16 maj 2016

[89] Pamiętnik 09.05 - 16.05


Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch 
Rozdział 192 - 198
„[…]Nie chciała się tym przejmować. Nie teraz, skoro na swój sposób miała wszystko to, czego mogłaby oczekiwać.
Przymknęła oczy, w końcu będąc w stanie skoncentrować się przede wszystkim na pieszczocie. Nie miała pewności, kiedy pocałunki zaczęły przychodzić im w tak naturalny sposób, a tym bardziej w którym momencie Rafael nauczył się przejmować kontrolę również w tej materii, ale podobało jej się to. Był pewny siebie i coraz wprawniejszy w tym, co robił, jakby podobne doświadczenia zdarzały mu się od wieków, a ona wcale nie była jego jedyną partnerką. Co prawda wciąż chciało jej się śmiać na wspomnienie tego, jak bardzo nieporadny i rozkosznie niewinny pozostawał w wielu innych kwestiach, ale… jakie to właściwie miało teraz znaczenie?
– Och, na wrota piekielne, Rafael![…]”

Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział 23
„[…]Przeciwnik szarpnął się w ramionach Felixa, jednak nie miał najmniejszych szans na to, żeby się uwolnić – nie z uścisku kogoś, kogo wyjątkową cechą była imponująca nawet jak na wampira siła. Nie zdołał uciec, ale za to wyraźnie skomplikował sytuację, doprowadzając do tego, że obaj nieśmiertelni zachwiali się niebezpiecznie, by w następnej sekundzie polecieć w tył – prosto w płomienie. Nieznajomy chłopak krzyknął, czy też raczej zawył, choć i ten dźwięk urwał się prawie natychmiast, kiedy płomienie zrobiły swoje; w powietrze jak na zawołanie wzbiła się kolejna porcja gryzącego, fioletowego dymu, utrudniając zobaczenie czegokolwiek.
Zaraz po tym zapanowała nieprzenikniona cisza, przerywana wyłącznie trzaskiem wciąż płonących zdecydowanym, równym rytmem płomieni.
Chwilę później, kiedy pierwszy szok minął i zarówno do mnie, jak i do stojącej kilka metrów dalej Hanny dotarło to, że jesteśmy sami, dziewczyna zaczęła krzyczeć.[…]”

 Kategoria: Autorskie
Rozdział 9
„[…]Nic się nie dzieje, pomyślał, uważnie przypatrując się bladej twarzy dziewczyny. Zwłaszcza w takim stanie i w podartej, brudnej koszuli nocnej wyglądała jak zjawa albo żywy trup. Cóż, gdyby nie powstrzymał Castiela, to wcale nie byłoby aż tak dalekie od rzeczywistości.
– Zaproś mnie do środka – ponaglił, nie zamierzając zawracać sobie głowy uprzejmościami. I tak nie miała być w stanie tego zapamięta. – No, już! Wejdź tam i mnie zaproś!
Początkowo nie zareagowała, wciąż chwiejąc się i będąc w stanie ustać w miejscu wyłącznie dzięki jego uściskowi. Dopiero po dłuższej chwili posłusznie zrobiła krok naprzód, przestępując próg i znikając w ciemnościach. Marco zamarł, mimowolnie nasłuchując i oczekując… Cóż, w zasadzie czegokolwiek, począwszy od huku, który świadczyłby o tym, że jednak upadła, po coś o wiele bardziej niepokojącego. Nie chciał się do tego przed samym sobą przyznawać, ale prawda była taka, że być może popełnił błąd, puszczając ją samopas, tym bardziej, że wciąż nie miał pewności, czy dom był pusty. Gdyby ktoś jednak czyhał na jej życie…
– Wejdź.[…]”
 

 Kategoria: Fan Fiction | The Originals
Rozdział IV
- Może być coś gorszego od śmierci?
- Dla animy owszem - odpowiedziała Riley, wzruszając ramionami. - Jesteś animą, wyjątkowo silną czarownicą, której każdy ufa, na której polega cały sabat i w momencie swojej chwały łamiesz prawo sabatu. Zbiera się całe społeczeństwo, odbywa się publiczny proces i wtedy wszyscy odwracają się do ciebie plecami. Czujesz, jak opuszcza cię moc, jak wsparcie przestaje istnieć, jak wszyscy cię porzucają, ale to nadal nie najgorsze. Większość czarownic może żyć dalej, po prostu bez możliwości praktykowania swojej magii, ale z animami jest inaczej. Kiedy nasza magia przestaje istnieć, nic już nie trzyma nas przy życiu. Zaczyna się walka z czasem, powolny proces umierania. Może trwać kilka dni, tygodni, a nawet lat, zależnie od tego, jak bardzo się starasz. Tracisz rozum, nie odróżniasz dnia od nocy, odwiedzasz najciemniejsze strony mocy i wykrzesujesz z siebie ostatki sił, aby kupić sobie więcej czasu. Tylko tyle możesz zrobić, zdobyć więcej czasu, bo nie możesz uciec od śmierci.

 Kategoria: Fan Fiction | Pamiętniki Wampirów
3x10 "Śmierci nie oszuka nic..."
Delikatny stukot doleciał do uszu Damona Salvatore. Otworzył oczy i leniwie wstał z łóżka. Dobrze wiedział skąd dochodzi hałas. Od kilku dni budził go ten sam mały przybysz. Powoli rozsunął zasłony, by przywitać się z rudawo-szarym drozdem. Przywykł już do porannych wizyt ptaszka, które zawsze przebiegały tak samo. Wpierw stukanie, potem zwierzątko zjadało zostawione dla niego nasiona, następnie przysiadało na balustradzie balkonu, a gdy Damon rozsuwał zasłony spoglądało na niego przez kilka sekund, by w końcu odlecieć i powrócić następnego ranka. Tym razem nie było inaczej. Wampir zaśmiał się w duchu, gdyż wydawało mu się, iż drozd mrugnął na niego przed wyruszeniem w ponowną wędrówkę.

Kategoria: Autorskie
Rozdział 3
[...]W pewnym momencie jej uwagę przykuła jedna rzecz. Każda z nieznajomych osób miała na prawym ramieniu czarny tatuaż, który zapadł jej w pamięci. 
Przedstawiał on wzór kształtem przypominający literę „m”. Nad literką i koło niej, z prawej strony, znajdowała się kropka, natomiast nad i pod łuk, do którego gdyby dorysowało się drugi taki sam, to powstałoby serce. Były one natomiast ustawione w dwa inne kierunki.[...]
[...]Mężczyzna poczuł mały niepokój. Przeniósł wzrok na Julie, po czym z powrotem na Roseanne i uśmiechnął się lekko, tak tajemniczo. Dziewczyna nie wiedziała, co to może oznaczać, jednak podejrzewała, że nic dobrego. Nawet miała wrażenie, że przez ułamek sekundy szare tęczówki nieznajomego zalśniły szkarłatem. Mimo iż nie była tego pewna, jej nogi zrobiły się jak z waty.[...]

 Kategoria: Fan Fiction | Pamiętniki Wampirów
Chapter 1.3
"Widząc ją teraz uśmiechniętą, mimowolnie jej kąciki ust powędrowały ku górze.
— Zostawimy Was samych — powiedziała blondynka chwytając za dłoń Madeline i ciągnąc ją do drugiego salonu. — Niech sobie słodzą, ale nie przy nas.
Madeline cicho się zaśmiała i posłusznie podążyła za Forbes. Zbierało się coraz to więcej ludzi. Spojrzała w stronę wejścia, gdzie akurat pojawili się bracia Winchester. Wstrzymała oddech widząc Dean'a w garniturze. Wyglądał... oszałamiająco i tak pociągająco. Blondynka widząc to, szturchnęła ją w bok.
— Nie patrz tak na niego teraz — szepnęła. — Damon nadciąga."
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz