż wcześniej nie była tego świadoma. Serce omal nie wyskoczyło jej z piersi, kiedy spojrzała mu w oczy, ale prawie natychmiast rozluźniła się, mimowolnie zauważając, że tęczówki wampira były czarne; przynajmniej dbał o pozory, ale widok wygłodniałego wampira z tym jego drapieżnym, wymuszonym uśmieszkiem, zdecydowanie nie sprawiał, że poczuła się jakkolwiek pewnie – nie, skoro sama właśnie dyskutowała z człowiekiem.
– Nie przeszkadzajcie sobie – rzucił pogodnym tonem, machnięciem ręki sugerując, że nie musi się nim przejmować. – Uwielbiam dobre romanse – zadrwił, posyłając jej równie olśniewający, co i bezczelny uśmiech.
– Idź do diabła – rzuciła z irytacją, nawet nie zastanawiając się nad doborem słów.
Carlos wywrócił oczami, a Nicholas – ku jej jeszcze większej irytacji – parsknął śmiechem, zupełnie jakby był świadkiem czegoś wyjątkowo interesującego.
– Więc nie tylko dla mnie jest taka milutka? – zapytał, a brat Carlisle’a jakby od niechcenia zmierzył chłopaka wzrokiem.
– Jak widać – rzucił bez chociażby cienia sympatii. Jego ton głosu zmienił się, a Alyssa nagle zapragnęła uciec, przytłoczona poziomem testosteronu. Przez myśl przeszło jej, że Carlos był poirytowany, a może wręcz zazdrosny, choć taka perspektywa niezmiennie wydawała je się czymś co najmniej nieprawdopodobnym. – A ty to…? Ach, już wiem – dodał i w tamtej chwili Ali nie miała wątpliwości, że zamierzał powiedzieć coś, co absolutnie nie miało przypaść jej do gustu. – Przystojny pan praktykant… […]

Kategoria: Autorskie
OO1 "Wyśniony bohater"
Na początku ignorowała te dziwne uczucie. Zachowywała się całkiem normalnie. Chodziła do szkoły, nie omijała żadnych zajęć, spotykała przyjaciół. Często również towarzyszyła Sethowi obserwując jego treningi. Niezbyt przepadała za większością jego kolegów. Zachowywali się jakby pozjadali wszystkie rozumy i w ogóle źle traktowali niektóre osoby. Seth wyróżniał się bardzo na tym tle. Chociaż zajmował wysoką pozycje w szkole wszystkich traktował równo. Nie ważne czy dana osoba należała do grupy kujonów, czy była zwykłą szarą myszą. To w nim uwielbiała. Pokazywał, że każdy jest równy. Niestety trafiały się osoby, którym nie do końca podobał się ten styl. Wśród nich prym wiodła główna cherleederka drużyny dziewcząt, niezwykle piękna i uwodzicielska Tylor Dowson. Od początku miała wielką chęć na Setha, ale ten wybrał właśnie ją. Ta sytuacja sprawiła, iż obydwie rywalizowały ze sobą jeszcze bardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz