(c) Tiny Fox z unfaithful-heaven.blogspot.com
Kategoria: Autorskie
Rozdział 16„[…] Dał Alyssy szansę, którą mogła wykorzystać. Dopiero kiedy zawiedzie, mógł wziąć sprawy w swoje ręce, ale do tego czasu…
Nocną ciszę przerwał hałas, kiedy z impetem władował się w coś, co chyba było przysłoniętym ubraniami krzesłem. Mebel upadł z trzaskiem, co zwłaszcza w panującej ciszy przypominało wystrzał z armaty. Skrzywił się i klnąc pod nosem, natychmiast rzucił się, żeby wszystko naprawić, choć zdawał sobie sprawę z tego, że to nie ma sensu. Jak do tego w ogóle mogło dojść? Niezdarny wampir? Świetnie, mógł przewidzieć, że prędzej czy później sam siebie doprowadzi do grobu, niezależnie od tego, jak ironicznie mogłoby to brzmieć.
Coś poruszyło się poza zasięgiem jego wzroku. Natychmiast poderwał się na równe nogi, omal znów nie potrącając chwiejnie postawionego do pionu, obciążonego ubraniami krzesła. Jego wzrok momentalnie powędrował w stronę łóżka i…
Właśnie wtedy Mary otworzyła oczy. […]”
Kategoria: Autorskie
Rozdział 30„[…] Brzdęk tłuczonego szkła ją zaskoczył, tak jak i ból, który nagle poczuła z tyłu głowy – nie na tyle silny, żeby pociemniało jej przed oczami, ale wystarczający, żeby ją oszołomić. Zachwiała się niebezpiecznie, w ostatniej chwili odzyskując równowagę. Syknęła, po czym potrząsnęła głową, zaskoczona widokiem kolorowych odłamków, które z cichym pacnięciem posypały się na dywan – czymś, co wyglądało jak kawałki wazonu albo jakiekolwiek innego naczynia. Natychmiast odwróciła się na pięcie, zagniewane, zdradzające chęć mordu spojrzenie wbijając w wyraźnie zszokowaną, wciąż stojącą w uniesionymi rękoma Eveline. W tamtej chwili jednak zapragnęła się roześmiać, najlepiej histerycznie, bo na pewno nie spodziewała się, że to właśnie ta dziewczyna spróbuje się wtrącić.
– Szmata – wycedziła przez zaciśnięte zęby. […]”
Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
KSIĘGA VII: 7 – 13
„[…]– Ja nie mam rodziny! – nie wytrzymała, chociaż czuła, że słowa Isobel nie były przeznaczone dla niej. Wiedziała również, o kim królowa mówiła, ale mimo wszystko… – Nie potrzebuję zwłaszcza kogoś, kto zabił moją matkę.
Isobel posłała jej kolejny, niepokojący uśmiech.
– Och, pewnie usłyszałabym coś podobnego od niego, gdyby nie to, że jest jedną z osób, która już dawno powinna zgiąć z mojej ręki. – Kobieta zamilkła, po czym jakby od niechcenia odwróciła się, najwyraźniej zamierzając odejść. – Tobie daję szansę, bo niezwykłą stratą byłoby utracić tak cenne zdolności. Doceń to i zejdź mi z oczu.
– Amelie powiedziała… – zaczęła Claudia, nie mogąc się powstrzymać. Nie zamierzała pozwolić na to, żeby tak po prostu pozostawiono ją na lodzie, kiedy…
Nie sprzeciwiaj mi się!
Nie była pewna, co zszokowało ją w większym stopniu – mentalny okrzyk, czy przeszywający ból, który wywołał. Aż krzyknęła, chwytając się za głowę i osuwając na kolana, bynajmniej nie zamierzając z tym walczyć. Mogła próbować wykłócać się dalej, ale chyba musiałaby zwariować, żeby o cokolwiek walczyć z królową – kimś, kto z powodzeniem mógł ją zabić albo skrzywdzić bardziej niż ten, którego tak bardzo się obawiała.[…]”
Kategoria: Autorskie
Rozdział 5Bała się go w tamtej chwili, ale starała się tego nie okazywać.
- Bawisz mnie, wiesz? - Zaśmiał się jej w twarz.
Zacisnęła usta.
- Od zawsze fascynowało mnie to jak interesująco wygląda człowiek, który się czegoś boi. Widok, kiedy strach was zniewala, jest jednym z moich ulubionych - na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmieszek.
"A więc próba ukrycia przerażenia legła w gruzach, świetnie..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz