Kategoria: Autorskie
Rozdział 57
„– Ile… – urwałam, czując narastającą w gardle suchość.
Will wychylił się, by z tylnego siedzenia sięgnąć dla mnie kolejną butelkę ze zwierzęcą krwią.
– Ile zostało ci czasu? Nikt tak naprawdę tego nie policzył. Obawiam się jednak, że nie masz co liczyć na miesiące. To raczej tygodnie, Catherine.
W zamyśleniu pokiwałam głową z miejsca czując, jak opuszcza mnie cała energia. Nagle poczułam na sobie ciężar sytuacji, w której się znalazłam. I nawet jeśli wciąż nie do końca to do mnie docierało, a skutki podjętych pod wpływem impulsu decyzji nadal były mi obce, wiedziałam, że niczego nie można zmienić. Tak po prostu miało być. To było mi przepowiedziane – tak jak rola Królowej czy jej fiołkowe oczy.
Parsknęłam gorzko, uświadamiając sobie okrutną prawdę. Śmierć Daniela, choć nie wpłynęła na mnie tak, jak powinna, wpędziła mnie w bagno, z którego nikt poza samym Shane’m nie mógł mnie wyciągnąć.
I dopiero teraz miałam za nim naprawdę zatęsknić...”
Kategoria: Autorskie
Rozdział 46
„[…] – Ach… – Nicholas posłał jej kolejny rozbrajający, a do tego naturalnie cyniczny uśmiech. – Jak to jest, że kobieta potrafi wbić nóż w serce, nawet się przy tym nie wysilając?
– Jeśli za moment zaczniesz mówić do mnie wierszem, to przysięgam, że…
Musiała urwać, bo nieoczekiwanie nachylił się w jej stronę. Odchyliła się w przeciwną stronę, przywierając plecami do drzwiczek samochodu i na moment zamierając w bezruchu. Mogła przewidzieć, że impulsywne wyjście z kimś, komu bez wątpienia się podobała i kto wzbudzał w niej absolutne niezrozumiałe dla niej reakcje, nie mogło skończyć się niczym dobrym, ale to, jak traktował ją Nicholas… Nie miała pojęcia czy powinna zacząć się go obawiać, czy może docenić szczerość, ale i tak wszystko w niej krzyczało, że nic nie jest takim, jakim być powinno.
– Nie patrz na mnie w ten sposób – usłyszała.
Z chwilą, w której znalazł się tak blisko niej, zamarła.”
Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział 232
„[…] Dallas wciąż tkwił tuż przed nią, wyraźnie zaskoczony, to jednak nie miało dla niej najmniejszego znaczenia. Po prostu mnie zostaw…, jęknęła w duchu, odchylając się jeszcze bardziej w tył, chociaż to wydawało się nie mieć sensu. Tak przynajmniej myślała do momentu, w którym przypomniała sobie, że za nią już nie było okna, które mogłoby powstrzymać ją przed wydostaniem się na zewnątrz. W rzeczywistości powstrzymywał ją tylko nisko położony parapet, który…
– Joce!
Tym razem wyraźnie zarejestrowała ruch, kiedy Dallas w pośpiechu przesunął się w jej stronę, próbując ją pochwycić, jednak z niematerialnym ciałem nie miał na to żadnych szans.
Zanim zdążyła choćby zastanowić się nad tym, co to oznacza, po prostu wypadła.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz