Kategoria: Autorskie
Rozdział 24„[…] – Nick… Jestem Nicholas – wyszeptał.
– Nicholas… – powtórzyła, jakby smakując nowe imię na języku. Podobało jej się, chociaż nie była pewna, jakie to ma znaczenie.
Nicholas…
Znowu miała wrażenie, że się zapada, ale tym razem to uczucie jej nie przeraziło. Czuła się przy nim bezpieczna, jakby w jednej chwili świat wrócił na swój prawidłowy tor, chociaż nie sądziła, że to w ogóle możliwe… Nie od dnia, w którym całe jej życie uległo zmianie, a jej niejako zostało odebrane człowieczeństwo.
Wyczuła, że Nicholas przesunął się, a po chwili jego dłoń wylądowała na jej ramieniu. Drgnęła, ale nie zaprotestowała, zaś z chwilą, w której mężczyzna spróbował ująć ją pod ramię, a ich dłonie otarły się o siebie, on i parking nagle się rozpryśli, a wszystko po raz kolejny uległo zmianie.”
Kategoria: Autorskie
Rozdział 38„[…] A potem te istoty znalazły w sobie dość siły, by spróbować ku niej sięgnąć.
Doskonale widziała ich ręce, wyciągnięte w jej stronę i próbujące ją pochwycić. Sięgali zza płomieni, w niemalże błagalny sposób zachęcając, żeby zrobiła cokolwiek – albo poddała się im, choć nie miała pojęcia, w jaki sposób to rozwiązałoby sprawę. Co więcej, dopiero w tamtej chwili zaczynając się bać. Strach na krótką chwilę ją oszołomił, zaś Eveline całą sobą poczuła, że nie powinna się do nich zbliżać – i to niezależnie od tego, jak bardzo by nie prosili. Gdyby pozwoliła im się pochwycić, wtedy wszystko by przepadło, a nie o to chodziło; nie z tego powodu znalazła się w tym miejscu, ostatecznie wracając do Haven, żeby pozwolić na zakończenie spraw w ten sposób. To zdecydowanie nie wchodziło w grę, niezależnie od tego, czy oni byli w stanie to zrozumieć.
Eveline…”
Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdziały 63 – 69
„[…] Wciąż o tym myślała, kiedy poczuła muśnięcie lodowatych palców na policzkach. W pierwszym odruchu zesztywniała, ale nie próbowała się cofać, pozwalając żeby L. uniósł jej głowę, przy okazji zachęcając do spojrzenia sobie w oczy. Przypatrywał jej się z uwagą, w sposób, którego nawet nie potrafiła ocenić i który sprawiał, że poczuła się jeszcze bardziej nieswojo. Do głowy przyszła jej idiotyczna myśl, że gdyby na ich miejscu znaleźli się Elena i Rafael albo Edward i Bella, w tym momencie prawie na pewno doszłoby do pocałunku. Obserwowała przemieszczające się po domu pary wystarczająco długo, by być w stanie pewne rzeczy zaobserwować – i choć to wydawało się idiotyczne, nade wszystko pragnęła czegoś podobnego doświadczyć.
– Jesteś tak urocz niewinna, Trycze… – usłyszała i mimowolnie zadrżała, czując muśnięcie chłodnego oddechu na policzkach. – To trochę mnie martwi… A gdybyś popytała, pewnie usłyszałabyś, że całkiem zgłupiałaś, jeśli z takim uporem chcesz zbliżyć się do mnie.
– To znaczy, że byłbyś w stanie mnie skrzywdzić? […]”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz