Nadeszła chwila. Przepraszam, ze tak długo trwało. A o co chodzi ? O wywiad, który przeprowadziłam z Nessą - zwyciężczynią konkursu na najlepsze opowiadanie. Zapraszam do lektury. Co do kolejnego konkursu, jeśli macie jakieś pomysły na temat opowiadań to piszcie pod tym postem. Każdą kwestie rozpatrzę :)
Już nawet nie
pamiętam, kiedy tak naprawdę to, co robię, zaczęło być dla mnie prawdziwym
pisaniem. To jest ze mną od lat, a zaczęło się – bodajże – jeszcze w
podstawówce, kiedy napisałam pierwsze opowiadanie na podstawie serialu „Kim
Kolwiek”. Wtedy nie brałam tego na poważnie i dopiero w gimnazjum założyłam
bloga z opowiadaniem, tym razem związanego ze „Zmierzchem”. Tak, tak – mam
tutaj na myśli untypical-love-story, którego prowadzę do tej pory.
Pierwsze
prawdziwe opowiadanie, które skończyłam i które niejako zapoczątkowało moją
przygodę z pisaniem, dotyczyło Renesmee i Jacoba. Zawsze miałam słabość do
Nessie i historii tuż po sadze „Zmierzch”, a ostatecznie zdecydowałam napisać
się coś swojego – historię Renesmee, która w wyniku przypadku staje się…
człowiekiem. To były zaledwie dwadzieścia trzy rozdziały, plus prolog i epilog,
ale dla mnie okazały się prawdziwym sukcesem. Aktualnie wciąż szukam chwili, by
poprawić ostatnie rozdziały i wrzucić tę historię w „odświeżonej” wersji.
Heh, jeśli mam
być szczera, w moim słowniku nie istnieje pojęcie „brak weny”. Piszę coś
codziennie, zwłaszcza na blogu z moim najdłuższym opowiadaniem „Lost in the
time” – czy to na komputerze, czy na iPodzie, czy nawet na kartce. Pisanie jest
częścią mnie, a dzień bez chociażby jednej krótki linijki jest dla mnie
stracony.
Każdy
komentarz mnie motywuje i podkreślam to zawsze i wszędzie. Zwłaszcza
konstruktywna krytyka albo uzasadniona pochwała dodają mi skrzydeł, bo dzięki
temu wiem, że to, co robię, jest dobre – i że uszczęśliwia nie tylko mnie.
Czytelnicy to
dla mnie anioły, które trwają przy mnie, motywując mnie w tym, co robię.
Pisanie to część mnie, ale chyba nie ma lepszego uczucia niż możliwość podzielenia
się tym, co dzieje się w mojej głowie. Każdy czytelnik – czy to aktywnie
komentujący, czy trwający przy mnie bez słowa – ma dla mnie ogromne znaczenie,
bo prawdziwą radość daje mi nie tylko pisanie, ale również świadomość, że robię
to dla kogoś.
Praca
konkursowa to zaledwie połowa prologu, który napisałam. Tak więc owszem, jeśli
wszystko dobrze pójdzie, powstanie z tego coś więcej. Historia Glorii – „Perły
światła”, jak nazwałam ją roboczo – to fragment cyklu, który planuję od
gimnazjum, a więc „Opowieści sierpa księżyca”; czegoś, co jest moje i tylko
moje, a co zamierzam w przyszłości napisać.
Aktualnie
prowadzę cztery historie, wszystkie dość rozbudowane, więc przynajmniej na tę
chwilę nie chcę zaczynać niczego nowego. Niemniej – jak wspominałam – mam w
planach swoje autorskie pomysły, całkowicie niezwiązane z sagą pani Meyer.
Fascynują mnie istoty nadnaturalne, więc wampiry, hybrydy, czy upadłe anioły i
w tym klimacie utrzymuję wszystkie swoje historię. Tak będzie również z
kolejnymi, ale jak na razie nie zdradzę nic ponad to, że główną rolę odegrają
wampiry. „Opowieści sierpa księżyca” to coś, co już od kilku lat dojrzewa we
mnie, a ja tylko czekam na sposobność, by w końcu móc zabrać się do pisania
tego cyklu.
|
To takie ładne stwierdzenie, że czytelnicy są dla ciebie jak anioły ^^ ale ja mogę być diabełkiem, bo preferuję złą stronę mocy. Serio... Zła strona jest taka samotna i mało kto ją lubi. I jestem diabełkiem, bo nie mam czasu nadrobić rozdziałów u ciebie i mam braki, o! :c
OdpowiedzUsuńJak widać Zmierzch tworzy wielkich pisarzy! Super są takie wywiady. Oby ich więcej, to naprawdę świetne urozmaicenie dla katalogu, tak myślę!
Pozdrawiam,
CM Pattzy (mój stały dopisek, być musi)
Oj tam, ja nie mam do ciebie o to pretensji, diabełku. Sama jestem wredna i zUa, bo mam u ciebie straszne zaległości. Przepraszam!
UsuńTworzy wielkich pisarzy? Rany, no i właśnie się zawstydziłam... A sama koncepcja wywiadu to świetne doświadczenie za które jestem naprawdę wdzięczna =)
Nessa.