(c) Forain z lost-souls-graphics.blogspot.com
Kategoria: Autorskie
Rozdział 51„Nie spodobał mi się ten rozkazujący ton. William wyglądał tak, jakby sam nie był zadowolony z faktu, że podniósł na mnie głos.
– Co się z tobą dzieje? – ponowiłam pytanie, tym razem nie tyle zmieszana co zaniepokojona. – Gdzie reszta? Dlaczego zachowujecie się tak dziwnie?
– Katerino, nalegam…
– Odpowiedz mi! – warknęłam, nieczuła na jego protesty. W obecności Nocnych o wiele łatwiej ulegałam instynktom.
William skulił się nieznacznie. Spuścił głowę, wytrwale unikając mojego palącego spojrzenia.
– Zaraz zacznie świtać – wyszeptał, nadal na mnie nie patrząc. – A ostatnim, czego pragniesz, słodka Katerino, to spędzenie kilkunastu godzin w tej ciasnej, wilgotnej jaskini.
Nie wierzyłam w ani jedno słowo, które padło z jego ust. Co prawda Will nie kłamał – był na to zbyt dobrze wychowany – jednak też nie mówił mi wszystkiego, co w gruncie rzeczy było jeszcze gorsze. Otwarcie mydlił mi oczy, wytrwale próbując zataić przede mną jakiś istotny fakt.
Albo ukryć przede mną obecność kogoś niepożądanego...”
Kategoria: Autorskie
Rozdział 33„[…] – Nienawidzę cię – oznajmiła w zamian. – Słyszysz? Nienawidzę i… Daj mi święty spokój – warknęła, nagle podejmując decyzję.
Już w następnej sekundzie po prostu odwróciła się na pięcie i rzuciła do biegu. Nie oglądając się za siebie, popędziła w głąb lasu, w pamięci wciąż mając wyraz twarzy Carlosa i jego słowa. To dręczyło ją przez cały ten czas, a ona…
Nieważne. Tak naprawdę nic już nie było ważne, bo…
Biegła przed siebie, tak szybko, jak tylko była w stanie. Carlosa i Sorentich – dokładnie tak jak całe swoje dotychczasowe życie – zostawiła daleko za sobą.”
Kategoria: Autorskie
Rozdział 46„[…] Z chwilą, w której Lana pobladła, nagle jeszcze bardziej podenerwowana, ostatecznie nabrała pewności, że coś było na rzeczy.
– Co takiego…?
– Nekromancja – powiedziała z naciskiem Eveline. Czuła, że puls gwałtownie jej przyśpiesza, a serce wali tak mocno, że doświadczenie samo w sobie okazało się niemalże bolesne. – Skoro mam się nie bać i udawać, że wcale nie zwariowałam, to wiedz, że dopiero co zobaczyłam tutaj moją… zmarłą przyjaciółkę. A przynajmniej coś, co wyglądało jak ona – poprawiła się po chwili zastanowienia. – Ale to nie jest możliwe. Vi nie żyje i…
– Właśnie sama odpowiedziałaś sobie na pytanie, Eve – uświadomiła ją łagodnie Lana. […]”
Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdziały 126 – 132
„[…] Odsunął ją od siebie nagle, równie gwałtownie, co wcześniej przygarnął do siebie. Zachwiała się niebezpiecznie, niepewnie stając na równe nogi; z wolna zrobiła krok w tył, dosłownie zataczając się na ścianę i dla pewności opierając się o nią plecami, żeby nie stracić równowagi. Oddychała szybko i płytko, ledwo będąc w stanie złapać oddech, o zapanowaniu nad zawrotami głowy nie wspominając. Czuła, że znowu wszystko było nie tak, choć dopiero z chwilą, w której spojrzała w pociemniałe z głodu i – być może – również pożądania oczy, w pełni dotarło do niej, że być może znalazła się w niebezpieczeństwie. Miała wrażenie, że w tamtej chwili naprawdę powinna zacząć się bać, a jednak nic podobnego nie miało miejsca.
Dlaczego miałaby, skoro nie wyobrażała sobie, że on mógłby ją skrzywdzić…?
– Nie boję się – usłyszała, dopiero po kilku sekundach pojmując, że wypowiedziała te słowa na głos.
Lawrence się zawahał.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz