5 paź 2015

[57] Pamiętnik 27.09- 05.10


Kategoria: Autorskie
Rozdział: 30
Niespodziewanie jeden z wilków zadarł głowę do góry i spojrzał na mnie. Wstrzymałam oddech. Najbardziej przykuły moją uwagę jego oczy. Piękne, niebieskie ślepia. Miałam dziwne wrażenie, że już kiedyś je widziałam, ale za nic nie mogłam sobie tego przypomnieć. Sądziłam, że nadnaturalny poinformuje resztę, że nad nimi znajduje się dhampir i czarownica. W końcu jesteśmy wrogami, ale on tylko przechylił głowę na bok i poszedł dalej. Nic z tego nie rozumiałam. Dlaczego nas nie wydał? Może dzięki sztuczce Jessici nie rozpoznał w nas nieludzkich istot? Mało prawdopodobne.[...]
— Gdy używam swojej mocy, starsze czarownice o tym wiedzą. Dzieje się tak dlatego, że jeszcze się uczę...
— I co?
— Wiedzą też, gdzie aktualnie się znajduję — dodała ze zmartwieniem i zrobiła smutną minę.
— Wcześniej używałaś swoich sztuczek i nic się nie działo — zauważyłam. Spojrzałam na nią podejrzliwie.
— No tak, tylko że to były, jak to nazwałaś, ,,sztuczki’’. Jak użyję jakiś silniejszych mocy, to... znajdą nas.
— Do kiedy tak jest?
— Dopóki nie nauczę się wszystkiego i nie stanę się samodzielna.
— A co się stanie, jak nas znajdą? — założyłam ręce na piersi.
— Przypominam, że nasze gatunki są ze sobą skrócone — spojrzała na mnie wymownie.
I wszystko jasne. Czarownica, do tego młoda, i dhampirzyca. I obie się przyjaźnią... Skandal dla gatunku swojej rasy.

Kategoria: FanFiction | Zmierzch
Rozdział: 7
Hannah spojrzała na mnie w sposób sugerujący, że poważnie wątpi w moje zdrowie psychiczne, ale bez większych wyrzutów sumienia zdecydowałem się na to, żeby ją zignorować. Zmrużyła oczy, wyraźnie zagniewana, ale i na to nie zwróciłem większej uwagi, zbyt zajęty własnymi myślami, bo dodatkowo zadręczać się tym, czy sposób mojego zachowania względem niej był właściwy.
– Przecież ja nic… – zaczęła, a potem nagle urwała i spojrzała na mnie podejrzliwie. – Chwila! Czy ty i Nessie…?
Jedno moje spojrzenie wystarczyło, żeby ją uciszyć.
– Jeśli z twojej winy Edward mnie zabije, przysięgam, że będę cię nachodził po śmierci – syknąłem. – Wszystko jedno – mam duszę, czy nie.
– Z praktycznego punktu widzenia, Dem, oboje jesteśmy martwi – uświadomiła mnie spokojnie. – Co oczywiście nie znaczy, że przestałam z tego powodu lubić moje ramię. Gdybyś był teraz tak dobry i mnie puścił…
– Co wyście zrobili, Hannah? – przerwałem jej szorstko, ale odsunąłem się do tyłu, chcąc nie chcąc oswobadzając wampirzycę ze swojego uścisku.

Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów
Rozdział: 3x03 Porwanie
Elena, Matt, Bonnie oraz organizatorka przyjęcia Caroline wesoło gawędzili, popijając już nie tak chłodne piwo z plastikowych kubeczków. Żartowali, za wszelką cenę unikając tematu śmierci dwójki z ich przyjaciół. Mimo wciąż wiszącego nad nimi widma wydarzeń sprzed ponad dwóch miesięcy, dobrze się bawili. Bonnie najmocniej radowało zjednoczenie z bliskimi, to ona najbardziej się od nich udsunęła, desperacko próbując znaleźć sposób na wskrzeszenie Adelheid. Teraz w końcu miała chwilę wytchnienia. Właśnie zakrztusiła się łykiem trunku, podczas opowiadanego przez Matta żartu. Mulatka szturchnęła blondyna łokciem, podczas gdy reszta zaśmiewała się z tego, że się trochę oblała.
- Tobie już chyba wystarczy, Bonnie! – doleciał do uch wampira rozbawiony głos Gilbertówny. Czarnowłosy młodzieniec, ukrywał się między drzewami, całkowicie nie zauważony przez grupkę. Damon uśmiechnął się pod nosem.
Ciekawe – pomyślał Salvatore – czy byliby tacy rozbawieni, gdyby wiedzieli, że są obserwowani ?
Morderous Family
Kategoria: Autorskie
Rozdział: We are not all alone [ part II ] 
- Tutaj nie organizuje się imprez, a przynajmniej nie tych, na które chodzę- tłumaczy, a ja wdycham świeże, leśne powietrze przez nos i czuję się tak jakby ktoś przetaczał mi pokruszone szkło. Nagle woń krwi Beatrice staje się silniejsza i na moment tracę ostrość widzenia.- Skąd znasz to miejsce? Myślałam, że mieszkacie tutaj od niedawna- zauważa i kiedy odwraca się w moją stronę, stoję z nią oko, w oko. Tak blisko, że gdyby zrobiła krok, mogłaby wybić mi zęby swoją głową. Próbuje się odsunąć, ale łapię ją za ramiona, nie przejmując się przerażeniem wymalowanym na jej twarzy.
- Nie krzycz- rozkazuję i obserwuję jak jej źrenice nieco się powiększają, a kiedy wracają do swojego pierwotnego kształtu odchylam jej głowę w bok i wbijam uwierające mnie kły w jej tętnicę. Jej skóra jest delikatna, nakremowana i wyperfumowana, ale nie przeszkadza mi to. Czuję ciepłą ciecz ściekającą po mojej brodzie i wzdycham z utęsknieniem. Kiedy moje ciało się rozluźnia, a żyły przestają palić odrywam się od przerażonej Beatrice, oblizując wargi. Tak bardzo tego potrzebowałam, że uczucie spełnienia omal nie zwala mnie z nóg.
Kocham Cię to marna wymówka, ale i szczera prawda. 
Kategoria: FanFiction | Zmierzch

Rozdział Drugi
Powinnam wyczuć, że ktoś się do mnie zbliża. Byłam jednak zbyt pochłonięta tym co powiedział, a raczej czego mi nie powiedział Edward. Nie zwróciłam uwagi na to, że jeden z zmiennokształtnych ma zamiar się na mnie rzucić. Słysząc głos Paula drgnęłam, cofnęłam się o kilka kroków, ale mimo to wilk nie wycofał się. Nadal miał ochotę mnie zaatakować, odsłonięte zęby, najeżona sierść... Jeszcze kilkanaście lat temu taki widok bez wątpienia by mnie przeraził, ale teraz byłam wręcz obojętna na śliniącego się kundla. Przybrałam pozycję obronną gotowa w każdej chwili rzucić mu się gardła, gdyby tylko starał się mnie zaatakować.
Lost in the Time
Kategoria: FanFiction | Zmierzch

Rozdział: 337 - 343
[...]– Nessie!
Natychmiast otworzyłam oczy, by móc spojrzeć na mamę. Ona i tata błyskawicznie znaleźli się przy mnie, po czym na moment zamarli, kiedy zauważyli spokojnie śpiącą dziewczynkę u mojego boku. Zauważyłam, że Jocelyne poruszyła się i lekko zmarszczyła czółko, jakby zaniepokojona, ale w ostatniej chwil na powrót zapadła w sen, najwyraźniej zbyt zmęczona, by przejmować się jakimkolwiek zamieszaniem.
Bella spojrzała na mnie przepraszająco, zaraz jednak ostrożnie usiadła na materacu u mojego boku, rzucając się do dotykania mnie, głaskania i pocieszania na wszystkie możliwe sposoby. Lekko zadrżałam, ale nie zaprotestowałam, kiedy wzięła mnie w swoje objęcia. Wtuliłam się w nią uspokojona, dopiero w tamtej chwili w pełni pojmując to, jak bardzo sama potrzebowałam mamy. Kto jak kto, ale Bella miała być w stanie doskonale zrozumieć to, jak się czułam, nawet jeśli sama nie byłam normalnym dzieckiem, a ona nie miała okazji cieszyć się macierzyństwem wystarczająco długo, by odpowiednio się mną nacieszyć. Teraz doskonale rozumiałam jej ból, tym bardziej, że nawet mając Jocelyne, wciąż nie do końca byłam w stanie pogodzić się z myślą o tym, że Alessia i Damien nie są już bezbronnymi dziećmi.
– Wszystko będzie w porządku – zapewniła mnie cicho Bella, uspokajająco przeczesując moje włosy palcami. – Już w porządku… Och, jaka ona jest śliczna – zauważyła mimochodem, najwyraźniej nie mogąc się powstrzymać.
– Ładniejsza niż ja byłam? – zapytałam podchwytliwie, ale podejrzewałam, że uśmiech na który się zdobyłam skutecznie popsuł efekt.
Tym razem to taka postanowił mi odpowiedzieć:
– To oczywiste, że dziadkowie bardziej kochają swoje wnuki – stwierdził, po czym wywrócił oczami. – Jak się czujesz? Swoją drogą, Jocelyne to bardzo ładne imię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz