29 sie 2016

[104] Pamiętnik 22.08 - 29.08


Kategoria: Autorskie
5. Szczerość przede wszystkim
Uśmiechnęła się do niego słabo, a w jej oczach zobaczył wdzięczność. Nawet nie zdawał sobie sprawy ile to dla niej znaczyło. Wyciągnął do niej dłoń, gdy już była na kolanach, z których nie wiedziała jak się podnieść.
W tym momencie Jasper zobaczył ją w zupełnie innym świetle. Była przerażoną młodą wampirzycą, która potrzebowała opieki, i właśnie on postanowił się nią zaopiekować. Czy to była dobra decyzja? Czas pokaże.
- Dziękuję - Alice wspięła się na palce i pocałowała chłopaka w policzek - Do zobaczenia jutro.
 Kategoria: Fan Fiction | The Originals
Rozdział 2
- Tu nie chodzi o to czy się go boisz czy też nie! Davino, zrozum, że nie jesteśmy w stanie zapobiec wszystkiemu co planuje Klaus! Nie przewidzimy każdego jego kroku. Musimy cię ukryć i już, to postanowione. - Starałem się nie unosić, ale to było ciężkie. Davina nawet nie starała się zrozumieć motywu, który mnie zaprowadził do tego pomysłu. Uparła się i zapewne postawi na swoim, co zdecydowanie utrudni nam sytuację. Będąc kompletnie bezradnym nie wiedziałem co mam robić, więc ująłem jej drobną twarzyczkę w swoje dłonie i czule pocałowałem nie wiedząc czy chcę tym bardziej uspokoić siebie czy ją.
- Musisz mi zaufać, proszę - szepnąłem oderwawszy się od jej warg. Wpatrywałem się w jej oczy starając się wychwycić z nich jakąś zmianę, ale niczego takiego nie dostrzegłem.
- Kol ma rację. Powinnaś go posłuchać. - Do pokoju wszedł Elijah. Jego wyraz twarzy jak zawsze nie zdradzał najmniejszych szczegółów, Idealnie dobrany garnitur spoczywał na jego ciele, a spojrzenie uważnie świdrowało drobną posturę wiedźmy.
Kategoria: Autorskie
Rozdział 4
- Widzisz jak ja wyglądam? Nie odpycha cię to? - spojrzał jej w oczy.
- A widzisz jak jak wyglądam? Mogę ci pokazać siniaki na moim ciele, spuchnięte ramiona, pogryzioną szyję i nogi. Spójrz na moje obrzydliwe uszy... A to oko? Niedługo nic nie będę na nie widzieć.
Zapadła cisza. Patrzyli sobie w oczy. Oboje skrzywdzeni przez los, oboje w ciałach, których się brzydzili, oboje cierpiący...
Nagle ciszę przerwał warkot auta. Na śniegu pojawiły się smugi światła. Jack i Lesety dostrzegli Shane'a, wysiadającego z samochodu. Horwis podszedł do nich z zaintrygowanym wyrazem twarzy.
- A wy co? Umówiliście się na pogaduchy na śniegu? - parsknął.
Kategoria: Autorskie
Rozdział 44
"– Muszę uciec. Zabiłam Dziennego. Nic mnie tu nie trzyma.
Daniel zatoczył się do tyłu, jakbym zdzieliła go w brzuch z pięści.
– Nic?
– Sam powiedziałeś, że nienawiść jest najlepszym rozwiązaniem – wyszeptałam, wyczerpana opadając na łóżko. Od nadmiaru emocji kręciło mi się w głowie. – Mamy zbyt dużo do stracenia, Danielu. Chcesz dla mnie ryzykować? Nie jestem tego warta. Nie za taką cenę.
– Próbowałem cię nienawidzić. I zobacz, gdzie skończyłem. – Pokręcił głową, jakby sam w to nie wierzył. – Kajam się przed tobą, błagając o twoją toksyczną miłość."
 Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział 281-287 
„[…]– I to wszystko?
Beau pokręciła głową.
– Jeśli szukasz rozwiązania, to przypominam, że tracisz czas. Może to wciąż dla was nie do pojęcia, ale prawda jest taka, że moje wizje spełniają się zawsze – prędzej czy później. Wiem dobrze, że to przerażające i bolesne jak cholera, ale taka jest prawda i nauczyłam się tego już dawno temu – oznajmiła z powagą. Sposób, w jaki wypowiadała kolejne słowa, momentalnie przyprawił mnie o dreszcze, tym bardziej, że Beau wydawała się przesadnie wręcz spokojna. W przypadku tej wampirzycy to wydawało się o wiele gorsze od krzyku, zwłaszcza w ostatnim czasie, kiedy tak rzadko okazywała jakiekolwiek emocje. – Jeśli chcecie, zamknijcie Elenę w piwnicy na czas balu i zobaczcie, co się stanie. Najpewniej nic, a prędzej czy później i tak spotka ją to, co zobaczyłam. Tak jest zawsze, a wy nie będziecie w stanie chronić jej w nieskończoność. Nie jestem Alice. Nie widzę alternatywnych wersji tego samego wydarzenia, zależnego od podjętych decyzji. Bogini zsyła na mnie tylko ostatecznie wydarzenia… To jak fatum, przed którym i tak nie będziemy w stanie uciec. Jasne, niesprawiedliwe i tak dalej, ale po prostu prawdziwe. Tak więc darujmy sobie jakiekolwiek wymówki już w tym miejscu, bo wszyscy wiemy, że to niczego nie zmieni… A już zwłaszcza ja zdaję sobie z tego sprawę, zresztą jak i z tego, że świadomość tego, co się wydarzy, jest całkowicie bez sensu, skoro nie potrafię tego wykorzystać. – Zamilkła, po czym z uwagą powiodła wzrokiem po twarzach zebranych, ostatecznie na powrót koncentrując się na Carlisle'u i Esme. – Przepraszam bardzo, że was rozczarowuję, ale właśnie tak to wygląda.[…]” 
Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch 
Rozdział 26
„[…]– Czy… chodzi o Felixa? – upewniłam się, chociaż już w tamtej chwili podejrzewałam, jaka będzie odpowiedź.
Jęk, który wyrwał się jej ust, przyprawił mnie o dreszcze.
– Ten kretyn powiedział, że do mnie wróci – wyszeptała, bynajmniej nie zamierzając protestować. Poczułam, że robi mi się niedobrze, zresztą nie potrafiłam już protestować. Całą sobą czułam, że nie było dobrze. – Okłamał mnie.
Żadne inne wyjaśnienia nie były mi potrzebne. Bez słowa do niej przywarłam, będąc już w stanie tylko stać i ją obejmować, zresztą tak jak i ona mnie. To niczego nie rozwiązywało, ale na dłuższą metę wydawało się dobre, o ile cokolwiek miało jeszcze prawo takie być.
Resztę nocy przepłakałyśmy w swoich objęciach.”
 Kategoria: Fan Fiction | Pamiętniki Wampirów
♣ Chapter 2.1
"Rzucił mu kluczyki do swojego ukochanego samochodu, a Sam złapał je i gniewnie na niego popatrzył. Doskonale wiedział co znaczą te słowa. "Jedź, ułóż sobie życie, niech przynajmniej Tobie się ułoży".
— Masz zamiar wiecznie uciekać? — zapytał widząc, że jego brat myśli o odejściu do swojego pokoju. — Zacznij walczyć do cholery! Dlaczego tak łatwo się poddajesz? Salvatore to nie żaden mur, który stoi między Wami, tylko ściana, którą łatwo można przesunąć! — podszedł bliżej niego. — Zawalcz o Wasze wspólne szczęście. Jedną szansę już zaprzepaściłeś ponad sześć lat temu. Chcesz, żeby ta historia się powtórzyła? Ponownie chcesz ją stracić? Jeśli tak to proszę bardzo, zostań. Jednak jeśli masz choć krztę nadziei, jedź ze mną — spojrzał w oczy brata, ale wątpił, że cokolwiek wskóra.
— Przeproś ją ode mnie — szepnął i wyszedł." 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz