5 kwi 2015

[31] Pamiętnik 26.03- 05.04


Kategoria: Autorskie
Rozdział: 19 - 20
Chwyciłem jej dłoń i znowu potarłem o jej wewnętrzną część. Zapiekło ją. Spojrzała na mnie. Przez chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy, jakbyśmy zaglądali w swoje wnętrza. Usłyszałem łomot jej serca.
- Co ty ze mną robisz do cholery?! Jesteś moją własną częścią. Dziewczynko... słyszę twoje serce, znam myśli, widzę duszę... to co się z tobą dzieje jest... takie intrygujące... Dziewczynko, to uczucie może cię zabić.
- To nie uczucie, James. Nie wiem co to, nie potrafię tego wyjaśnić. Ale wiem jedno...
- Co takiego, dziewczynko? - wyszeptałem.
- Chyba wyruszam z wampirem w przeznaczenie - zaśmiała się.

Kategoria: Fan Fiction | Inne

Rozdział: Warewolves
- Jak pewnie zdążyliście zauważyć jestem raczej kiepska w roli alfy, królowej, czy kogokolwiek takiego- mówię i widzę kilka zjadliwych uśmieszków posyłanych w moim kierunku. Nie przejmuję się nimi, w końcu to ja rozdaję karty.- Ale to zrozumiałe, bo oprócz tego, że straciłam wszystkich swoich bliskich i zostałam zamieniona w znienawidzonego krwiopijcę i to dostałam w spadku po rodzicach, których nigdy nie znałam rozpadające się i gnijące bractwo- oświadczam i rozlega się cichy jęk zdumienia. Wiem, że mówienie w zły sposób o bractwie jest oznaką braku szacunku, ale przecież to prawda.- Kiedy wstąpiłam do Xawier spotkałam się z wciąż walczącymi między sobą gatunkami, mściwymi czarownicami, mającymi się za bogów wampirami i nadpobudliwymi wilkami- kontynuuję nieco mniej odważnie po czym cicho wzdycham.- A kiedy zrozumiałam, że nie ma już odwrotu i moje stare życie nie wróci, to zrozumiałam, że muszę zrobić coś aby to bractwo zaczęło normalnie funkcjonować. Spędzałam noce i dnie na czytaniu starych zapisków, pamiętników i książek i wyciągnęłam z tego tylko jeden wniosek. Xawier powinno nas łączyć, a nie dzielić.- Po tych słowach spotykam się z wyrazami aprobaty jak okrzyki, oklaski, a nawet wiwaty. Dodaje mi to otuchy i przechodzę do sedna sprawy.- Dlatego stworzymy radę, która będzie zrzeszała w sobie przedstawicieli każdej grupy społecznej, która mieszka w Nowym Orleanie. Wampiry, wilkołaki i czarownice z bractwa, a także wampiry i ludzie spoza niego- wyjaśniam i zerkam na Wiktora, który uważnie obserwuje czubki swoich butów.- Ale aby to doszło do skutku, wy, jako sfora, musicie wybrać swojego przywódcę- dodaję rozglądając się po pobudzonych pomysłem nowego rozwiązania wilkołakach.- Oczywiście możecie wybrać do rady więcej osób, ale nie może to być cała sfora. Muszą być to osoby, którym zaufacie i uwierzycie w ich szczere intencje. Wybór należy do was i kiedy go dokonacie jestem do waszej dyspozycji. Razem możemy uratować to miasto od ruiny i rozszarpywania go na kawałki pomiędzy nami. Możemy żyć na równi. Wystarczy, że wybierzemy odpowiednich przywódców...

Kategoria: Autorskie
Rozdział: 18
Moim ciałem wstrząsnął silny dreszcz. Ból stał się jeszcze silniejszy niż poprzednio. Krew w moich żyłach stała się nienaturalnie gorącą i płynęła pod wielkim ciśnieniem. Czułam to doskonale. Być może była to tylko moja wyobraźnia, albo to ten ból tak na mnie oddziaływał, że zaczynałam tracić zmysły? Rubinowa ciecz znajdująca się we mnie, zaczynała powoli wrzeć, co powodowało jeszcze bardziej narastający ból, który przyprawiał mnie o płacz. Łzy natomiast nie były w stanie przecisnąć się przez moje mocno zaciśnięte powieki, które prawdopodobnie były złączone ze sobą w idealnie prostą kreskę. Na mojej rozpalonej jak tańczący ogień skórze, zaczęła się pojawiać gęsia skórka, która powstała w wyniku mojego panicznego strachu. Tak. Bałam się ognia i to bardzo, a mimo to nad nim panowałam. Szkoda tylko, że nad tym nie mogłam mieć kontroli. Byłam odrętwiała, przez co nie byłam w stanie wić się w agonii jak ten biedny wilki, którego zabiłam wczoraj. A może dzisiaj? Gotowało się we mnie, przez co jeszcze bardziej cierpiałam. Miałam ochotę umrzeć. Pragnęłam, by ktoś skrócił moje męki. Nie widziałam nawet najmniejszego sensu, by wiąż być na tym świecie. Przecież i tak moje życie nie było usłane różami.
(...)
— Dobrze się czujesz? — zapytał z ciekawością w głosie, nie odpowiadając mi na zadane przeze mnie pytanie.
— Tak — odpowiedziałam szczerze zdziwiona jego pytaniem. — Ale dlaczego...
— Nic cię nie boli? — ciągnął swój maraton zadawania zbędnych jak dla mnie pytań, uniemożliwiając mi powiedzenie tego, co chciałam.
— Nie, ale...
— Czujesz się jakoś inaczej?
— Tak, ale...
— Dziwnie? — dodał, śmiesznie ruszając brwiami. Omal nie parsknęłam śmiechem.
— W pewnym sensie, ale...
— Nie wiesz, czemu tak jest? — dopytywał, przyglądając mi się uważnie.
— Nie, ale...
— Może...
— Nathan! — krzyknąłem najgłośniej, jak się dało. To, że urywał mi w pól słowa okropnie mnie denerwowało, a go to jeszcze bawiło!

Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 11
-A ja jestem Marc- powiedział silny i wysportowany facet bez koszulki na którego widok zaparło mi dech w piersiach.
-Yyyy...-to było jedyne co mogłam z siebie wykrztusić.
-A dziewczyny to już znasz?-zapyta Abel.
-Tak, znam-odpowiedziałam.
-Patricia oprowadź Belle po domu.
-Ok-zgodziła się.
Gdy szliśmy po schodach.
-Masz chłopaka?-zapytała.
-No można tak powiedzieć.A ty?-powiedziałam.
-Tak mam Marc.-powiedziała.Byłam zszokowana i w myśli powiedziałam "UPS"
-A ...nie wiedziałam-powiedziałam jak by nigdy nic, ale ona poczuła, że to kłamstwo.
-Ty masz dar czytania w myślach czy co?-zażartowałam.
-He...ja po prostu to wiem każda ma do niego słabość.-powiedziała
-Ja bym była zazdrosna- powiedziałam i rozmowa na ten temat się skończyła.
Wieczorem po prawie 3 godz. zwiedzania domu wchodzę do pokoju.Weszłam do pokoju patrzę a tam na pół nago stoi Marc nie czułam swojego ciała i odebrało mi mowę.
-Chyba pomyliłam pokoje lepiej już pójdę- powiedziałam cicho.
-Nie czekaj!!!!!!!-krzykną.
-Ale..-wyjąkałam.
-Ale to ty zaczekaj- powiedział i delikatnie musnął moją wargę swoimi ustami.
Totalnie mu uległam.

Kategoria: Fan Fiction | Pamiętniki Wampirów
Rozdział: 5
"Wampir o wielu twarzach"
"- Warto było zostać wybrańcem Damonie? Ostrzegałem Elizabeth, że to się źle dla ciebie skończy. Głupia myślała, że jako jej brat, utrzymam cię przy życiu - zaśmiał się, obracając w dłoniach długie, lśniące ostrze. Kręcąc w rozbawieniu głową, rozdarł koszulę chłopaka, przykładając sztylet do jego klatki piersiowej. - Warto było? - zapytał ponownie, bez ostrzeżenie, przeciągając ostrzem po piersi nastolatka. Głośny krzyk wypełnił opustoszałą halę, do której po kilku sekundach weszła cała eskorta wampirów, przytrzymująca osłabionego, lecz dalej walczącego Klausa. "

Kategoria: Autorskie
Rozdział: 25
Część 6
 – Mówiłem, żebyś nie podnosiła na mnie głosu! Uważaj do kogo to mówisz. – uniósł się wystawiając kły. Lexi od razu odskoczyła od niego. – Nie czuj się tak pewnie Lexi. To, że król za tobą stoi, nie znaczy, że jesteś bezpieczna! Nastawiłem ci kość, a Dylan oddał ci krew, po co robisz aferę?! Jeśli chcesz, od nowa mogę ci ją złamać!
Lexi spojrzała na niego zdezorientowana. Zamrugała kilkukrotnie powstrzymując łzy. Słowa Demena ją bolały, lecz dzięki niemu uświadomiła sobie, że nie może tak od razu dramatyzować. Rzeczywiście szybko zareagowaliśmy. Do tego, Demen nastawił jej kość, żeby ból minął. Jak na niego, to było miłe zachowanie.
Położyłem dłoń na jej ramieniu posyłając spokojne spojrzenie. Dziewczyna ukryła twarz we włosach i cicho łkała. Z Demenem bowiem, nie było dyskusji. Ona do tego nie przywykła.
Wampir wyciągnął z torby kolejny kołek, który wcisnął jej w ręce. Jego nie obchodziło to, że miała dość. Trening będzie trwał dopóki on nie zdecyduje o jego końcu. Lexi zacisnęła palce na rękojeści i posłała mu wrogie spojrzenie. Zmarszczył brwi i odpowiedział tym samym. Ugięła się pod jego morderczym spojrzeniem. Przygotował się na atak. Odszedłem od nich kawałek siadając tuż pod drzewem. Uważnie obserwowałem ich zachowania. Dziewczyna była wściekła i obrażona, natomiast wampir rozbawiony. On chyba nigdy nie zrozumie, że kobiety są delikatne, a już zwłaszcza ta przed nim.
Przejechałem dłonią po włosach spoglądając na niebo. Chmury powoli sunęły po niebieskim sklepieniu. Od czasu do czasu przysłaniały słońce. Energia krążyła dookoła mnie. Widziałem lekkie zachwiania energii, spowodowane Demenem. Poza tym, nie działo się nic niepokojącego.
Rzucił się na nią. Złapał za ramie i podciął jej nogi. Upadła na trawnik i syknęła z bólu. Chciała się wyrwać, ale zdołał ją złapać. Zamachnęła się sztyletem tuż przy jego żyłach. Odsunął głowę, a ona zgrabnie wykorzystała ten moment. Podkurczyła swoją nogę i uderzyła go butem w żuchwę. Zdobyła w sobie resztki sił i motywacji sięgając po kołek przyczepiony przy udzie. Odepchnęła od siebie Demena, który upadł na trawnik. Szybko na niego naskoczyła wbijając swoją broń w jego pierś. Szybko poderwałem się z miejsca i ruszyłem w ich kierunku.
Lexi siedziała na nim okrakiem z szeroko otworzonymi oczami i trzęsącymi się dłońmi. Wampir natomiast zawstydzony bliskością dziewczyny wpatrywał się w nią. Kołek rozpadł się na kawałeczki w zetknięciu z jego twardą klatką piersiową. Na niej z kolei, nie było ani draśnięcia. Wiedziałem, że Demen specjalnie spowolnił siebie samego, żeby Lexi było łatwiej. Chciał zrównać swoją prędkość z prędkością rządcy. Tylko dlatego, mała łowczyni była w stanie zadać mu kilka ciosów. Gdyby używał pełnej siły, nie tknęłaby go palcem.

Kategoria: Fan Fiction | Pamiętniki Wampirów
Rozdział: 3
Część 3
W dłoni trzymał różę, której płatki były specjalnie zabarwione na czarno. Heidi zawsze uważała je za jednocześnie piękne i mroczne.
- Zupełnie jak ja. – W głowie Salvatora rozbrzmiał jej śmiech, a przed oczami stanął obraz Adelheid z 1862 roku. Był wtedy jeszcze człowiekiem i ona po raz pierwszy pokazała mu wtedy tę egzotyczną, jak wtedy uważał, różę. Zdziwił się, iż nie ma ona kolców- Byś pamiętał, że nigdy cię nie skrzywdzę.

Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 173 - 179
"[...] – Hm… Możemy porozmawiać? – zwróciła się do mnie, a ja spojrzałam na nią zaskoczona.
– Jasne – zapewniłam ją pośpiesznie. – Sophie, czy wszystko w porządku? – upewniłam się.
Skinęła głową.
– Po prostu dalej to do mnie nie dociera. No i… pomyślałam o Lilii, ale to teraz nie ma znaczenia – usprawiedliwiła się pośpiesznie, a ja odetchnęłam. Chyba zaczynałam być przewrażliwiona. – Tak bardzo tęskniłam za Kattie…
– Więc zobaczycie się za kilka dni. – Gabriel lekko przekrzywił głowę i spojrzał na nas z zaciekawieniem. Rzuciłam mu naglące spojrzenie, więc wywrócił oczami i jakby od niechcenia wzruszył ramionami. – Już sobie idę. Pogadajcie sobie, a ja… Ja będę w okolicy – zapowiedział, ale nie dałam tak łatwo się zwieść.
– Ty tu i teraz obiecasz mi, że będziesz czekał na mnie na skwerze, a już na pewno nie będziesz podsłuchiwał. To kobiece sprawy – oznajmiłam z naciskiem.
Gabriel rzucił mu urażone spojrzenie.
– Naprawdę próbujesz mi mówić, co takiego mam robić? – zapytał z niedowierzaniem, wydymając usta. – Diablico… [...]"

Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 83
Byłam trochę podenerwowana rewelacjami Alice, więc prowadziłam dość szybko. Oczywiście Rose chciała mnie wyręczyć, bo widziała, że coś nie gra, ale nie dałam jej kierownicy.
Cały czas - może i bezsensownie, lecz niestety nie mogłam na to nic poradzić – rozmyślałam o tej nomadce, która podobno pojawiła się właśnie w domu Cullenów. Zmarszczyłam czoło. Nie podobało mi się, że jakaś obca wampirzyca się wprosiła na chatę do mojej rodziny. Co to za zwyczaje?! Jestem wampirzycą, aczkolwiek to dla mnie nie do pomyślenia, żeby coś takiego robić! Z drugiej strony, Cullenowie prowadzą zgoła inne życie niż ich, nasi, pobratymcy. Większość wampirów jest bezpośrednich, śmiałych i mało cywilizowanych. Pewnie i ona taka jest. Wcale bym się nie zdziwiła.
Miałam nadzieję, że grzecznie wytrzymam obecność tej pijawki. Kurczę, chyba nigdy nie wyzbędę się nienawiści i awersji do wampirów! Ufam jedynie ,,wegetarianom’’. Cała reszta… Do piachu i tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz