24 paź 2016

[112] Pamiętnik 17.10 - 24.10



 Kategoria: Fan Fiction | Crossover
♣ Chapter 2.3
" [...] Dźwięk budzika rozniósł się na cały pokój. Niechętnie otworzył oczy i podciągnął się w stronę szafki nocnej, aby go wyłączyć. Nastała godzina szósta rano, a on za niecałe półgodziny powinien być już w drodze. Usiadł na skraju łóżka i chwycił za telefon. Miał nieodebrane połączenia od Sam'a i wiadomość od Madeline, co go bardzo zdziwiło. Odczytał wiadomość, która zawierała dwa, krótkie zdania: "Nie proszę o Twój powrót. Proszę tylko cztery słowa "wszystko u mnie dobrze", a będę spać spokojnie." [...]"
 
 Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział 337-343
„[…]Zdążyła jeszcze pomyśleć, że to niemożliwe, bo przecież nikogo przy niej nie było, zanim zostawiła postawiona do pionu i spojrzała przed siebie.
Wprost na niego – ciemny kształt o postawnej, bez wątpienia należącej do mężczyzny sylwetce. Nie widziała skrzydeł, zresztą nawet bez tego wiedziała, że to nie Rafael ją trzyma, bo niezależnie od wszystkiego, własnym mąż nie wywołałby w niej aż tylu skrajnych emocji. Cokolwiek się działo, nie było właściwe, a już na pewno bezpieczne dla niej.
Chociaż w ciemnościach nie była w stanie dostrzec oczu trzymającego ją mężczyzny, nie miała jakichkolwiek wątpliwości co do tego, że ten z uwagą jej się przyglądał – to z kolei wystarczyło, by poczuła czyste przerażenie.
Przecież i tak będziesz moja…, usłyszała jeszcze. W oszołomieniu nawet nie zwróciła uwagi na to, że piękny, męski głos rozbrzmiał w jej umyśle.
Zaraz po tym nareszcie znalazła w sobie dość siły, żeby zacząć krzyczeć.[…]”

Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział 29
„[…]Odwróciłam się w taki sposób, by móc usiąść bezpośrednio przed siedzącą przy mnie mamą. Jej dłonie zacisnęły się na moich ramionach, kiedy spróbowała pomóc mi utrzymać się w pionie, ale nie próbowałam z tym walczyć. W zamian wyciągnęłam rękę i – czując się przy tym tak, jakbym znowu była małą dziewczynką, nie tylko najbardziej na świecie ufającą właśnie jej, ale także wyłącznie jednemu sposobowi komunikacji – przycisnęłam dłoń do zimnego policzka. Chociaż byłam zmęczona, wykorzystanie daru przyszło mi w najzupełniej naturalny sposób, ja zaś pokazałam Belli wszystko to, co przez cały czas mnie dręczyło – te wszystkie myśli, moje sny i wrażenie, że coś jest ze mną nie w tak w ten szczególny sposób, który…
Wyczułam, że zesztywniała, bez słowa przygarniając mnie do siebie. Zakołysała mną lekko, niespokojna i wyraźnie oszołomiona, co zresztą mnie nie zdziwiło, bo właśnie takiej reakcji od samego początku mogłam się po niej spodziewać.
– O mój Boże… – usłyszałam tuż przy uchu.
Chociaż wciąż nie wiedziałam, czy mam rację, coś w świadomości tego, że miałam przy sobie mamę, podziałało na mnie kojąco.
Teraz jeszcze tylko musiałam się upewnić.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz