27 mar 2017

[134] Pamiętnik 20.03 - 26.03

(c) Alessa Belikov z graphics-temptation.blogspot.com


 Kategoria: Autorskie
Rozdział 11
„Na samo wspomnienie tamtej nocy, zaciskał ze złością szczęki. Doskonale pamiętał, co mu towarzyszyło, gdy obejmował palcami szyję blondynki – euforyczna, wręcz szaleńcza radość, silne pobudzenie i to przekonanie, że powinien wgryźć się w jej gardło. Zupełnie jakby jej krew go nawoływała. Warknął poirytowany, bo zdawało się, że jego własne ciało go zdradziło. A może nawet i umysł... Gdyby nie Lucio, zabiłby ją, a później zapewne nie wybaczyłby sobie tego. Zaszyłby się gdzieś na pustkowiu z dala od wszystkich, żeby przez kolejne stulecia żyć jak szczur i uporać się z poczuciem wstydu i odrazy wobec siebie.”

 Kategoria: Autorskie
Rozdział 33
„[…]Bezcielesny głos odezwał się ponownie, odbijając się echem w jej umyśle i jedynie podsycając zawroty głowy.
Tak musi być. Tak było zawsze i tak będzie tym razem. Pamiętasz? Mogę cię nauczyć, po raz kolejny, jeśli tylko tego zapragniesz… Jeśli do mnie przyjdziesz, nauczę cię wszystkiego. Jeśli tylko…
– Nie… – wyszeptała na głos, czując, że chyba zaczyna ogarniać ją szaleństwo. Chwyciła się za głowę i energicznie potarła skronie, coraz bliższa paniki. – Nie!
Zawsze do mnie wracasz, padło w odpowiedzi i coś w tych słowach przyprawiało ją o dreszcze. Prędzej czy później, ale…
– Idź do diabła! […]”
 Kategoria: Autorskie
Rozdział 47
„[…] – Kto powiedział, że chcę taryfy ulgowej? – zniecierpliwiła się. – Zresztą nieważne. Tak, Marco śpi… A przynajmniej tak było, kiedy widziałam go po raz ostatni.
Lana przystanęła, po czym obejrzała się przez ramię, wyraźnie zaintrygowana. Jej oczy zabłysły w sposób, który wydał się Eve co najmniej… niepokojący.
– Byłaś u niego w pokoju? – usłyszała i to wystarczyło, żeby wytrącić ją z równowagi. Miała to uznać za jakąś sugestię?
– Lana! – wyrzuciła z siebie na wydechu, co najmniej oszołomiona. […]”

 Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch 
Rozdziały 133 – 138
„[…] Czuła się zbyt niepewna, tak bardzo roztrzęsiona i pełna wątpliwości, które przysłaniały wszystko inne. Nawet kiedy myślała jasno, wystarczył o jeden bodziec za dużo, by ten stan rzeczy uległ zmianie. Koncentracja z łatwością uciekała, pozostawiając Marissę zdezorientowaną i bliską zrobienia czegoś, czego w normalnym wypadku zdecydowanie by się nie podjęła. Nie była sobą i to przerażało ją bardziej niż cokolwiek innego.
Tak długo, jak nie potrafiła nad sobą panować, a na pierwszy plan raz po raz wychodziło pragnienie krwi, to wszystko nie miało sensu.
Tak długo, jak to się działo, Marissy Morgan nie było…”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz