5 gru 2016

[118] Pamiętnik 28.11 - 04.12


 Kategoria: Autorskie
Rozdział 14
Następne wydarzenia działy się zdecydowanie za szybko. Zwierzę rzuciło się przed siebie kłapiąc zębiskami na wszystkie strony i głośno warcząc. Anabelle instynktownie próbowała uciekać, ale skończyło się na tym, że po raz kolejny potknęła się o wystający korzeń. Upadła na ziemię, chwilę później poczuła na swoich plecach zimne i ciężkie łapy zwierzęcia. Teraz już nawet nie próbowała się poruszyć. Na karku czuła gorący, niezbyt przyjemny oddech wilka. Słyszała jak dyszy, zapewne już zadowolony z tego, że zdołał powalić swoją ofiarę wcale się przy tym szczególnie nie wysilając. Młoda kobieta zacisnęła powieki z całkiem siły gotowa na to, aby pożegnać się z życiem. Możliwe nawet, że szeptała szybko jedną ze znanych sobie modlitw. Nie była już w ogóle pewna tego co działo się wokół niej i z nią samą. Pazury wilka wbiły się w jej plecy doprowadzając do tego, że jęknęła z bólu. Zrobiła to zdecydowanie za głośno, bo wilk zainteresował się nią jeszcze bardziej. Nieświadomie, a może wręcz przeciwnie, dociskając swoje łapy w jej plecy i wbijając w nie pazury. Zupełnie jakby grzebał nimi w ziemi, Anabelle miała wrażenie, że zaraz jej rozerwie skórę, a zapach świeżej krwi jeszcze bardziej pobudzi zwierzę do tego, aby zaatakować. Och, jak ona bardzo chciała, żeby to wszystko się wreszcie skończyło. Czym sobie zasłużyła na to, aby tak cierpieć? Nie minęło nawet dziesięć sekundy, kiedy ostre i śnieżnobiałe kły wbiły się w jej ramię. 

 Kategoria: Autorskie
14. Przeznaczenie
"Pierwsze co poczuł, to wszechobecny zapach krwi. Dopiero gdy pierwszy szok przeminął, dostrzegł porozrzucane ciała. Powoli rozejrzał się dookoła szukając intruza, ale nikogo nie zauważył. Za to wyczuł jak zbliża się do niego Alice, na co zareagował ostrzegawczym warknięciem. Dziewczyna zignorowała go, ale w momencie gdy zobaczyła obraz przed szkołą, od razu tego pożałowała. Cofnęła się o krok, wpadając wprost na Jaspera. Automatycznie odnalazła jego dłoń i splotła z nim palce. Oddech znacznie przyspieszył, a pod powiekami zapiekły łzy."
 Kategoria: Autorskie
Rozdział 18
„[…] Wzięła jeszcze jeden głęboki wdech, po czym – wciąż uważnie lustrując wzrokiem okolicę – ostrożnie zaczęła się wycofywać. Dopiero po krótkiej chwili nerwy ostatecznie jej puściły, a dziewczyna odwróciła się na pięcie, biegiem rzucając w drogę powrotną. Nie obejrzała się ani razu, ale pomimo tego czuła, że coś za nią podąża – dużego, niebezpiecznego i wciąż skrytego w mroku. Nie tyle to słyszała, co po prostu była całkowicie pewna, że intruz gdzieś tam jest – i że zdecydowanie nie mogła pozwolić na to, żeby ją dopadł, niezależnie od tego, co musiałaby zrobić, byleby zdołać go uniknąć.
Nie miała pojęcia, jakim cudem udało jej się dotrzeć z powrotem do domu. Wpadła na ganek, a potem do przedsionka, w pośpiechu zamykając za sobą drzwi.
Kiedy na ułamek sekundy obejrzała się, by móc spojrzeć na rosnący w pobliżu las, pomiędzy drzewami nie zobaczyła niczego.”

 Kategoria: Autorskie
Rozdział 32
„[…] Liam obrzucił ją wymownym spojrzeniem, którego w żaden sposób nie potrafiła zinterpretować. Nie była w stanie również stwierdzić, w jakim nastroju tak naprawdę był, chociaż nie miała pewności, czy taki stan rzeczy miał związek z coraz bardziej dającym jej się we znaki zmęczeniem, czy może to było w przypadku tego mężczyzny czymś normalnym. Bała się go, chociaż nie zamierzała tego przyznać, podświadomie czując, że w ten sposób najpewniej by się pogrążyła. Skoro miała przed sobą drapieżcę, bardzo szybko mogła skończyć jako zwierzyna, a na to zdecydowanie nie mogła pozwolić.
– Nie ruszaj się – usłyszała i na dłuższą chwilę zesztywniała, kiedy chłodne dłonie wampira nagle wylądowały na jej policzkach.  […]”

  Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch 
KSIĘGA VII: 21 – 27
„[…]– Kiepski początek, jeśli chodzi o wkupywanie się w łaski własnej rodziny – stwierdziła z rezerwą.
Rafael prychnął, najwyraźniej nie mogąc się powstrzymać.
– Twojej rodziny – poprawił machinalnie.
– Jesteś moim mężem, z własnej inicjatywy na dodatek – przypomniała mu usłużnie. – To mniej więcej oznacza tyle, że wszedłeś do rodziny. Wciąż bliżej mi do nich niż do ciebie – dodała, zanim zdążyła ugryźć się w język.
Sądziła, że go tym urazi, ale nic podobnego nie miało miejsca. Nawet się nie skrzywił, w zamian wysilając się na kolejny, tym razem blady i jakby nieco wymuszony uśmiech.
– Powiem ci od razu, skoro już jesteśmy przy temacie… Wiesz, prawda jest taka, że najpewniej specjalnie dla ciebie rozbiłem duszę. Rozumiesz? Oddałem ci nie tylko krew, ale też nieśmiertelność – powiedział, starannie dobierając słowa. – Nie wiem czy to dobra wiadomość, ale obawiam się, że od teraz jesteśmy tacy sami…”

2 komentarze:

  1. Czy ty nie umiesz poprawnie napisać nick'u autorki sygnaturki? I to nie pierwszy raz. Innych pouczasz, a sama nie umiesz chociaż tego napisać poprawnie ;-; No i robisz coś, co nie należy do twoich obowiązków... Ale tak to już jest, kiedy ktoś usilnie chce pokazać innym, że jest lepszy od innych, chociaż niekoniecznie tak jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Za uwagę dziękuję, czeski błąd.
      2. Nie ma jak anonim :) Fakt, że ktoś boi się podpisać pod własną opinią, jednoznacznie świadczy o jego poziomie w dyskusji, więc… Dla mnie taki komentarz w zasadzie niewiele znaczy.

      Pozdrawiam,
      Nessa.

      Usuń