27 lip 2015

[47] Pamiętnik 20.07 - 27.07

(c) Mrs. Punk z gallerygold.blogspot.com

The Shadows of the Past
Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 4.
"[...] – Ta… ta dziewczyna… Renesmee… – wyszeptała. To były pojedyncze słowa, ale i tak wydawały się lepsze niż nic.
– Nessie – potwierdziłem, coraz bardziej niespokojny i podekscytowany jednocześnie. – Wiesz coś? Fiono, co…?
– Macie mało czasu – przerwała mi, zachowując się tak, jakby niczego nie usłyszała. Patrzyła na mnie, ale równie dobrze mogłaby mnie nie widzieć. – Ona… Rosa… ten kwiat i…
– Jaki znowu kwiat, do jasnej cholery? – zapytałem, chociaż przecież wiedziałem.
Wzmianki, które w Internecie znalazła Alice. Czyżby to…?
Fiona nagle wrzasnęła i znowu zaczęła się szarpać, jeszcze bardziej panicznie niż wcześniej. Wzmocniłem uścisk, chyba jedynie cudem będąc w stanie przyciągnąć ją z powrotem do mnie i do Edwarda, zanim zdążyłaby od nas uciec.
– Jaki kwiat? – powtórzyłem. – Dokończ! Po prostu dokończ, ale… – zacząłem rozgorączkowanym tonem, chcąc zmusić ją do tego, by raz jeszcze skoncentrowała na mnie wzrok, jednak tym razem nie miałem na co liczyć.
– Ni’ihau… – powiedziała w zamian. – Ni’ihau! – powtórzyła raz jeszcze.
A potem – cholera wie jakim cudem – nagle osunęła się nam w ramionach i po prostu znieruchomiała."

True love is immortal
Kategoria: Fan Fiction | Pamiętniki Wampirów

Rozdział 9
-Eleno...-zaczął dziwnym głosem. On na prawdę się denerwował.-Poszła byś ze mną do kina?
-Jasne... Przecież już byliśmy w kinie... Więc czym się tak denerwujesz?
-Ale nie tak jak wcześniej, na zwykłe spotkanie z przyjacielem.
-Nie rozumiem co chcesz przez to powiedzieć.
-Chcę zaprosić cię na randkę.
Tego się nie spodziewałam. Stefan zaprasza mnie na randkę! JEJ. Mogła bym skakać z radości. Uśmiechnęłam się do niego pokazując szereg białych zębów.
A może on też czuje do mnie to co ja do niego? Fajnie by było, byśmy byli razem.
-Pójdę z chęcią.
-Uffff a już się bałem, że wyjdę na debila zapraszając cię.
-Nie, dlaczego?
-No bo... Wiesz jesteśmy przyjaciółmi.
-Nie znasz takiego cytatu "Od przyjaźni do miłości"?
-Znam.-uśmiechnął się.
-To kiedy ta randka?-spytałam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy, Co było dziwne, bo od wczoraj zagnębiałam się, że zabiłam człowieka. A może Damon na prawdę przeżył, nic mu się nie stało? Jak by tak było to kamień z serca by mi spadł. A widzicie Stefan wie jak poprawić mi humor, już się nie mogę doczekać tej randki.
-A kiedy masz czas?
-Dla ciebie zawsze znajdę czas.
-To może jutro o 18?
-A ty nie masz przypadkiem treningu?
-Jak jeden ominę to nic się nie stanie.

Światło w ciemności
Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 43.
"[...] – Okej, wampiry – powiedziała w końcu i to słowo zabrzmiało całkiem naturalnie w jej ustach. – Okej, w końcu czemu nie… – Wypuściła powietrze ze świstem, a potem – a niech ją szlag! – na jej ustach z wolna pojawił się niepewny, choć bez wątpienia szczery uśmiech. Co prawda sprowadzało się to jedynie do nieznacznego uniesienia ust, a Mary prawie natychmiast spoważniała, jednak ten gest i tak wydał się Alyssy… niesamowity. – Poważnie byłabyś do tego zdolna?
– Do czego? – Ali czuła, że zaczyna być coraz bardziej zmęczona tą rozmową.
Mary cofnęła się o krok, wspierając obie dłonie na biodrach i spoglądając na przyjaciółkę w niemal surowy sposób. Kto by pomyślał, że to właśnie ona mnie będzie musiała przywoływać do porządku!, pomyślała w oszołomieniu, coraz bardziej wytrącona z równowagi.
– Skup się, Ali! – nakazała jej Mary. – Swoją drogą, jeśli to był żart, to wiedz, że nie śmieszny. Coś ci się dowcip wyostrzył, chociaż nie wiem, czy mi się to podoba. Sarkazm do ciebie nie pasuje – stwierdziła chmurnie.
– Picie krwi wcale nie jest tutaj żartem, chociaż wcale nie miałabym nic przeciwko – mruknęła, ledwo powstrzymując się do dodania tego, że skoro faktycznie zaczyna być sarkastyczna, najwyraźniej to przebywanie z Carlosem zaczynało dawać się jej we znaki. [...]"

Rodzina Denverów
Kategoria: Autorskie

Rozdział 2. Część 2
– Tropiciele to mordercy. Każdy z nich ma w sobie taką iskrę, instynkt i to właśnie ona pomaga im uzyskać pełnie siły i szybkości. Normalnie są w postaci ludzkiej. Wyglądają jak każdy z nas i niewiele się różnią. Lecz gdy się przemienią są nie do poznania. To istne potwory. Mają ogony, skrzydła, szpony, dziwną skórę, rażące oczy, kocie źrenice i wiele różnych dziwnych rzeczy – wymieniał powoli, a ja czułam, że usta otwierają mi się szeroko. – Każdy z nich ma swój określony kształt. Wszystko po to, by lepiej wyszukiwać ofiary i je mordować. Poza tym, gdy przemienią się ich szybkość i siła wzrasta kilkukrotnie. Są niebezpieczni i nie umieją opanowywać chęci mordu. Uwielbiają gdy leje się krew.
– Są jak rządcy? – podsunęłam.
– Nie Lady. Rządcy to niemyślące kreatury, które łatwo zabić – pokręcił głową z poważną miną. – Tropiciele są tysiąc razy gorsi od rządców. To sami sadyści. To gwałciciele, mordercy, kanibale. Są wszystkim co najgorsze.

Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów
Rozdział: 13
-O czym ty w ogóle mówisz?-odparła kręcąc głową.
Nie rozumiała nic z tego co chciał przekazać jej wspólnik i na dodatek usłyszała dźwięk łamanej gałęzi. Liczyła, że zaraz nastąpi huk upadającego konara, lecz o dziwo trzask się powtórzył. Zaciekawiona spojrzała ponad ramieniem chłopaka całkowicie ignorując jego następne spostrzeżenia. Coś poruszyło się w krzakach nie daleko nich.
-Wiesz co, powinniśmy wracać-mruknęła nie spuszczając wzroku z miejsca, gdzie mogła dostrzec coś niepokojącego.
-Nawet mnie nie słu...-urwał, bo Rebekah wyrwała się z jego uścisku i odwróciła się zdenerwowana.
Dark Paradise
Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: VI
Jadę do niej 
I nagle, tak po prostu, dotarło do mnie, że to prawda. Nie było jednak żadnych wybuchów, fajerwerków ani uderzeń młotem. Poczułam niewyobrażalną złość na cały klan Volturi bez wyjątku. Miałam ochotę pojechać - a nawet pobiec - do Voltery i zabić wszystkich, którzy odpowiedzialni byli za całą tę chorą sytuację.
Poczułam, jak ręka Emmetta powoli przykrywa moja dłoń. Będąc razem tyle lat, zauważył zapewne, że jestem zdenerwowana i chciał delikatnie dać mi do zrozumienia, żebym się uspokoiła.
Zignorowałam go i zabrałam rękę.
Potrzebowałam łącznika tak jak dziecko potrzebuje klocka, aby złaczyć kolejne elementy swej układanki, nie potrafiłam jednak nic wymyśleć. Wciąż nielogiczny wydawał mi się powód, dla którego zamierzali nam ją zabrać - nie zrobiliśmy przecież nic, co zmusiłoby ich do podjęcia takiej decyzji. Chociaż nawet gdybyśmy postąpili źle, to zabieranie cudzej żony było, na litość Boską, popieprzone!
Na usta cisnęło mi się tylko jedno słowo czy raczej pytanie, na które nikt niestety nie umiałby odpowiedzieć.
Dlaczego.

Kategoria: Fan Fiction | Pamiętniki Wampirów
Rozdział: Pierwszy 
"Wild Imagination"
- Dlaczego miałabym nie przyjść? - westchnęła podchodząc do niego. - Enzo, ciebie też miło widzieć. - prychnęła cicho, gdy usłyszała tak dobrze znaną jej ksywkę.
Mężczyzna mimowolnie uśmiechnął się szerzej widząc pionową zmarszczkę na jej czole.
Od kilkunastu miesięcy utrzymywała z nim kontakt, zazwyczaj byli dla siebie pocieszeniem, przyjaciółmi do zabijania i partnerami do świetnej zabawy. Z czasem zaczęli się nawzajem unikać, aż kontakt kompletnie zanikł. Od ponad roku nie widziała jego czarnych rozwianych włosów, pełnych ust układających się w jego szalony uśmiech oraz brązowych oczu.
Czuła się jakby za nim tęskniła.
- No nie wiem, może dlatego że ostatnim razem, zagroziłaś mi, że mnie zabijesz. I będziesz się z tego faktu cieszyła. - powiedział patrząc w jej puste oczy. - Po za tym, Ciebie też miło widzieć, gorgeous.

Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów
Rozdział: 1
I gave the wolf taste my soul
Tracisz nadzieję na to, że przyjdzie. Zaciskasz piąstkę na batoniku z orzeszkami. Wycofujesz się do gęstwin lasu. Słyszysz wycie i zamierasz w bezruchu. Jest tam i czeka na ciebie.
Twój wilk.
Nik.
Odwracasz się i biegniesz w jego stronę. Widzisz go i uśmiechasz się. Stoi tam i dumnie pręży swoje ciemne futro. 

Kategoria: Fan Fiction | Pamiętniki Wampirów
Rozdział:17
- Naprawdę nie wystarcza ci fakt, że próbowałaś mnie zabić... – zamilkłam i udałam skupienie, licząc demonstracyjnie coś na palcach – ...dwa razy? A może trzy? Wybacz, straciłam rachubę, raczej nie siedzę dniami i nie podliczam w słupku, tabelce czy czymś tam liczbę sytuacji, w których chciano mnie uśmiercić.
- A powinnaś – zaoponowała, zakładając ręce na piersi – Teraz twoje statystyki skoczą w górę, bo zamierzam cię dziś wykończyć tak, żebyś umierała co najmniej dziesięć razy.

Kategoria: Fan Fiction | Pamiętniki Wampirów
Rozdział: XII - XIII
"Pokój, a raczej niewielka sala była skąpana w półmroku, zaś jedynym źródłem światła było wielkie okno, wychodzące na piękny taras z soczyście zieloną trawą. Zapach jaki roznosił się w środku przypominał nagrzaną skórę oraz gumę piłek koszykowych. Z dudniącym sercem przeniosła wzrok na boczną ścianę, na której wisiały przeróżne sprzęty od olbrzymich, czarnych kusz, po ostre i szpiczaste miecze.
Elena przełknęła głośno, odwracając się powoli w stronę stojącego za nią Klausa. Na moment ścisnęła powieki, czując się jak główna bohaterka taniego horroru, na którą czekał zabójca z tępym nożem w ręku. Wstrzymała oddech, otwierając powoli jedno oko, a zaraz po tym drugie.
Blondyn stał przed nią z niewinnym wyrazem twarzy, trzymając dłonie za plecami. Zganiła się w myślach, zrzucając wszystko na swoją wybujałą wyobraźnię, która zbyt często wymykała się jej spod kontroli.
— Boisz się? — zapytał ostro, znajdując się niebezpiecznie blisko drżacej dziewczyny. Wyczuwał swoją mocą jej strach. Delikatna, niebieskawa mgiełka otaczała jej ciało, a on doskonale mógł wyczuć jej gorzkawy smak.
— Nie — jęknęła drżącym głosem, spotykając opór w postaci chłodnej ściany. Przełknęła głośno, zaciskając mocno powieki, kiedy poczuła chłodne palce wampira na swoim policzku.
— Myślę, że kłamiesz — mruknął miękko, wysyłając w jej stronę swoją moc, która nieco skołowała przerażoną brunetkę. Teraz bez przeszkód mógł wejść w jej umysł, jednak zanim to zrobił pochwycił ją pod kolanami, układając oszołomioną dziewczynę na ciepłych matach do ćwiczeń.
Ułożywszy ją głową w stronę wielkiego okna klęknął tuż obok, wyciągając z kieszeni spodni kamień malachitu, następnie położył go na jej czole, wnikając swoją siłą w jej umysł."

Kategoria: Autorskie
Rozdział: 27
(..) ,,Nie. To nie może być prawda. On nie ma prawa tu być! Co on tutaj robi?!’’ — histeryzowałam w myślach. Tak bardzo mi znane, niebieskie oczy wpatrywały się we mnie ze szczęściem, a jednocześnie z niedowierzaniem. Jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Zrobił krok w moją stronę, a ja w tym samym czasie wstałam i szybko cofnęłam się. Chłopak zmarszczył czoło. Tak. Przede mną stał Eric Rooker. We własnej osobie. Żałowałam, że postanowiłam tu przyjść. Że też to zawsze mi coś musi się przytrafić...
— Ty... żyjesz — powiedział tonem, jakby właśnie odkrył Amerykę.
,,Nie. Umarłam.’’ — cisnęło mi się na usta. ,,Dla ciebie. Dla was wszystkich...’’
(...)Zaczynało mi już brakować powietrza. Miałam wrażenie, że moja twarz staje się sina. Nie mogłam czuć tego zapachu! Zrobiłam kilka kroków w tył, omal nie potykając się o własne nogi. Eric nie czekając na moją odpowiedź, niespodziewanie i szybko, niemal biegiem, podszedł do mnie i mocno przytulił. Cała zesztywniałam. Wystraszona wypuściłam resztki powietrza. Spanikowałam i gdy wzięłam wdech, bo musiałam, zaczęłam się wyrywać, ale chłopak ani myślał mnie puścić.
(...)Przybliżyłam usta do jego szyi i wbiłam już wystające kły w miejsce, gdzie znajdowała się tętnica.

Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 268 - 274.
"[...] – Syrena – odparł krótko, jakby to wszystko wyjaśniało. – Nie chcę nic mówić, ale jeśli tak dalej pójdzie… – Urwał i wymownie rozejrzał się dookoła, lekko marszcząc brwi na widok obrazka, który rozgrywał się na jego oczach.
Wszyscy – no cóż, prawie wszyscy – zamarli w bezruchu, jak oczarowani wpatrując się w piękną istotę na dachu rezydencji. Trzeba było przyznać, że Solange rzeczywiście wyglądała wyjątkowo pięknie, a już na pewno przyciągała wzrok, zwłaszcza kiedy śpiewała, pieszcząc wrażliwe uszy słuchaczy wyjątkową melodyjnością swojego głosu. Taka była jej natura, tak jak zresztą w przypadku Lawrence’a, który w skrajnych przypadkach mamił nie tylko spojrzeniem, ale również brzmieniem głosu, zapachem a nawet gestami, choć ładnych kilka lat zajęło mu rozpracowanie daru i opanowanie go do perfekcji – i to tak, że nawet z ukrycia był w stanie wpływać na umysły swoich potencjalnych ofiar. Co prawda nigdy nie był w stanie osiągnąć choć w połowie tak spektakularnego efektu, jak to było w przypadku owijającej sobie wokół palca nawet całej grupy Solange, ale jego umiejętności i tak były wyjątkowe.
Głos Syreny wystarczył, by zaprzestano walki. Wszyscy ci, którzy zgromadzili się w ogrodach i do tej pory w wyjątkowo zawzięty sposób wydawali się chętni do tego, by rzucać się sobie do gardeł, zastygli w bezruchu, jak oczarowani wpatrując się w zawodzącą zaciekle dziewczynę. Lawrence widział pustkę, by nie rzec, że wręcz obłęd w oczach znamienitej większości z nich, a już zwłaszcza mężczyzn, którzy – był tego pewien – najchętniej padliby przez pół-wampirzycą na kolana albo od razu rozebrali ją wzrokiem. [...]"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz