30 lis 2015

[65] Pamiętnik 23.11 - 30.11


Kategoria: Autorskie
Rozdział: 3Bałam się, że ktoś odkryje coś we mnie dziwnego.Nie wiedziałam,czy dam radę wytrzymać z taką ilością ludzi. Ten chłopak mówił mi, że nie będę łapczywa bądź nie zaatakuję pierwszej lepszej osoby co mnie bardzo ucieszyło. Ale zmartwiła mnie rzecz, że będę musiała zabić człowieka.
Szłam między ludźmi czując ich krew. Poczułam głód, który niewyobrażalnie narastał. Zaczęłam iść za słodkim zapachem. Przepychałam się między ludźmi i zaczęłam biec nie zważając na to czy kogoś potrąciłam. Ten piękny zapach był coraz bliżej. Wychyliłam głowę zza muru i ujrzałam grających chłopaków na boisku. Coś mnie tam ciągnęło, ta słodycz. Siłą woli otrząsnęłam się i postanowiłam przeanalizować wszystko co mówił mi nieznajomy. "Będzie osoba, z której wyssiesz krew. Ten zapach będzie niepowtarzalny dla ciebie. Zawróci ci w głowie, nie będziesz mogła się opamiętać ". O cholera nie mogę tego zrobić, nie teraz. (...)
Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 29[...] Chciały coś wymyślić, co zrobić, aby rozwiązać ten cały problem, ale żadna z nic nie miała jakiegokolwiek pomysłu, jak tego dokonać. Nawet Rosalie, która zawsze miała gotową odpowiedź na wszystko. Niby nie powinna się przejmować losem Belli, w końcu do nie dawna nie była nikim ważnym w jej życiu.
Jednakże kluczowym było tutaj stwierdzenie „do niedawna”. Od dnia powrotu do Forks zmieniło się wiele, jeśli nawet nie wszystko. Nie tylko to, że poznała prawdę o Tommy’m. Ale też i jej stosunek do jego matki. Przestała patrzeć na nią krytycznym okiem i dostrzegła to, co sprawiło, że te kilka lat temu zawładnęła sercem jej brata. Była inna od wszystkich i mimo, że na pierwszy rzut oka nie było to widoczne, to pasowała do Edwarda. Mimo tego, że byli praktycznie różni, to wzajemnie się uzupełniali, co już wiedziała od dawna. Jednak nie mogła się do tego przyznać, nawet przed samą sobą. Możliwe, że przez swój egoizm, który przecież nie tak rzadko utrudniał jej życie. Chociaż i nie raz utrudniała je sobie na własne życzenie. Poprzez ośli upór także. Bo po co przyznać rację komuś, kto ją ma, skoro można ciągle iść w zaparte i wszystko i tak utrudniać? Tylko ona spośród jej rodziny była do tego zdolna i mimo chęci zmiany swojego zachowania nie była stanie tego zrobić. Trudno było zmienić swoje zachowanie, jednak ciągle nad tym pracowała. Szło jej to mozolnie, ale jej starania zaczęły powoli przynosić oczekiwane skutki, z czego bardzo się cieszyła. Cały czas nad sobą pracowała, tylko szkoda, że niestety nie wszyscy to dostrzegali, ciągle ją tylko krytykują. Może kiedyś to się zmieni... Oj, marzenie ściętej głowy. [...]
 "Kocham Cię to marna wymówka, ale i szczera prawda" 
Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 3[...] Drobna wampirzyca szła przed siebie pewnym krokiem. Miała na sobie sięgającą ziemi czarną szatę chroniącą ją przed promieniami słońca, które zdradziłyby kim tak naprawdę jest. Będąc nawet w środku nie ściągnęła z głowy czarnego kaptura. Była jednym z najnowszych wampirów należących do Volturi. Chociaż wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że Aurora jest bardzo niezależna. Nie przywiązywała zbyt dużej uwagi do tego co mówił Aro czy inny z jego braci. Robiła to na co akurat ona miała ochotę. Wszyscy, a raczej tylko zapatrzony w dary wampirów Aro cenił sobie ją najbardziej.
Za wampirzycą unosił się słodki zapach jej własnej skóry jak i świeżej ludzkiej krwi.
Polowała.
Chłód bijący od ścian był przyjemny, nawet jeśli dla rudowłosej temperatura nie miała żadnego znaczenia. Zatrzymała się wpół kroku słysząc jak ktoś za nią podąża. Przewróciła oczami odwracając się z gracją w stronę szpiega. Jego serce biło cicho, stanowczo zbyt cicho jak na hybrydę.
- Starasz się.
Melodyjny głos rozniósł się echem. Stał w cieniu spoglądając na zielonymi oczami. Nie dało się ukryć tego, że Carter był wampirzycą zafascynowany. Przyglądał się jej od dłuższego czasu. Kilka razy nawet próbował za nią pójść, ale za każdym razem Aurora go przyłapywała. Nigdy nie wydawała się być jednak za to zła. Zawsze podchodziła do niego, a drobną dłoń kładła na jego policzku, który zwykle pokryty był kilkudniowym zarostem. Spoglądała w oczy i uśmiechała się w niewinny sposób. Znikała, a on jak zwykle zapominał dlaczego tutaj się znalazł.[...]
 ,,Bo los pragnie, byś spełnił swoją Własną Legendę’’
Kategoria: Autorskie
Rozdział: 33Biegł niczym torpeda w miejsce, gdzie siało grozą. Gdzie na skórze pojawiała się gęsia skórka, a serce ze strachu niemal przestawało bić. Gdzie nie zapuszczały się żadne ludzkie istoty, a nadnaturalni przebywali naprawdę rzadko. Podążał w stronę kryjówki wampirów, do obszaru, gdzie nie docierało światło słoneczne, a noc trwała cały czas. Zbliżał się do terenu niebezpiecznego. Dla innych. Nie dla niego. On mógł czuć się bezpieczny. Chyba że byłby nieproszonym gościem.
Pędząc przez ciemny las i zwinnie omijając drzewa, dotarł do celu. Uważnie rozejrzał się dookoła, aż w końcu poszedł w stronę jeszcze ciemniejszej, niż otaczającej go gęstwiny, jaskini. Idąc po kamiennych i zniszczonych schodach, nie wydawał nawet najmniejszego szmeru, czy odgłosu. Nawet echo nie niosło brzmienia jego nadzwyczaj lekkich kroków. Zejście na sam dół zajęło mu tak szybko, jak wypowiedzenie krótkiego słowa. Z poważnym wyrazem na bladej twarzy, dumnym krokiem szedł po ziemi. Stanął przed masywnymi, metalowymi drzwiami i zapukał. Minęła zaledwie chwila, a niewielkie, prostokątne okienko, znajdujące się po prawej stronie wejścia, otworzyło się. Wampir zobaczył ciemność, ale w oddali usłyszał zachrypnięty głos:
— Hasło.
— Cruentus flamma* — powiedział wyraźnie Nathan.[...] 
Akademia Ciemności
Kategoria: Autorskie
Rozdział: 14Drgnęłam na dźwięk głosu Daniela. Zapomniałam, że nadal tam był, że mógł usłyszeć, jak szlocham. Albo obudziło go mroźne powietrze, wpadające do pokoju przez niezamknięte drzwi.
- Idź spać- rzuciłam chłodno.- To nic.
- Chcesz zamarznąć?- warknął, chwytając mnie za nadgarstek i wciągając do środka. Nie zważając na moje protesty, posadził mnie na podłodze przed kominkiem i okrył kołdrą.- Cała drżysz. Do reszty zwariowałaś?
- Miałam zły sen- wyznałam cicho.
- To powód żeby narażać się na odmrożenia?!
Westchnęłam cicho, niewzruszona jego troską. Był moim strażnikiem. Miał dyspensę na opieprzanie mnie w potrzebnych chwilach. Jak widać to była jedna z takich chwil. Albo po prostu bawiło go nadużywanie tego przywileju.
- Wracamy do łóżek- zarządziłam, próbując wstać. Daniel jednak znów chwycił mnie z nadgarstek i pociągnął w dół. Ponownie tego dnia rąbnęłam tyłkiem o podłogę.
- Nie, księżniczko. Teraz rozmawiamy.
 Lost in the Time
Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 31-37[...] – Wszystko… z tobą w porządku? – odezwał się ponownie Rafael i tym razem nie była w stanie się powstrzymać.
Sama nie była pewna, w którym momencie ostatecznie straciła nad sobą kontrolę, nagle wybuchając niekontrolowanym, histerycznym śmiechem. Siedzący na jej ramieniu kruk natychmiast poderwał się do lotu, wydając się wyklinać na nią w ruchu, choć i myśl o tym wydawała się całkowicie pozbawiona sensu. Z drugiej strony, było jej już wszystko jedno, tym bardziej, że psychicznie gorzej już raczej nie mogła się czuć.
– Ze mną? – powtórzyła, potrząsając energicznie głową. Odchyliła ją do tyłu, po czym wbiła wzrok w niebo nad sobą, obserwując plątaninę gałęzi i ostatnich jesiennych liści tworzącą baldachim tuż nad jej głową. Było w tym widoku coś kojącego, nawet pomimo tego, że gromadzące się gdzieś tam wysoko deszczowe chmury zdecydowanie nie poprawiały jej nastroju. – Martwisz się o mnie…
– Nigdy nie martwiłem się o nikogo – odpowiedział gniewnie, ale – co nawet w tamtej chwili nie uszło jej uwadze – wprost nie zanegował jej sugestii.
Elena wypuściła powietrze ze świstem, po czy z wolna spuściła wzrok. Nie była zdziwiona tym, że znowu się w nią wpatrywał, o dziwo bardziej świadomy niż do tej pory – i to nawet pomimo bólu, choć mogła tylko zgadywać, jak wielkie było jego natężenie.
– Jak sobie chcesz – mruknęła, uciekając wzrokiem gdzieś w bok.
Nie odpowiedział, ale nie potrzebowała tego.
– Teraz możesz odejść – stwierdził cicho. Elena nawet nie drgnęła. – Zrobiłaś swoje i… – zaczął ponownie, dobierając słowa tak powoli i uważnie, jakby nie chciał skończyć własnej wypowiedzi.
Ona też tego nie chciała – a potem przerwała mu, wypowiadając jedno, jedyne słowo, które w najzupełniej naturalny sposób zaczęło cisnąć jej się na usta:
– Nie.
Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 10[...] Milczenie wydawało się ciągnąc w nieskończoność, co skutecznie doprowadzało mnie do szaleństwa. Jak nic byłem na dobrej drodze do tego, żeby jakimś cudem postradać zmysły, choć to chyba nawet nie byłoby aż takie złe, jeśli dobrze się nad tym zastanowić. Może przynajmniej wtedy choć przez moment mógłbym cieszyć się spokojem, bo jak na razie ze wszystkich stron wydawały się otaczać mnie problemy, których zdecydowanie nie byłem w stanie ot tak rozwiązać.
Jakby na potwierdzenie moich wątpliwości, wyraźnie poczułem dziwnie charakterystyczny, ostry zapach, co samo w sobie wystarczyło, żeby skutecznie wytrącić mnie z równowagi. Już nie pamiętałem, kiedy ostatni raz doświadczyłem czegoś podobnego, ale to wydawało się w tamtym momencie najmniej istotne, zresztą to nie nieprzyjemna dla mnie woń wydawał mi się najbardziej istotna w tamtym momencie. Bardziej przejęła mnie świadomość tego, że stojąca przed nami kobieta nie była sama, a pomiędzy drzewami czaiło się coś, czego nie byliśmy w stanie dostrzec, a co skutecznie wzbudzało coraz silniejszy niepokój, pobudzając instynkt. Czułem się zagrożony, a to zdecydowanie nie zdarzało mi się na co dzień, tym bardziej, że już od dawna nie miałem niczego do zdradzenia; chodziło o Nessie, nie o mnie i tylko i wyłącznie tego trzymałem się przez cały ten czas.
Spojrzałem na Felixa, by przekonać się, że ten również zesztywniał, wbijając wzrok w otaczającą nas ciemność. Nie odezwał się nawet słowem, ale w odpowiedzi na mój wzrok lekko skinął głową, tym samym potwierdzając moje przypuszczenia. Wcześniej żadne z nas nie próbowało zastanawiać się nad pełnym sensem wzmianek, które na temat wysypy Alice znalazła w Internecie, a zwłaszcza bełkotu na temat Strażników i powiązania z dziećmi księżyca, ale teraz…
Byli gdzieś tam. [...]
Kategoria: Autorskie

Rozdział: Trust me, accept me, kiss me- Dzisiaj możemy jechać gdziekolwiek- mówi, kiedy siadam za kierownicą.- Jest piątek, a w szkole jest memoriał. Nie lubię styp, a już zwłaszcza rocznic czyjejś śmierci, więc nie idę- tłumaczy, a ja w międzyczasie odpalam silnik i wrzucam wsteczny bieg.
- Kogo śmierć dzisiaj czczą?- pytam, a ona patrzy na mnie jakby nie była pewna, czy powinna powiedzieć mi prawdę.
- Założycieli miasta- szepcze, a ja zerkam na nią, wysoko unosząc brwi.
    Kiedy moja rodzina wprowadziła się do Bornoldswick stały tutaj tylko trzy domy, w których można było zastać zaledwie cztery rodziny. To nasz ojciec, za pomocą naszych wpływów sprowadził tutaj więcej ludzi, zachęcił ich do budowy kamienic i posiadłości i razem z nimi stworzył miasto, słynące z produkcji jednej z najbardziej znanych marek samochodów osobowych. Ostatecznie imię i nazwisko naszego ojca wpisane zostało do księgi założycieli, na pierwszym miejscu, zaraz nad imieniem i nazwiskiem naszej matki. Oficjalna wersja głosi, że oboje zginęli z rąk barbarzyńców, którzy w tamtych czasach plądrowali miasta i mordowali zamożnych ludzi. Dzieci Broderyka i Eleonor miały opuścić miasto po tragedii i nigdy już nie wrócić. Cóż za niedopatrzenie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz