18 kwi 2016

[85] Pamiętnik 11.04 - 18.04







Kategoria: Autorskie
Rozdział: 34
"-Puśćcie mnie do cholery! Co mu zrobiliście?! Oddajcie mi mojego ojca! – krzyczał chłopiec."

Kategoria: Autorskie 
Rozdział trzeci 
"Znowu był w sytuacji, kiedy zastanawiał się dlaczego pozwalał jej wciąż oddychać. Wiedział jednak, że gdyby zrobił krzywdę dziewczynie dostałby długi i niezwykle męczący wykład od swojego przyjaciela na temat tego, że powinien być bardziej... ludzki. Wszyscy, którzy Alexa chociaż trochę znali doskonale wiedzieli, że chociażby udawanie, że jest się człowiekiem nigdy nie było dla niego. Nie chciał się dostosowywać do tych wszystkich zasad nadanych przez ludzi. Teraz światem rządziły wampiry, wreszcie istoty ciemności mogły robić to co przez ostatnie stulecia było im całkiem zakazane.
Devile należał do tej części wampirów, która tylko z niecierpliwością czekała, aż będzie mogła tak naprawdę pokazać na co go stać.
- Stanie ci się krzywda jak będziesz miły? - mruknęła, wcale nie zastanawiając się nad tym w jaki sposób się zwraca do wampira. Była przyzwyczajona do tego, że miała u niego taryfę ulgową ze względu na to co ich łączyło.
- Z chęcią bym się tobą zajął, ale nie mam teraz czasu na to, aby oddać się przyjemności – odpowiedział spokojnie i wzruszył ramionami kończąc ubieranie – lepiej, żeby cię tutaj nie było, kiedy wrócę, bo zajmiesz miejsce Betty."

Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch 
Rozdział 21 
„[…]Wszystko działo się tak szybko, że ledwo byłam w stanie za tym nadążyć. Serce waliło mi jak oszalałe, tak mocno i szybko, że ledwo byłam w stanie złapać oddech. Miałam wrażenie, że nieszczęsny narząd jakimś cudem wyrwie mi się z piersi, a potem uciec gdzieś daleko, gdzie nie byłabym w stanie go dosięgnąć. Nawet nie zorientowałam się, kiedy w pośpiechu przemknęłam tych kilka metrów, wpadając w ramiona osoby, której potrzebowałam tak bardzo, że chyba nie znosiłaby, gdyby okazało się, że to jedynie moje wrażenie – okrutna pomyłka, iluzja albo omamy, które nie miały żadnego związku z rzeczywistością. Oddychała niemalże spazmatycznie, raz po raz wciągając do płuc znajomy zapach, aż nazbyt charakterystyczny i wyraźny, i to nawet pomimo obecności gryzącego dymu, który wciąż wypełniał powietrze. Czułam, że niewiele brakuje, żebym zaczęła szlochać, chociaż sama nie byłam pewna, dlaczego miałabym to zrobić, skoro nie byłam nieszczęśliwa. Co więcej, nie mogłam sobie na to pozwolić, by nie zaniepokoić wszystkich wokół, ale… 
– Aniele.[…]”

Kategoria: Autorskie
Rozdział 5 
„[…]– Przystopuj, ślicznotko, bo jeszcze dostaniesz zmarszczek – przerwał jej, nie szczędząc sobie złośliwości. Wciąż nie wsuwając kłów, przestąpił naprzód, niebezpiecznie zmniejszając dzielący go od nieśmiertelnej dystans. – Poza tym adrenalina źle działa na krew. Już i tak jestem pobudzony, więc nie pogardziłbym czymś delikatniejszym – dodał i to wystarczyło.
Widział, że krew odpływa jej z twarz, a ciało napina się, gotowe w każdej chwili rzucić do ataku albo do ucieczki. Oddech jeszcze bardziej jej przyśpieszył, teraz spazmatyczny i urywany, chociaż usiłowała nad nim zapanować.
– Drake, no coś ty…
Cofnęła się o krok, wciąż uważnie go obserwując i najpewniej wciąż mając nadzieję a to, że sobie z niej żartował. Nie było nic gorszego od krwi wyrwanej gwałtem, on zresztą nigdy nie lubił półśrodków. Podobał mu się za to ból, a dominacja nad Kateriną już dawno w szczególny sposób przypadła mu do gustu.
Przemieścił się nagle, w ułamku sekundy materializując się tuż za kobietą. Zesztywniała i skoczyła do przodu, zamierzając rzucić się do ucieczki, ale nie dał jej po temu okazji, błyskawicznie zaciskając dłonie na jej ramionach i szarpnięciem przyciągając ją do siebie. Szarpnęła się, jak zawsze próbując z nim walczyć, ale jej ruchy, krzyki i przekleństwa już dawno przestały robić na nim wrażenia. Liczyło się tylko i wyłącznie krew – wypełniająca jej nieśmiertelne żyły i jedyna, która już od dłuższego czasu była w stanie utrzymać go przy zdrowych zmysłach. Zawartość ludzkich żył nie wystarczyła, stanowiąc zaledwie marny zamiennik pokarmu, który tolerowała jego nowa postać.[…]”

Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział 164 - 170 
"[…] – Kto nigdy mnie nie pokocha – oznajmiła wprost. – Już i tak masz mnie za idiotkę, więc mogę ci to powiedzieć: zakochałam się. W tobie. To głupie i muszę jak najszybciej się otrząsnąć, a ty nie ułatwiasz mi, kiedy raz po raz mnie całujesz.
Otworzył i zamknął usta, czując się trochę tak, jakby ktoś z całej siły zdzielił go czymś ciężkim po głowie. Powinien był czuć się oszołomiony, a jednak jej słowa wcale nie wprawiły go w tak ciężki szok, jak mógłby tego oczekiwać. Wręcz przeciwnie – poczuł spokój, chociaż to wydawało się niedorzeczne.
Takie samo wydawało się to, co już od dłuższego czasu chodziło mu po głowie, chociaż do tej pory nie był w sanie właściwie opisać tego słowami. Do tej pory tego nie rozumiał, ale w obecnej sytuacji…
Z tym, że dalsza zwłoka wydawała się nie mieć sensu.
– Być może i to nie ma znaczenia, ale… wydaje mi się, że czuję to samo – oznajmił, a ona zesztywniała i spojrzał na niego tak, jakby widziała go po raz pierwszy. – Jesteś pierwszą osobą, która naprawdę coś znaczy, Eleno. Nie rozumiesz? Cały czas rozbudzasz we mnie człowieczeństwo, a ja… Myśl sobie, co tylko chcesz, ale mógłbym przysiąc, że cię kocham."
 

Kategoria: Autorskie
Rozdział 31 
"Byłam jak niedokończony bestseller leżący bezradnie na półce, jak ptak ze złamanym skrzydłem, ze względu na swój stan porzucony przez najbliższych. Nadal byłam piękna, silna i mająca predyspozycje do naprawy świata, ale przy tym niepełna. Pusta. Niedokończona. Brakowało mi czegoś, czego tak naprawdę nigdy nie posiadałam. Czego nie potrafiłam jeszcze do końca nazwać, ale czego moje ciało potrzebowało, by przeżyć. Czego potrzebowałam ja sama, żeby w końcu poczuć się kompletną.
Próbowałam ruszyć dalej. Naprawdę starałam się porzucić wszelkie wyrzuty sumienia, wyzbyć się lęków i zacząć znowu żyć. Ale marnie mi to szło. Kiedy już myślałam, że jestem na dobrej drodze, przed oczami stawał mi obraz Colina i wszystkich tych Nocnych, których… których zabiłam i moją mobilizację szlag jasny trafiał. Zbaczałam wtedy z trasy, żeby pocierpieć, a kiedy na nią wracałam, uświadamiałam sobie, że znajduję się wciąż zbyt daleko od celu.
Nienawidziłam swojego życia i samej siebie jeszcze mocniej, niż wtedy, kiedy dopiero oswajałam się z klątwą Dominique.
Zamknęłam oczy, a po moich policzkach spłynęły świeże łzy. Nie miałam siły, by je ścierać; podjęcie się tego zadania i tak równałoby się z zaleceniem Syzyfa. Pozwoliłam więc, by wraz ze mną płakał nawet świt." 

Kategoria | The Originals
Dusze Cieni Uciekinier: Prolog
... Minęło ponad dwadzieścia lat, a ja spędzam każdy dzień na ucieczce. Pierwsze siedemnaście uciekałem przed tym aby pokochać własnego syna. Kolejne trzy uciekam przed nim samym. Wiem do czego dąży. Do tego aby mnie zabić. Ale za późno aby na cokolwiek teraz liczy się to abym otrzymał odkupienie.
Siedemnaście lat później po śmierci Katherine [...]
- "Rodzina Mikaelsonów nigdy nie była normalna" - przeczytał. - Sądzisz to bo? - spojrzał na mnie pytająco. - Szlachetny Elijah? Naprawdę? Tak śmiesz się nazywać? Twoje garnitury są nieskazitelne, ale ty sam jesteś potworem, na którego rękach spływa krew setek ludzi, których zabiłeś przez to tysiąclecie [...]  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz