21 gru 2015

[68] Pamiętnik 14.12 - 21.12


Kategoria:  Autorskie
Rozdział: 16

 - Jesteście blisko, co?
Zdumiona podniosłam wzrok na stojącą obok mnie Sophie.
O czym ta wymalowana paniusia do mnie mówiła?
- Dość- odparłam wymijająco. Zważywszy na to, że powiedział mi o samobójstwie swojej siostry, to chyba byliśmy na etapie bliższych relacji.
- I mieszkacie razem?
Przyjrzałam się jej z ukosa. Do czego piła? Czyżby chciała wyciągnąć ze mnie trochę materiału na świeże ploteczki?
- Mieszkamy, ale wydaje mi się, że nie powinno cię to interesować.
- Wiesz, Daniel to mój chłopak.- A jednak!- Chyba mam prawo wiedzieć to czy tamto.
- Nie jestem "tym" czy "tamtym"- zauważyłam szorstko.
Sophie rozciągnęła swoje muśnięte błyszczykiem wargi w złośliwym uśmieszku.
- Cholera cię wie, Evans- oświadczyła.- Boisz się słońca, teraz jeszcze Daniel łazi za tobą krok w krok. Co przeskrobałaś?
- Jeszcze nic. Ale uważaj na słowa, bo zajmę się twoją upudrowaną buźką.
- Nie groź mi, Dziwko Nocnego- wysyczała.- Bo ja też mogę zmienić twoje życie w koszmar.
- Za wiele w nim nie zmienisz, wierz mi.
- Wystarczająco jednak, byś odpieprzyła się od mojego chłopaka.
Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów
Rozdział: 3x05 Kości zostały rzucone

 - Zamilcz! – po pokoju poniósł się krzyk Adelheid, a oczy zarówno Bonnie jak i Stefana zwróciły się na rudowłosą. Salvatore patrzył w zdumieniu na umarłą. Wyglądała całkowicie tak samo jak przed śmiercią. Nie myślał, że jeszcze kiedyś ją ujrzy.
- Heidi… ? – powiedział jedynie wampir, nie mogąc wyrazić wszystkich pytań, które siedziały mu w głowie. Wpatrywał się przez chwilę w zastygłą Santino. Jej usta wypowiedziały bezgłośnie jego imię. Nie mógł w to uwierzyć. Całkowicie go sparaliżowało i jedyne co był w stanie zrobić to zaśmiać się niekontrolowanie, po czym przy pierwszym mrugnięciu oczu zniknęła ponownie, a go jeszcze raz ogarnął smutek.
Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 52 - 58

[...] – Jesteś bezczelna. – Skrzywił się mimowolnie. Miał ochotę ją wyśmiać, wciąż nie dowierzając temu, że mogłaby zwracać się do niego takim tonem. – Uważasz, że nie jestem zdolny do tego, żeby zmusić cię do wyjścia?
– W żadnym wypadku – zreflektowała się pośpiesznie, wymownie wznosząc oczy ku górze. Widział to nawet w ciemnościach, w mroku dostrzegając nawet więcej, aniżeli w irytującym go świetle dnia. – Nie możesz mnie tak po prostu zabić, bo miałbyś problem. Z kolei gdybyś mnie stąd wyrzucił... – Urwała, po czym przekrzywiła głowę, niemalże z wprawą udając, że musi się zastanowić. – Wtedy będę potrzebowała innego rozwiązania, żeby chronić swoich bliskich. Jeśli to oznaczałoby szukanie Miriam i Huntera...
– Powiedziałem ci już coś na ten temat! – warknął, w ułamku sekundy zaczynając tracić do niej cierpliwość.
Elena drgnęła w odpowiedzi na jego gniewny ton, jednak przymusiła się do zachowania neutralnego wyrazu twarzy. Była w tym dobra, prawie jak on, chociaż w porównaniu z doświadczonym, liczącym sobie całe eony demonem, była zaledwie małym dzieckiem, które nie zdawało sobie sprawy z powagi sytuacji. Tym większe wątpliwości wzbudzała w nim sama myśl o tym, że sama Ciemność mogłaby czegokolwiek od niej oczekiwać. Cóż takiego miała do zaoferowania ta dziewczyna, oczywiście pomijając cięty język przez który wróżył jej niechybny, bardzo przykry koniec?
Odpowiedź oczywiście nie nadeszła, ale był na to przygotowany. Nauczył się ufać ojcu, czy może raczej po prosty służyć, bez zawracania sobie głowy pytaniami, które – zgodnie z wolą Ciemności – były zbędne. Zawsze otrzymywał wyłącznie te instrukcje, którymi raczono się z nim podzielić i to wystarczało. Elena była mu całkowicie obojętna, a obecna sytuacja i jej bliskość... No cóż, to było wyłącznie dzieło przypadku i chwilowa niedogodność, którą miał nadzieję w najbliższym czasie rozwiązać.
– Nie rozumiem cię, Rafa – usłyszał i aż uniósł brwi, zaskoczony nagłą zmianą w jej tonie. [...]
Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 13

[...]Usłyszałam szybkie kroki, a chwilę później drzwi do pokoju otworzył się gwałtownie. Widok dziadka mnie nie zaskoczył, jednak to nie Carlisle wtargnął do pokoju jako pierwszy – a już na pewno to nie on błyskawicznie przemknął przez pokój, by w następnej sekundzie wyminąć Bellę i dosłownie się na mnie rzucić.
– Zabiję cię! Przysięgam, że za kolejny taki numer osobiście cię zatłukę! – oznajmiła Hannah, wyrzucając z siebie słowa tak szybko, że ledwo byłam w stanie ją zrozumieć.
Pachniała słodko i znajomo, ja zaś bez chwili wahania otoczyłam ją ramionami, obojętna na to, że moja przyjaciółka właśnie była na dobrej drodze do tego, żeby połamać mi żebra. Czułam, że zaczyna brakować mi tchu, ale ani myślałam o tym, żeby jakkolwiek z tego powodu narzekać, w pełni skoncentrowana na tym, że wampirzyca była tak rozemocjonowana, że chyba jedynie cudem na moich oczach nie rozdwoiła się, by stanąć obok.
– Hannah… – wyrzuciłam z siebie nieco zdławionym tonem.
Otworzyłam usta, chcąc dodać coś jeszcze, co swoją drogą mogło okazać się dość problematyczne, skoro dziewczyna właściwie na mnie leżała. Jej jasne loczki musnęły mój policzek, co również wydało mi się niezwykle przyjemne.
– Zejdź z niej, desperatko, bo całe to nasze poświęcenie będzie nic niewarte! – ubiegł mnie Felix. [...]
Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 53

[...] – Czego ty tak naprawdę chcesz? – zapytała cicho, prawie nieświadomie. – A niech to szlag! – nie wytrzymała, bo jego oczy po raz kolejny zaczęły być dla niej problematyczne.
– Nie wiem – powiedział wprost i zabrzmiało to zaskakująco szczerze. Nagle wyprostował się, wracając na swoje miejsce, a Alyssa w oszołomieniu poczuła niemalże ból z powodu tego, że tak nagle zdecydował się zwiększyć dzielącą ich odległość. – Mam być szczery, Alysso? – dodał, kładąc przesadny wręcz nacisk na jej imię.
Spuściła wzrok, żeby łatwiej odzyskać panowanie nad sobą. Czuła się dziwnie roztrzęsiona, nie aż tak jak podczas pierwsze spotkania, ale mimo wszystko…
Co takiego w nim było? Miała ochotę go o to zapytać, chociaż wątpiła w to, żeby był w stanie udzielić jej odpowiedzi. Coś niezmiennie przyciągało ją do niego, w sposób, którego nie zaznała i który nie powinien był zaistnieć. Nigdy nie należała do osób kochliwych i intensywnych, a jednak siedząc z tym chłopakiem w samochodzie, pierwszy raz w życiu miała ochotę zapomnieć o zdrowym rozsądku i po prostu pozwolić sobie na chwilę zapomnienia. Sama myśl o tym wydawała jej się śmieszna – niedorzeczna wręcz – a jednak im dłużej się nad tym zastanawiała, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że coś jest na rzeczy. Miała przed sobą śmiertelnika, na dodatek wyglądającego na niedojrzałego dzieciaka, któremu wydawało się, że może pozwolić sobie na wiele, a jednak… Och, to nie było tak!
Jego oczy były znajome.
On był znajomy. [...]
Kategoria: Autorskie

 Rozdział: Hexe

Ma trzydzieści, może trzydzieści pięć lat, sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu i długie, tłuste włosy związane w kucyk z tyłu głowy. Jest zmęczony, powłóczy nogami, a jego ubranie jest brudne i potargane. Ma wiele ran szarpanych i ciętych. Mogę wyczuć krew sączącą się z tych miejsc i czuję, jak żołądek zaczyna mi wariować. Pomimo opłakanego stanu jego żółte ślepia nie tracą na wartości. Szykuje się do ataku. Podobnie jak nas obrzydza zapach wilczej skóry, tak oni nie cierpią naszej woni. Ta nasza nie jest tak wyrazista jak ich, ale to przez to, że oni nie mają tak wyostrzonych zmysłów, jak wampiry. Stawia ciężko kroki, ślepia wbijając w tył głowy Katherine. Zachowuje się jakby nas nie zauważał. Żądza mordu go oślepia. Skupiam się na jego osobie i mogę zauważyć, że ma opóźnioną reakcje, a ból pozbawia go trzeźwego myślenia. Kto go tak urządził?
    Wyjmuję strzałę, naciągam cięciwę i mierzę w wilkołaka.


PS.: Błagam, wybaczcie mi niedociągnięcia co do czcionki i rozmiaru niektórych fragmentów. Nie mogę tego zmienić, ponieważ pozbyłam się już zgłoszeń, a i laptopa mi zabrano. A więc to pierwszy i ostatni raz, mam nadzieję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz