5 sty 2017

#16 Poradnik

Hej! Nie jestem pewna, kiedy ostatnim razem pojawił się poradnik, ale nie chciałam rzucać tematami, które byłby średnio interesujące. W sumie pisanie w eter też nie zachęca, choć na szczęście miałam kilka odpowiedzi zwrotnych prywatnie, co mnie cieszy – jeśli w jakimś stopniu to, co piszę, jest dla Was praktyczne, bardzo mnie to cieszy.
W tym miejscu chciałabym raz jeszcze serdecznie powitać Jane, która dołączyła do naszego katalogu i wyszła do Was z nową, całkiem interesującą propozycją. Zachęcam do zapoznania się z jej postem powitalnym i dyskusji na temat nowego pomysłu, bo przecież każda nasza inicjatywa jest z myślą o Was ;) Post znajdziecie TUTAJ.
Ja tymczasem przechodzę do tematu, który rozważałam już od dłuższego czasu, a pewne wydarzenia przed świętami utwierdziły mnie w przekonaniu, że jednak trzeba o pewnych sprawach pisać – przykre, ale prawdziwe, niestety. Nie będę rozwodzić się nad tym, co ostatecznie pchnęło mnie do napisania tej notki, bo nie o to chodzi, tak więc przejdźmy od razu do rzeczy.

O prawach autorskich słów kilka

Mam nadzieję, że każdy zdaje sobie sprawę z tego, że tworząc cokolwiek – nieważne czy w grę wchodzi rozdział opowiadania, zdjęcie, pracę plastyczną czy utwór muzyczny – ma do efektu swoich starań pełne prawa. Według definicji chodzi o „wartość intelektualną”, czyli w skrócie wszystko, co wyjdzie spod naszej ręki, że tak się wyrażę. To Wy poświęciliście temu czas i w tym miejscu nie ma znaczenia, jak bardzo wprawieni jesteście w tym, co robicie. Nie trzeba być zawodowym pisarzem, grafikiem czy fotografem. Jako że jesteśmy na katalogu opowiadań, będę odnosić się głównie do kwestii literackich, a więc tekstów, niemniej te same zasady obowiązują praktycznie każdą dziedzinę twórczości, dokumenty… Nawet to, co piszę teraz, objęte jest prawami autorskimi, ponieważ to moje słowa – przynajmniej na tym etapie, bo później zarzucę kilkoma cytatami, do których naturalnie podam źródła.
Podejrzewam, że osobom tworzącym, łatwiej będzie to sobie wyobrazić, aczkolwiek wydaje mi się, że każdy ma przynajmniej cząstkowe poczucie tego, że w zabraniu czyjejś pracy bez pozwolenia coś jest nie tak. Kto z Was wyobraża sobie skopiowanie partii tekstu albo nawet znalezienie zdjęcia czy gotowego rysunku, by potem podpisać się pod nim swoim imieniem? „O, patrzcie, to moje dzieło”? Podejrzewam, że większość tak jak i ja miałaby opór – i całe szczęście, bo takie zachowanie to po prostu „kradzież”. Nie ruszamy cudzych rzeczy, kiedy są materialne, więc dlaczego mielibyśmy to robić w takim wypadku? No cóż, niektórzy nie mają oporów, wychodząc z założenia, że skoro nikt nie czepia się o przekopiowanie kilku zdań do szkolnej prezentacji, to dlaczego miałyby pojawić się pretensje o zrobienie tego samego na blogu czy stronie? (Dziękuję Klaudii za to jakże trafne porównanie).
W tym miejscu mogłabym się rozwodzić nad problemami, które wynikają z grafiką, bo chyba tu zawsze pojawia się największa trudność i balansujemy gdzieś na granicy praw autorskich. Niemniej zauważyłam, że teraz również szabloniarnie dbają o prawidłowy sposób podawania źródeł do zdjęć i prac z których korzystają. Dobrym przykładem jest Wioska Szablonów, która już jakiś czas temu przerzuciła się na specjalne portale, oferujące darmowe grafiki z pełnymi prawami do użytkowania. W przypadku tych, które znajdujemy przy pomocy wyszukiwarek, sprawa jest trudniejsza, bo nie zawsze da się dotrzeć do prawowitego właściciela. Abstrahując od tego, czy powinno się w takim wypadku tych grafik używać, jeśli już to robimy, wypadałoby przynajmniej podać źródło i liczyć z tym, że prawowity autor może nie życzyć sobie wykorzystywania jego pracy – i w razie takich sygnałów to uszanować. Niemniej sęk w tym, że do tej pory nie spotkałam w blogosferze szabloniarki, która napisałaby „Patrzcie, to ja narysowałam/zrobiłam to zdjęcie”, jeśli nie byłoby to zgodne z rzeczywistością.
Wracając do głównego tematu, naprawdę bezczelnym i najzwyczajniej w świecie głupim jest próba przywłaszczania cudzej twórczości. Nazywając rzeczy po imieniu: to kradzież i zgodnie z prawem jak najbardziej jest karalna.

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Art. 116.0
1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w ust. 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
3. Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełniania przestępstwa określonego w ust. 1 stałe źródło dochodu albo działalność przestępną, określoną w ust. 1, organizuje lub nią kieruje, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.
4. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Źródło: KLIK

Co prawda trudno wyobrazić sobie ciąganie po sądach w przypadku opowiadania czy zdjęcia, ale nie zmienia to faktu, że gdyby ktoś był naprawdę zdeterminowany, jak najbardziej mógłby pociągnąć taką osobę do odpowiedzialności. Internet daje złudne poczucie anonimowości, ale wierzcie mi, że to tak nie działa. Zresztą wystarczy chwila zastanowienia, żeby samemu wyczuć, że niektóre zachowania są niewłaściwe. Żadne z nas nie chciałoby, by ktoś podpisywał się pod naszymi pomysłami albo czymś, czemu poświęciliśmy czas, więc dlaczego mielibyśmy robić to innym?
Z gwoli ścisłości – te same zasady dotyczą również fan fiction. Nie ma znaczenia czy praca jest od podstaw Wasza, czy może inspirowana innym dziełem; stworzona na realiach świata, który wymyślił ktoś inny. W tym przypadku zawsze (tak przynajmniej być powinno) wprost podajecie oryginał; wystarczy spojrzeć na zakładkę z opowiadaniami fan fiction naszego katalogu, by zobaczyć cały rząd kategorii odpowiednich poszczególnym książkom czy serialom. Jak długo taki tekst nie służy zarobkowi, a autor nie próbuje przywłaszczyć świata i nieswoich postaci sobie, ma rację bytu – i również chroniony jest prawami autorskimi, więc bez obaw.
Skoro o kopiowaniu mowa, warto zaznaczyć, że cytowanie to nie kopia, o ile podane zostają odpowiednie źródła. Co więcej, do używania fragmentów nie jest wymagana zgoda autora:

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Art. 29.
1. Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości.
Art. 34.
Można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła. Podanie twórcy i źródła powinno uwzględniać istniejące możliwości. Twórcy nie przysługuje prawo do wynagrodzenia, chyba że ustawa stanowi inaczej.
Źródła: KLIKKLIK

Tak czy inaczej, istnieje spora różnica między cytowaniem a kopiowaniem. Idąc tym tropem, można zacząć zastanawiać się, gdzie leży granica pomiędzy plagiatem a inspiracją. Cóż, tutaj trzeba zdać się na wyczucie… Ale może zacznijmy od tego, czym w ogóle jest inspiracja:

inspiracja
1. «natchnienie, zapał twórczy»
2. «wpływ wywierany na kogoś, sugestia»
Źródło: KLIK

Na pewno każdemu zdarzyło się, że po przeczytaniu książki, obejrzeniu sceny w filmie czy nawet usłyszeniu piosenki, nagle powracała wena i pomysł na stworzenie czegoś własnego. Tak powstało mnóstwo tzw. klisz, które w mniej lub bardziej świadomy sposób powielamy. Ile skojarzeń nasuwa się na samo stwierdzenie „pocałunek w deszczu” albo „miłosny trójkąt”? Podejrzewam, że dziesiątki. Nie da się stwierdzić, kto tak naprawdę to zapoczątkował, a porównywanie podobnych pod tym względem dzieł i posądzanie ich autorów o plagiat, byłoby śmieszne. To tak, jakby w przypadku naszego katalogu mieć pretensje do poszczególnych piszących o to, że pojawia się motyw wampira i że te stworzenia piją krew.
Inna sprawa, kiedy takich podobnych elementów zaczyna być zbyt wiele. Na to trzeba szczególnie uważać, bo bardzo prosto zbytnio zainspirować się cudzą pracą – często nieświadomie, ale to wciąż może podchodzić pod plagiat. To miłe, że spodobała Ci się czyjaś wizja, ale to nie oznacza, że możesz ją zabrać do siebie. Wspominałam wcześniej o wyczuciu, bo najczęściej właśnie dzięki niemu orientujemy się, że coś jest na rzeczy. Uczucie déjà vu – podobne sytuacje, ale zapisane tymi samymi słowami. I jak w większości przypadków machniemy ręką, bo przecież od groma jest historii o podobnym schemacie, tak czasami podobieństwo jest tak wielkie, że zaczynamy mieć poczucie, że pewna granica została przekroczona – zbyt wiele wątków nakłada się na siebie, postacie wydają się znajome, choć mają inne imiona, a za moment będziemy w stanie zabawić się we wróżbitę Macieja i trafnie przewidywać, jak rozwinie się akcja…
Plagiat to nie tylko kopia jeden do jednego – i warto o tym pamiętać.
Mogłabym rozwodzić się dalej, bo to temat rzeka, ale nie widzę potrzeby, żeby dalej przynudzać. Mam zresztą poczucie, że piszę o oczywistościach, ale – co wspomniałam na początku – niedawno przekonałam się, że o takich rzeczach jednak trzeba mówić. Przykre, ale prawdziwe. Jeśli komuś dałam do myślenia, bardzo mi miło – taki miałam w tym cel. Jestem otwarta na wszelakie przemyślenia i uwagi, bo nigdy nie byłam i nie będę ekspertem od tych kwestii – piszę jedynie to, co wiem i co jestem w stanie poprzeć konkretnymi artykułami. Na pewno warto znać choć podstawy, by ustrzec się przed nieporozumieniami i ewentualnie ochronić swoją pracę, jeśli zajdzie taka potrzeba. Zwłaszcza tego drugiego Wam nie życzę, ale gdyby jednak coś poszło nie tak, to pamiętajcie, że nikt nie ma prawa tknąć Waszej pracy – nieważne jak ją postrzegacie.
Na pocieszenie dodam, że jeśli kopiują, to najpewniej znaczy, że warto – słaba motywacja, ale choć trochę poprawi humor, kiedy aż gotuje się w środku :)
Jeśli komuś udało się przetrwać całą tę moją pogadankę, to dziękuję i do zobaczenia w kolejnym poradniku – tym razem na bardziej przyjemny temat, mam nadzieję. Jeśli zaś kogoś zainteresował temat praw autorskich, zachęcam do przejrzenia artykułów TUTAJ. Ja na tę chwilę się żegnam i do napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz