12 paź 2015

[58] Pamiętnik 05.10 - 12. 10


Kategoria: Fanfictin | Crossover
Rozdział: 19
Jęknął zaskoczony, kiedy poczuł, jak Bella nagle pociąga za tkwiącego w jego ciele pręta i do wyciąga. Poczuł ból, który jednak nie był tak bardzo uporczywy, jak wcześniej. Chciał się zastanowić, dlaczego tak jest, jednak zrezygnował, obserwując skupioną hybrydę, która z nogawki swoich, i tak już mocno zniszczonych, spodenek zrobiła prowizoryczny bandaż. Popchnęła go delikatnie, każąc mu się położyć na podłodze. Jedną ręką przyłożyła mu opatrunek do rany, która krwawiła coraz mniej, a nadgarstek drugiej ręki przyłożyła mu do ust.
- To ci pomoże w szybszym zagojeniu się ran - szepnęła, wysilając się na lekki uśmiech, czym zachęciła go do skosztowania jej krwi.
Zwinnie wgryzł się w jej nadgarstek, drżąc, kiedy jej słodka osoka wypełniła jego usta, dodając mu sił. Już po kilku chwilach przestał, przejeżdżając jeszcze językiem po ugryzieniu, zasklepiając ranę.
Szybko wstał, podchwycając w ramiona zdezorientowaną dziewczynę, składając gorący pocałunek na jej różowych wargach. Czuł się doskonale i miał w planach jak najszybciej wraz z nią wydostać się stąd, zapominając o całym incydencie. Jednak nie zdawał sobie sprawy z tego, że to nie będzie takie łatwe…
Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów
Rozdział: 27 Znała całą prawdę
Zbliżała się północ, a samotna postać, owinięta ciemnością stała przed grobowcem. Uparcie wpatrywała się w kamienną ścianę, jakby mając nadzieję na to, że cudownie się przed nim rozstąpi. Jednak to nie nastąpiło, a zrezygnowany Stefan skierował się w stronę domu. Wampir ruszając w dół zbocza, nawet nie miał pojęcia o tym, co może się zdarzyć w wigilijną noc, o północy.
Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 344 - 349
– Rufus Prime, a niech mnie! – rzuciła tym samym melodyjnym sopranem, który słyszałam wcześniej. Bez trudu przyszło jej przejście na płynny angielski, bez chociażby śladu akcentu, który zdradzałby jej faktyczne pochodzenie.
Już w następnej sekundzie energicznym krokiem ruszyła w naszą stronę, niemalże płynąc w powietrzu. Obie z Laylą instynktownie odsunęłyśmy się na bok, żeby zrobić jej miejsce, kiedy bez jakiegokolwiek ostrzeżenia rzuciła się na Rufusa – i to dosłownie. Zachowywała się przy tym tak, jakby podobne sytuacje miały miejsce na co dzień, a Rufus wcale nie sprawiał wrażenia chętnego, by rozerwać ją na kawałeczki, kiedy bez chwili wahania zarzuciła mu obie ręce na szyję, uwieszając się nań całym ciężarem – i to nie tylko swojego wampirzego ciała, ale również stanowiącej falę różnokolorowego materiału i falbanek sukni. Zauważyłam, że jasne oczy Layli rozszerzyły się do granic możliwości, zdradzając równie wielkie oszołomienie, co i dezorientację, a moja szwagierka sama nie jest pewna jak powinna się zachować.
– Claryssa… Dwa kroki w tył… – Rufus zacisnął obie dłonie na ramionach dziewczyny, bezskutecznie próbując dać jej do zrozumienia, że powinna się cofnąć. Chyba w tamtej chwili powinien być wdzięczny za to, że już od blisko wieku był wampirem, bo Claryssa była na dobrej drodze do tego, żeby swoją ofiarę zadusić. – Rozmawialiśmy już o tym!
– Co…? Och, no tak – zreflektowała się, ale i tak dopiero po dłuższej chwili zdecydowała się poluzować uścisk. Wciąż uśmiechała się słodko, poza tym trzymała o wiele bliżej, aniżeli wampir mógł sobie życzyć. – Dawno cię nie widziałam, to dlatego. Już mówiłam Dimitrowi, że odwiedzanie mnie zdecydowanie zbyt rzadko. Jak to możliwe, że przez tyle lat żadnemu z was nie przyszło do głowy, żeby mnie zaprosić? Jak ja miałam się z tym czuć? Nie lubię się narzucać, aczkolwiek już jakiś czas temu… – wyrzuciła z siebie na wydechu, jakimś cudem będąc w stanie mówić więcej i szybciej nawet od Alice, choć nie sądziłam, że to w ogóle możliwe. 

Kategoria: Autorskie
Rozdział: Keep her alive
Gdyby to Kath coś komuś zrobiła, nie zostawiłaby po tym najmniejszego śladu. Na trawie natomiast jest pełno krwi, a w tamto drzewo ktoś uderzył z niezłym impetem- wskazuję drzewo z połamanymi dolnymi gałęziami i popękanym pniem.- Trawa jest wygnieciona, a z tamtej strony ktoś się skradał. Katherine nikogo nie skrzywdziła, a przynajmniej nie tak jak myślisz- zwracam się do Katniss.
- Ona z kimś walczyła- odczytuje moje myśli Damon, a ja przytakuję skinieniem głowy i w tym momencie rozlega się dźwięk mojego TELEFONU. Zerkam na wyświetlacz i widzę numer Beatrice, co jeszcze bardziej rozjaśnia mi sytuację. Kurtka na miejscu pasażera należy do niej, a jedno z wyleżanych miejsc również musiało zostać tutaj po niej. Obieram bez namysłu.
- Tris? Wszystko w porządku?- pytam i słyszę jej zasapany oddech, pomieszany ze szlochem.
- Tobias...oni...mają ją... złapali Katherine...ona chciała mnie...chciała abym uciekała, ale ja...
- Beatrice, gdzie jesteś?- pytam, poważnie zmartwiony. Przerażenie w jej głosie i słowa jakie wypowiada tak bardzo mnie szokują i napełniają strachem, że jedyne o czym myślę to, aby jak najszybciej ją znaleźć. Nie potrafię tego teraz wytłumaczyć, po prostu to czuję.
- Ja nie wiem...- odpowiada, a w tle słychać czyjeś krzyki.
- Beatrice?!
- Wilkołaki- szepcze Tris i połączenie zostaje zerwane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz