14 wrz 2015

[54] Pamiętnik 07.09 - 14.09


Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów


Rozdział: 3x02 UCIECZKA
- Ja ? – odparł niewinnie brunet. – Nic. Chcę ci jakoś wynagrodzić moje ostatnie zachowanie, Stef. No dalej, nie bądź taki! Pobaw się ze swoim starym braciszkiem.
Damon uśmiechał się przy tym szczerze. Przypominał wtedy Stefanowi jaki był zanim obaj umarli. Brakowało jeszcze, żeby dał mu kuksańca i sugestywnie zaproponował braterską bójkę czy grę w football. Młodszy Salvatore skarcił się za tę myśl. Powoli gierki Damona go zmiękczały, a wiedział, że nie może sobie na to pozwolić.
- Nie jestem zainteresowany – odpowiedział sucho, następnie odwrócił się, by odejść kawałek, lecz wtem zjawił się przed nim brunet.
- Szkoda, bracie – rzekł, po czym jednym ruchem ręki skręcił kark Stefanowi. – Wielka szkoda.
Kategoria: Autorskie
Rozdział: 32
-Moje gratulację Kathelyn, nigdy nie sądziłem, że będę zmuszony do uczestniczenia w tej farsie, ale skoro dokonałaś tak fatalnego wyboru partnera na całe życie, to nie mam innego wyjścia jak tylko się z tym pogodzić, a szkoda, bo mogliśmy żyć razem długo i szczęśliwie.
-Gra skończona Aleksandrze, teraz jeśli masz swoją godność, powinieneś się wycofać i pozwolić nam żyć spokojnie.-rzuciłam wolno i wyraźnie, by dokładnie mnie usłyszał.
Kategoria: FanFiction | Zmierzch

Rozdział: 316-322
[...] – W zasadzie – usłyszałam i ledwo powstrzymałam zaskoczony okrzyk, kiedy Gabriel bez jakiegokolwiek ostrzeżenia przemieścił się, by z wprawą wziąć mnie na ręce – jedna rzecz nie daje mi spokoju. Może całkiem już oszalałem, ale kiedy odpłynąłem… Uznaj, że teraz mówię od rzeczy, ale przez moment wydawało mi się, że słyszę kobiecy śmiech i… No cóż, głos – przyznał i na moment w jego oczach pojawiły się iskierki wesołości. – To nie mogła być Isobel. Nie wiem skąd ta pewność, ale… coś w tym głosie sprawiało, że czułem się inaczej – przyznał, a ja jak na zawołanie się rozbudziłam. Natychmiast zarzuciłam mu obie ręce na szyję, spoglądając mu prosto w oczy i niemal z podekscytowaniem czekając na to, aż powie mi, co działo się później.
– Czy… ten głos – zapytałam, zarzucając mu obie ręce na szyję, żeby łatwiej utrzymać się w pinie – powiedział ci coś… nietypowego?
Gabriel obrzucił mnie uważnym, niemalże badawczym spojrzeniem.
– To pewnie niczego nie znaczyło… Jakie to ma właściwie znaczenie, mi amore? – Nagle wydał mi się zmieszany, zupełnie jakby nagle do niego dotarło, że zbytnio zapędził się w tym, co mówił.
– Jestem po prostu ciekawa – odparłam wymijająco, chociaż to wcale nie była prawda. 


Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 46
[...] Zacisnęła usta i wzięła kilka głębszych wdechów, chcąc przynajmniej spróbować się uspokoić. Uświadomiła sobie, że zaciska dłonie w pięści, więc pośpiesznie rozluźniała palce i zwiesiła ramiona, starając się sprawiać wrażenie kogoś, kto wcale nie ma ochoty rozszarpać na kawałeczki pierwszej osoby, która znalazłaby się w zasięgu jej ramion. Tym razem przyszło jej to łatwiej, tym bardziej, że spoglądanie na wystraszoną Mary zdecydowanie nie było normą. Kto jak kto, ale ta dziewczyna była odważna – i to najwyraźniej na tyle, by kłócić się z Carlosem Cullenem. Jak to możliwe, że po czym takim to właśnie na nią spoglądała z obawą?
– Ali… Ali, wszystko w porządku? – usłyszała i odetchnęła, słysząc troskę w głosie dziewczyny. – Rany, dziewczyno, nigdy więcej nie rób mi takich rzeczy!
– Ja… – Zamilkła, sama niepewna tego, co powinna jej powiedzieć. Gdyby to było takie proste albo gdyby przynajmniej potrafiła wytłumaczyć, co takiego przez cały ten czas działo się z nią i wokół niej… – Nic mi nie jest, Mary. Już w porządku – dodała i mimo wszystko zabrzmiało to bardziej prawdziwe, aniżeli mogłaby się spodziewać.
Mary skinęła głową. Wciąż była blada, ale wyraźne ulżyło jej, kiedy zauważyła, że Alyssa pewnie trzyma się na nogach i już nie była aż do tego stopnia wzburzona. W pewnym momencie zrobiła krok do przodu, ale zawahała się, podchwyciwszy bliżej nieokreślone spojrzenie rubinowych tęczówek Carlosa.
– Zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo obie wszystko komplikujecie? – zapytał wampir, ale Alyssa zdecydowanie nie zamierzała tego słuchać.
– To moja sprawa, Carlos – uświadomiła go.
Kategoria: Autorskie


Rozdział: La Familie
Chłopak, który przywitał mnie w drzwiach, Tobias, to najmłodszy z nas. Żartobliwie nazywamy go numerem pięć, ale okropnie tego nie lubi. Jest porywczy, często bezpodstawnie stawia zarzuty, gniewa się i jego hobby jest chyba obijanie cudzych facjat. Taką przynajmniej ma opinię. Oprócz tego mówi się, że jest najbardziej zawziętym i lojalnym, z nas wszystkich. Ja uważam nieco inaczej. Dla mnie zawsze będzie szczylem, który donosił na mnie najstarszej siostrze.
Jeśli mówić o najstarszej, jest nią ułożona, zawsze rozsądna, planująca wszystko na rok do przodu, Katniss. Stoi przy oknie, głowę opierając o szybę i uparcie obserwuje ogród na tyłach domu. Zawsze uważałam, że moja nienawiść do niej jest tak ogromna, że nic nie może jej przezwyciężyć. Jest jednak osobą odpowiedzialną. Kiedy przyszedł na to czas, wzięła nas wszystkich pod swoje skrzydło, postanawiając nas wychować. Nie powiedziałabym, że dobrze jej szło, ale lepsze to, niż sierociniec.
Na prawo od niej, w zapadłym, starym, okurzonym fotelu siedzi przesłodka, na pierwszy rzut oka, Caroline. Jej krótkie, blond włosy sięgają zaledwie szczupłych ramion, a niebieskie oczka świdrują mnie i mam wrażenie, że za moment przeszyją mnie na wskroś. Caroline jest tylko rok starsza od Tobiasa, więc jest numerem cztery. Uwielbiam nazywać członków mojej rodziny numerkami, jest mi wtedy o niebo łatwiej.
Ja mam numer dwa, albo trzy. Dlaczego miałabym mieć prawo wyboru? Ponieważ jest jeszcze on, Damon. Siedzi na sofie, nogę zakładając na nogę i szelmowsko się do mnie uśmiechając. Odkąd pamiętam, ten cholerny uśmiech nie schodzi z jego twarzy. Nie ważne czy aktualnie się wścieka, jest zraniony, czy powinien płakać, on wiecznie się uśmiecha. Czy jest to irytujące? Cóż, nie znam bardziej irytującej osoby od niego i myślę, że on mówi o mnie to samo. Właśnie na tym polega wzajemna miłość bliźniaków, albo nienawiść, jakkolwiek nazwać nasze relacje. 
Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów

Rozdział: 25 Siostrzyczko
- Głupia z ciebie dziewczyna – zaśmiała się cicho – Jesteśmy jednością. Ty i ja. Moja moc jest twoją, tak jak mój amulet, jest twoim amuletem.
(…)Zakaszlałam, ale z ust zaczęła mi wypływać krew. Spojrzałam na swoje ręce, całe w bordowej cieczy. Tatia była tak samo zakrwawiona jak ja. Dwie poległe w jednej bitwie.
- Nie – jęknęłam, krztusząc się coraz bardziej.
Poczułam jak coś wychodzi z mojego ciała, z mojego umysłu. W jednej chwili, utraciłam cząstkę siebie. Brunetka pochyliła się w moją stronę, a z jej ust nie schodził diaboliczny uśmiech, nawet na łożu śmierci.
- Jesteśmy w tym razem, siostrzyczko.
Upadłam na ziemię, w tym samym momencie, gdy zrobiła to Tatia. W moich uszach szumiała krew, a jedyna myśl, która kłębiła mi się głowie była dla mnie szokiem.
Siostrzyczko. (…)

5 komentarzy:

  1. Zastanawia mnie tylko, dlaczego ktoś za każdym razem psuje prawidłowy angielski zapis tytułu tylko i wyłącznie mojego opowiadania. „Lost in the Time”. Time z dużej. Za każdym razem to jest zmieniane, a ja chciałabym wiedzieć z jakiej racji o.O

    Nessa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawione. najzwyczajniej w świecie nie sądziłam, że to ważne, ale wezmę na to poprawkę. Przepraszam.

      Usuń
    2. Dziękuje ;) No cóż, niby nic, ale to trochę jak zapis imienia z małej :)
      W takim razie jeszcze jedna uwaga, teraz zauważyłam. Trzysta. 316 -322. Nie dwieście. Zabrałaś mi setkę xD

      Nessa

      Usuń
    3. Również poprawione, chyba muszę się za siebie wziąć :D

      Usuń
    4. Nic się nie stało. Dzięki ;)

      Nessa

      Usuń