6 lip 2016

#15 Poradnik

(c) Forian – unfaithful-heaven
Hej!
Od dawna nie było żadnego poradnika, dlatego doszłam do wniosku, że najwyższa pora coś dodać. Na początek życzę wszystkim udanych i bezpiecznych wakacji – w końcu się doczekaliśmy, prawda? Jako że sama studiuję i wiem, że niektórzy wciąż jeszcze zmagają się z sesją poprawkową, to tym bardziej trzymam za Was kciuki! No, to już prawie koniec.
Dzisiejszy temat nie będzie odkrywczy (chyba już raz nawet pojawiła się o tym odpowiednia część), ale – o czym przekonuję się niemalże na każdym kroku czy to rozmawiając z ludźmi, czy z własnego doświadczenia – o niektórych sprawach należy po prostu mówić aż do skutku.

Krytyka – wielka motywacja czy gwóźdź do trumny?

Teoretycznie każdy wie, czym jest krytyka. Rozpoczynając bloga o jakiejkolwiek tematyce – również z opowiadaniem, ale też z grafiką, ocenami, galeriami, własnymi przemyśleniami i co tam tylko przyjdzie nam do głowy – każdy z nas z pewnością liczy na to, że zainteresuje treścią potencjalnego czytelnika. Mamy nadzieję na komentarze, a więc moim zdaniem najbardziej wygodną formę odzewu, która umożliwia potencjalnemu czytelnikowi wyrażenia wszystkiego, co w danej chwili przyjdzie mu do głowy. Wydaje mi się, że również dla autora nawet kilka słów potrafi znaczyć więcej niż „łapki w górę” czy jakiekolwiek inne formy oceny, które oferują znane serwery.
Niestety (albo stety) komentarze wiążą się również z tym, że prócz pochwał, każdy odbiorca będzie miał pełną swobodę w wyrażeniu własnej opinii. Nie oszukujmy się: decydując się opublikować szerszemu gronu odbiorców, musimy liczyć się z tym, że w naturalny sposób nasza praca zostanie oceniona. Każdy z nas to robi, nawet bezwiednie; czytamy tekst, oglądamy zdjęcie albo film, słuchamy muzyki… I mimo wszystko często już na wstępie wyrabiamy sobie zdanie na ten temat – mniej lub bardziej pozytywne, często ulegające zmianie, kiedy bardziej zagłębić się w temat. Niemniej wiemy, co nam się podoba lub nie, poza tym drugiej osobie jest o wiele łatwiej w sposób obiektywny ocenić to, co ma nam do zaoferowania autor.
Jako że znajdujemy się na katalogu opowiadań, a wielu z nas pisze właśnie historie, skupię się przede wszystkim na nich, ale to, o czym piszę, można bardzo łatwo przyporządkować do każdego rodzaju twórczości. Każdemu autorowi przyjemnie jest czytać pozytywne opinie i ciepłe słowa na temat swojej pracy. To rodzaj uznania, więc w pełni zrozumiałe jest pragnienie, by za swoje wysiłki otrzymywać przede wszystkim pochwały – o ile są szczere. Tutaj znowu wracam do wspomnianej wcześniej krytyki, która, mam wrażenie, przez wiele osób stawiana jest na równi z hejtem.
Tu pozwoliłam sobie zajrzeć do słownika:
Hejt – obraźliwy lub agresywny komentarz zamieszczony w Internecie.

Obraźliwy lub agresywny – nie negatywny, a spotkałam się z wieloma osobami, które uważały każdą nieprzychylną opinię na temat swojej pracy za hejt. Nic dziwnego, że teraz wiele komentarzy zaczyna się od słów: „to nie jest hejt”. Każdy z nas ma prawo do własnej opinii, a jeśli coś nam się nie podoba, mamy pełne prawo to napisać – oczywiście pod warunkiem, że swoje stanowisko odpowiednio umotywujemy, bo to zasadnicza różnica.
Przeglądając strony internetowe i czytając kolejne opowiadania, niejednokrotnie napotykałam sytuację, w której długie, często słuszne i umotywowane komentarze, powodowały frustrację autora ocenianej historii. W skrajnych przypadkach sama zostałam sarkastycznie nazwana „polonistką”, tylko dlatego, że mimochodem zwróciłam uwagę na rażący błąd ortograficzny. Jeśli – Boże, uchowaj! – kogoś podkusi, by skrytykować zachowanie głównego bohatera, to już lepiej niech ucieka gdzieś daleko, bo przecież tak się nie robi, prawda? Wychodzi na to, że komentować wolno, ale tylko pod warunkiem, że przymkniemy oczy na wszelakie kwestie związane z poprawnością i naszymi osobistymi preferencjami. Autor w końcu przedstawia nam bohaterów i historię według własnego pomysłu, usprawiedliwiając wszystkie ich wady i… Prawda?
No, chyba niekoniecznie.
Jasne, bardzo wiele zależy od tonu wypowiedzi i sposobu w jaki zostanie napisany komentarz – to inna kwestia. Problem polega na to, że negatywny komentarz a hejt to dwie różne sprawy i nigdy nie należy stawiać ich na różni. Krytyka pozwala się rozwinąć, tym bardziej, że każdemu autorowi powinno zależeć na szczerej opinii czytelników. Jaki sens ma komentarz „super” albo „świetnie”, skoro nic nie wnosi? Nie mam nic do osób, które nie potrafią albo nie lubią sklecić sensownej wypowiedzi, ale słodząc pod rozdziałami w niczym nie pomagają osobie, która poświęca czas na napisanie tej historii. Komentarze są właśnie po to, by umożliwić przekazanie uwag, które nasuwają się nam w trakcie czytania. Każdy ma prawo do oceny zachowania postaci czy danej sytuacji, zwrócić uwagę na styl czy błędy… Dopiero wtedy ma to sen, bo wielokrotnie ocena innej osoby pozwala spojrzeć na wiele kwestii z innej perspektywy. Każdy z nas różnie postrzega wiele kwestii, ma inny poziom moralności, więc nie musi (i nawet nie powinien) we wszystkim zgadzać się z autorem.
Czytając długi, rozbudowany komentarz, w którym ktoś zwraca nam uwagę na błędy, zamiast się bulwersować, czasami zastanówmy się nad tym, jaki płynie z tych uwag sens. Jeśli ktoś napisze nam, że jego zdaniem główny bohater czy bohaterka postąpił źle, wcale nie musi mieć na myśli tego, że nie podoba mu się nasze opowiadanie albo że już skreślił kreowaną przez nas postać. Na uwagę o błędzie wystarczy po prostu podziękować i poprawić – tłumaczenie, że „to tylko blog i kto by się tym przejmował” jest śmieszne. Oczywiście, każdy z nas ma prawo do pomyłek, ale wpadanie w irytację, tylko dlatego, że ktoś zwrócił nam na to uwagę, to już lekka przesada, czyż nie? Jeśli widzisz, że ktoś zwróci Ci uwagę na za małe literki albo niedobraną kolorystykę, to zamiast naskakiwać na niego i pisać o tym, by sam sobie zrobił lepszy szablon, lepiej zastanów się nad tym, czy w tej uwadze nie ma odrobiny prawdy – w końcu piszemy nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla czytelników, a to może być trochę trudne, jeśli będą mieli problem z rozczytaniem przesłanego przez nią tekstu.
Istnieje również dość powszechny mit o tym, że hejt najczęściej płynie z anonimowych kont. Cóż, jest w tym sporo prawdy, bo przecież najłatwiej jest obrażać innych, kiedy nikt nie ma pojęcia, kim jesteśmy. Niemniej znam bardzo wiele osób, które piszą konstruktywne, sensowne komentarze, ale po prostu nie mają konta i nie czują potrzeby, by je zakładać. Zarzucanie takiej osobie zazdrości czy właśnie tego, że jest hejterem albo uwagi typu „sam(a) nie piszesz, to się nie wypowiadaj”, jest najzwyczajniej w świcie krzywdzące.
Krytyka jest naturalna, a prawdziwą mądrością jest to, by potrafić z niej skorzystać. Czasami uwagi czytelników potrafią być bezcenne, tym bardziej, że nikt z nas nie jest nieomylny. Możemy żyć w przekonaniu o swojej nieomylności i stać w miejscu albo otworzyć się na ludzi i przyjąć nam to, co próbując nam zaoferować. Sensowny komentarz – nawet niezgodny z naszymi przekonaniami – może otwierać drogę do ciekawej dyskusji, która okaże się korzystna dla obu stron. Hejt, prócz bezsensownego stwierdzenia o „beznadziejności” ocenianej treści albo bezpośrednio uderzających w autora wyzwisk, nie przynosi niczego.
Ale głupi bohaterowie!”
„Wydaje mi się, że bohaterka postąpiła naprawdę nierozsądnie. Przecież gdyby…”

Da się wyczuć różnicę?
Nie rozwlekając dłużej, na koniec raz jeszcze powtórzę to, co najważniejsze: nie każda krytyczna opinia to hejt. Zabierając się za pisanie, po prostu liczmy się z tym, że nie każdy siedzi nam w głowie i nie musi się z nami zgadzać. Jeśli opowiadanie jest pisane wyłącznie dla samych pochwał i z założeniem, że liczy się tylko i wyłączne narzucone z góry zdanie autora o wspaniałości akcji i bohaterów, to tak naprawdę nigdy nie powinno powstać.
To tyle na dzisiaj z mojej strony. Mam nadzieję, że tekst jest zrozumiały, to zresztą tylko i wyłącznie mój pogląd na tę sprawę, wyrobiony na podstawie wieloletnich doświadczeń, rozmów i obserwacji ;) Jeśli macie coś do dodania, to zapraszam – spisałam naprędce wszystko to, co w tej chwili przyszło mi do głowy, tym bardziej, że na każdym kroku utwierdzam się w przekonaniu, że to jest potrzebne.
Na tę chwilę dziękuję pięknie wszystkim czytającym. Kolejny poradnik najpewniej zaprezentuje nam Maggie, więc do napisania!
Nessa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz