21 mar 2016

[81] Pamiętnik 14.03 - 21.03



Kategoria: Fan Fiction | Pamiętniki Wampirów
Rozdział 1.2.
— Złóż śmiertelną przysięgę — powtórzyła. — Przyrzeknij mi, że będziesz dbać o moją córkę. — Wampirzyca wstała, czując przypływ sił. Stała się jeszcze pewniejsza, widząc jak cień przerażenia przemknął przez twarz czarownicy. Nie trwało to jednak długo.
W mgnieniu oka opadła z powrotem na kanapę, rzucona siłą wiedźmy. Nie mogła nawet kiwnąć palcem, została sparaliżowana. Agrona pochyliła się nad nią, a kosmyki jej ciemnych włosów musnęły policzki Isobel. Niematerialne szpony zacisnęły się na gardle wampirzycy, dusząc ją.
— Ty głupia, naiwna gówniaro — warknęła czarownica. Jej twarz była na tyle blisko, że mogła dostrzec pory na skórze kobiety i poczuć jej miętowy oddech. — Możesz podpisać ze mną cyrograf. Możesz mi oddać swoją duszę, swoje ciało, ale ja i tak nie oddam ci swojego życia. Myślisz, że jesteś sprytna. Jesteś. Ale ja jestem sprytniejsza, nie zapominaj o tym.  

Kategoria: Autorskie 
Rozdział 40
(...)Do pomieszczenia dostało się światło słoneczne. Zielononiebieskie oczy Belli patrzyły na błękitne niebo. Jej twarz z kolei, pomarszczona i brudna od kurzu, miała łagodny wyraz, natomiast wąskie usta lekko uśmiechały się. Nieład na głowie powodował, że wyglądała na zmęczoną, ale jej mina zdradzała zupełnie co innego. Zacisnęła poranione dłonie na drewnianym parapecie.(...)
Twarz Andrei, choć jak z marmuru, wyrażała radość, ale i powagę — miał nadzieję, że nie cierpiała, zanim umarła. Oczy patrzyły gdzieś daleko, były nieobecne, za to usta uśmiechnięte. Włosy miała rozłożone dookoła głowy i również przypominały te wykute w posągu. Cała wyglądała jak leżący posąg.
— Gdy ciebie odzyskałem, musiałem tak szybko stracić — wypowiedział cichym głosem, które echo rozniosło w głąb przepaści. — Nigdy o tobie nie zapomniałem. Zawsze wspominałem i zastanawiałem się, co robisz w danym momencie. Nie było dnia, w którym nie wspomniałbym o tobie chociaż raz. Tak bardzo chciałem wrócić, ale nie mogłem. Przypominałem sobie wszystkie spędzone razem chwile i wiedz, że oddałbym wszystko za to, by jeszcze raz, chociaż przez pięć minut, doświadczyć ponownie tych chwil. Jak widać nie było nam to dane. Ale... wciąż byłaś i nadal jesteś w moim sercu. Nigdy o tobie nie zapomnę. Kocham cię.
Pochylił się nad umarłą i złożył pocałunek na jej czole. Po policzku Teodora spłynęła duża łza. Spadła na Andreę w miejsce, gdzie powinno znajdować się jej serce. Spłynęła na ziemię, a w miejscu, w które spadła, wyrosła nie jedna, acz kilka czerwonych róż.

Kategoria: Autorskie
This could be beginning... or the end
Jego bezwładne ciało sunie kilka metrów wgłąb szpitala, po czym szybko się podnosi i rusza w moim kierunku. Zatrzymuje się niespodziewanie w półkroku, wydając cichy jęk, a jego ciało wygina się w nienaturalny sposób. Widzę strużkę krwi płynącą po jego brodzie, nieobecne spojrzenie i słyszę wystrzał. Dokładnie trzy strzały trafiają mojego przeciwnika w plecy, a czwarty w głowę i pada bez życia na podłogę, odsłaniając mi widok. Kilka metrów przede mną stoi ojciec Beatrice, ubrany w mundur, z bronią w ręku.
- Od razu wiedziałem, że będą z wami kłopoty - oznajmia, idąc w moim kierunku. Przechodzi nad ciałem wilka i staje dwa kroki przede mną.- Szpital jest otoczony, nie damy rady jej stąd zabrać. Musimy wezwać wsparcie- dyktuje i wymija mnie, po czym wchodzi do sali. Kucam nad ciałem wilka, z czystej ciekawości i przyglądam się jego ciału. Dookoła rany postrzałowej w głowę tworzy się błyskawiczny siniak i skóra zaczyna wysychać. Ojciec Beatrice strzela srebrnymi kulami ...

Kategoria: Autorskie
Rozdział Pierwszy
"Stojąc przed białymi drzwiami, na których były napisane złotymi literami imię i nazwisko osoby, która mnie dziś przyjmowała matka mocno ściskała moją rękę bojąc się najwyraźniej mnie puścić. Pamiętałam doskonale swój pierwszy dzień tutaj, byłam zdenerwowana, bałam się chociaż odezwać, a teraz? Teraz po prostu szłam, podwijałam rękawy od swetra i czekałam, aż zabiorą mi krew. Nic szczególnego. Zanim pozwoliła mi wyjść usłyszałam przynajmniej dziesięć razy, że mam na siebie uważać, a jak tylko skończę od razu iść do gabinetu, gdzie moja matka miała swój „zbieg”. Za każdym razem potakiwałam głową, mówiłam „Dobrze, będę. Nie musisz się martwić. Mam telefon zadzwonię”. Powtórzyłam to zdanie przynajmniej trzy razy, co było naprawdę męczące. W końcu puściła moją rękę, a ja poczułam dziwną ulgę."

Kategoria: Autorskie
Dziedzic Krwi. Rozdział 6. Część 2
Jego pieść okazała się jednak szybsza niż ja. Walnął mnie na tyle mocno, że odleciałem spory kawałek na bok i od razu wyplułem trzy zęby.
– Przesadziłeś teraz i to ostro – syknął i spojrzał na mnie z nienawiścią w oczach. Swoimi pazurami wyciągał po kolei pociski z czaszki, a dziury po nich od razu goiły się. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę! Dostał serię strzałów prosto w głowę, a one nawet nie przebiły się do mózgu!
– Zabawimy się troszkę.
Szybko poderwałem się na nogi i przygotowałem na jego atak, który szybko nadszedł. Zablokowałem jego kopnięcie i sam natarłem pięściami. Był szybszy i roztrzaskał mój nos na miazgę. Krew trysnęła z niego jak z fontanny, a ja poczułem cholerny ból, przez który nie mogłem skupić się na walce. Momentalnie oberwałem kilka ciosów, a na koniec David złapał mnie za kark i jedną nogę. Cisnął mną w najbliższy nagrobek, a gdy tylko uniosłem swoją głowę dołożył mi jeszcze mocniej wbijając ją w płytę. Szybko znalazł się tuż nade mną, złapał moją twarz swoimi wielgaśnymi łapami i zaczął wciskać moje oczy w głąb oczodołów. Wrzasnąłem głośno z bólu czując, jak jego szpony wbijają się w moje źrenice. Przystąpił mnie swoim ciężkim butem, żebym nie próbował się podnieść i torturował mnie z dzikim uśmiechem. Zdzierałem swoje pazury na płycie grobowej, gdyż na oślep rzucałem rękami, żeby tylko znaleźć coś, czym mógłbym się obronić. Drugą nogą nadepnął na moje palce u ręki, a następnie ścisnął je mocno pietą, żeby połamać mi dłoń. Już po chwili złapał mnie mocno za kark i jedną nogę, aby zaraz unieść w powietrze moje bezwładne ciało.

Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział siódmy
"- Bells, cześć – odpowiedział. Spojrzał w stronę mojej towarzyszki i zmierzył ją wzrokiem – koleżanka? Wejdźcie, proszę.
Przepuścił nas w drzwiach. Od razu uderzył we mnie zapach pieczonego ciasta i cynamonu. Pewnie jeszcze jako człowiek tylko odliczałabym, aż będę mogła zasmakować tego wypieku, a teraz nie robiło to na mnie najmniejszego wrażenia. Skierowałam się w stronę salonu, wcześniej ściągając z nóg buty. Naprawdę nie wierzyłam, że ten dom znowu jest taki... radosny. Po mojej wyprowadzce nie było tu tak... sama nie wiem, jasno? Sue wniosła wiele życia do tego domu, a po nieprzyjemnym zapachu, który wydzielały wilki z La Push byłam pewna, że Seth jest częstym gościem w domu mojego ojca.
- Wiem, że powinnam uprzedzić zanim przyjadę, ale potrzebowałam jakiegoś spokojnego miejsca, gdzie mogłybyśmy porozmawiać – rzuciłam prosto z mostu – oczywiście jeśli się zgodzisz, mogłabym dziś zostać na noc?"

Kategoria: FF | Zmierzch
Rozdział: 20
"[…]– Żadnego rozdzielania się! – wyrzuciłam z siebie na wydechu, nagle zaniepokojona. Coś w moim tonie skutecznie ściągnęło na mnie uwagę wszystkich zebranych, ale praktycznie nie zwróciłam na to uwagi, bardziej zaaferowana czymś innym. – To nigdy się nie sprawdza, poza tym jest niebezpieczne. Musimy trzymać się razem i to zwłaszcza teraz, kiedy w każdej chwili ktoś może nas zaatakować! – dodałam nieznoszącym sprzeciwu tonem, ale głos i tak nieznacznie mi zadrżał, zdradzając to, że w rzeczywistości byłam bliska paniki.
Nie chciałam o tym myśleć, ale aż nazbyt dobrze pamiętałam, co takiego stało się, kiedy ostatni raz zgodziłam się rozdzielić. Zostawiliśmy Demetriego, a potem już wszystko było nie tak; każda kolejna decyzja była już tylko gorsza, ostatecznie przywodząc nas do tego miejsca i sytuacji, kiedy to po raz kolejny wszyscy mogliśmy zginąć.
Nie chciałam przechodzić przez to nigdy więcej – i niezależnie od wszystkiego.
– Chyba się pod tym podpisuję – usłyszałam i z wrażenia aż zabrakło mi tchu, kiedy doszedł mnie głos ostatniej osoby, którą spodziewałam się usłyszeć.
Poruszając się trochę jak w transie, bardzo powoli obejrzałam się za siebie."

Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 142 - 148
"[…]Bez chwili wahania wyjęłam telefon, by móc zrobić zdjęcie. Pośpiesznie zrobiona fotka nie oddawała pełnego uroku budynku i okolicy, ale i tak zdecydowałam się wysłać obraz Gabrielowi, coraz bardziej podekscytowana tym, że w końcu się udało. Castiel chyba nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, ale prawda była taka, że spadł nam z nieba – i to dosłownie.
Na reakcję nie musiałam czekać długo. Moja komórka prawie natychmiast rozdzwoniła się, a wyświetlacz zmienił na zdjęcie Gabriela z gitarą. Uśmiechnęłam się pod nosem i odebrałam, ledwo będąc w stanie powstrzymać się przed tym, by już na wstępie kazać mężowi przyjechać.
– Gdzie znalazłaś to cudo? – zapytał mnie już na wstępie mąż, nawet nie dając mi dojść do słowa. Jego głos brzmiał normalnie, przynajmniej w teorii, bo wyczułam wyraźną nutkę napięcia, która skutecznie dała mi do myślenia. – Nie wspominałaś, że jedziesz oglądać jakiś dom, mi amore – dodał, ale nie zabrzmiało to jak zarzut.
– Bo wciąż nie miałam pewności, czy to to. Co sądzisz? – zapytałam wprost, a głos dosłownie zadrżał mi z podekscytowania.
Gabriel milczał przez dłuższą chwilę, wydając się nad czymś zastanawiać.
– Mówisz tak, jakbym miał tutaj coś do powiedzenia.[…]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz