4 maj 2015

[35] Pamiętnik 26.04 - 04.05



Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów


Rozdział : I

Damon Salvatore uniósł wzrok znad szklanki z whisky, którą pił po raz pierwszy od roku delikatnie marszcząc brwi. Od rozmyślań i ciągłego gapienia się na zdjęcia Panny Gilbert oderwał go dźwięk silnika samochodu, który wjechał na podjazd. Odstawił szklankę na blat stolika i ruszył ku drzwiom frontowym z nadzieją, że to żaden gość do jego słodkiej mamusi. Nie był w nastroju na takie niespodzianki. Sięgnął do klamki z niezbyt tęgą miną po czym stanął jak wryty patrząc na ludzi, których nie widział tak dawno...równy rok.
- Mówiłam, że się zdziwi?- mruknęła Caroline Forbes nad uchem Stefana Salvatore'a po czym wkroczyła do domu jak do siebie w progu mijając wciąż zdumionego Damona.
- Jo pomaga Liv w barze, wpadnie później- wyjaśnił Alaric jakby właśnie urządzali sobie kolejny wieczorek z przyjaciółmi i klepiąc Damona po ramieniu również wszedł do domu. Uszu Damona dobiegł głos otwieranej butelki.
- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś- oświadczył bez owijania w bawełnę Stefan patrząc na brata jak wtedy, kiedy wrócił z martwych. Z tęsknotą i szczęściem w oczach.
- Uwierz, że czuję dokładnie to samo- odpowiedział szeptem Damon po czym nie mógł już powstrzymać wesołego uśmiechu pchającego się na usta i przytulił swojego młodszego braciszka z nadzieją, że dzięki niemu wszystko może być jak dawniej.
- Chodźcie, opijemy nasz powrót!- krzyknęła z wnętrza domu Caroline, a Damon poklepał brata po plecach i wspólnie weszli do ich domu. Starszy Salvatore wiedział, że jego brat może mieć mały kłopot z obecnością ich matki w tym miejscu, ale na szczęście była mistrzynią kamuflażu i chyba wyślizgnęła się tylnymi drzwiami na jeden z tych jej dziwacznych spacerków po okolicy. Damon doskonale wiedział, że Lily po prostu poluje, ale nie chciała się do tego przyznać.
- Za nowy początek- oświadczyła Caroline Forbes unosząc kieliszek w górę. Po raz pierwszy odkąd się znali Damon ujrzał w niej prawdziwą przyjaciółkę. Wiedział, że wszyscy cierpieli po utracie Eleny, Matta i Tylera, a mimo to przyjechali tylko po to aby napić się z nim i oświadczyć, że to ich nowy start. Zacząć od początku, właśnie o tym marzył Damon Salvatore pogrążony w złych wspomnieniach i nostalgii. Stuknął się kieliszkiem z panną Forbes po czym wypił na raz całego szota nawet się nie krzywiąc
Miasto Nieskończoności

Kategoria: Autorskie

Rozdział: 11
Nagle poczułam jak ktoś mnie popycha. Miałam wrażenie jakbym wpadała do wody, chociaż moje nogi pewnie nawet nie oderwały się od kafelek. Krzyknęłam ze strachu, a ta sama osoba w ostatnim momencie złapała mnie w pasie i odrzuciła na bok. Wylądowałam na lewym kolanie i nadgarstku, który zaczął mnie boleć. Podniosłam głowę i ujrzałam Nathana. Czułam się sparaliżowana ze strachu i nie byłam w stanie nic powiedzieć czy zareagować. Milion myśli zaczęło się pojawiać w mojej głowie.
Co on tu robi? Czego chce? Myślałam, że nie ma go w Infinityville…
Nathan podszedł i mocno chwytając mnie za nadgarstki, postawił na nogi.
Puść mnie! To boli! – chciałam krzyknąć, ale milczałam jak zaklęta i jedynie się skrzywiłam.
To uczucie może cię zabić. Z wampirem w przeznaczenie. 

Kategoria: Autorskie

Rozdział: 24Zaczęły się śmiechy wampirów, ich kpiny z mojej osoby. Jedne słowa przeplatały się z drugimi.
- To suka.
- Jak ona mogła warzyć się na obrazę naszego króla, nas samych?
- Ludzka szmata!
Spojrzałam na James'a, który chciał uciszyć te krzyki, ale jego ojciec był z nich widocznie zadowolony. Dlatego nie pozwolił na to swojemu synowi.
- Przepraszam, dziewczynko - szepnął obejmując mnie.
Nie wytrzymałam tych kpin, tych śmiechów. Wyrwałam się z objęć James'a i wybiegłam z sali tronowej, udając się do swojego pokoju. Tam rzuciłam się na łóżko i waląc pięściami w niewinną poduszkę, wylałam cały ocean łez...
Lost in the time

Kategoria: FanFiction | Zmierzch


Rozdział: 201 - 204[…] Nie…
Oddech jej przyśpieszył, ale prawie nie była tego świadoma. Teraz już rozumiała, dlaczego Rufus tak zawzięcie próbował powstrzymywać ją przed przyjrzeniem się sobie, ale właściwie jaki to miało sens. Liczył, że nigdzie się nie zorientuje, że wyglądała… w taki sposób? Sprzeczne, niespójne myśli mieszały się jej ze sobą, a ona sama już nie była pewna, co powinna o tym wszystkim myśleć.
– Czasami sytuacje bez wyjścia wcale nie są takie ostateczne, jak mogłoby się wydawać. Blizny uszlachetniają, a zwłaszcza takie z których potrafimy czerpać naukę i siłę – usłyszała gdzieś za sobą i omal nie wyszła z siebie, całkowicie wytrącona z równowagi znajomym, melodyjnym głosem.
Jeszcze zanim w pośpiechu odwróciła się na pięcie, zorientowała się, że tuż za nią stoi Isabeau.”
The shadows of the past

Kategoria: FanFiction | Zmierzch

Rozdział: Epilog ( księga II ) […]Nerwowo przygryzłem dolną wargę, po czym w końcu podjąłem decyzję. A zresztą… Już i tak byłem na granicy wytrzymałości, więc równie dobrze mogłem zaryzykować i raz jeszcze narazić się Edwardowi.
Westchnąłem, spuściłem głowę, po czym nachyliłem się i jak gdyby nigdy nic lekko musnąłem wargi Renesmee. Nawet jeśli jej ojciec jakkolwiek na to zareagować, nie zwróciłem na to uwagi, zbyt oszołomiony wręcz paraliżującym lękiem i wątpliwościami, które nasilały się z każdą kolejną sekundą. Kiedy była taka nieruchoma i spokojna, niezdolna nawet do odwzajemnienia pieszczoty…
Och, dlaczego zawsze coś musiało być nie tak?! Najpierw ten cholerny bal, a teraz to… I to akurat teraz, kiedy wydawało mi się, że w końcu ją odzyskałem – i kiedy czułem, że naprawdę należała do mnie?
Zacisnąłem powieki, czując narastające poczucie beznadziejności.
Och, Boże, kiedy my w końcu odnajdziemy ukojenie?!
 Możemy się nauczyć kochać jeszcze raz

Kategoria: FanFiction | Pamiętniki Wampirów

Rozdział: 7- Nie jestem Stefanem. Nie zmienię się. Zaakceptuj to wreszcie Eleno i nie próbuj mnie na siłę zmieniać, okej?! Zabijam, by przeżyć. Taka jest kolej rzeczy. - odparł hardo wstając ze schodów. zagryzłam nerwowo dolną wargę. Musiałam to zaakceptować.
- Dobrze, przepraszam - westchnęłam spuszczając wzrok na swoje buty. Może kiedyś w tej kwestii uda mi się dojść z nim do porozumienia, ale jak na razie nie mogę się starać go zmienić, gdyż on zaakceptował to jaka jestem, a sama w sobie łatwym orzechem do zgryzienia nie jestem.
- Dlaczego tak ważne dla ciebie jest to bym się zmienił? Dlaczego tak uporacie do tego dążysz? - spytał po chwili przerywając narastająca ciszę, a moje serce mocniej zabiło. Przez chwilę nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć,
- Ja... - zaczęłam mając zupełną pustkę w głowie, - Nie wiem - szepnęłam.
- No i sama widzisz, najpierw znajdź konkretny pomysł dlaczego miałbym to zrobić i dopiero wtedy staraj się coś wskórać - powiedział, jego ton głosu nadal pozostawał chłodny. Dlaczego w ogóle zaczęłam tą rozmowę, która tylko znowu nas ze sobą skrzywdziła. Przymknęłam powieki, gdy usłyszałam dźwięk zamykanych się drzwi od pensjonatu. Niepotrzebnie go zdenerwowałam, teraz pewnie wyżyje się na Stefanie lub na innej napotkanej na jego drodze osobie. Z pewnością znowu niedługo będzie między nami okej, ale mimo to mogłam nie zaczynać tematu.
" Bo los pragnie, byś spełnił swoją Własną Legendę " 

Kategoria: Autorskie

Rozdział: 20(...) Nie wiedząc, co robię, rzuciłam się biegiem na nic niewiedząca Nicole. Miała szeroki uśmiech na twarzy, przepełniony niewyobrażalną radością, a ja pędziłam na nią z chęcią... mordu. Jak tylko dziewczyna ujrzała moje wystawione na zewnątrz kły, mina jej zrzedła. Ja natomiast wzrokiem utkwionym w jej pulsującą tętnicę, biegłam wprost na nią. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie zdawałam sobie sprawy z tego, co robiłam! W mgnieniu oka znalazłam się przy przerażonej przyjaciółce i nie zatrzymując się, złapałam ją mocno za ramiona, wbijając jej przy tym paznokcie w skórę i już miałam wbić swoje kły w jej szyję, kiedy coś, a raczej ktoś odrzucił mnie z ogromną siłą do tyłu tak, że ,,poleciałam’’ dobre dziesięć metrów dalej. (...) Zerwałam się na równe nogi i ponownie ruszyłam biegłem na przyjaciółkę, która nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać. Jej czarne jak węgielki oczy były przepełnione niewyobrażalnym przerażeniem, a usta szeroko otwarte, jednak z nich nawet najmniejszy głosik nie chciał się wydostać. Wykrzywiłam usta w brzydkim uśmiechu i z nienaturalną szybkością zbliżyłam się do szyi dziewczyny, której twarz była biała jak kreda z przerażenia. (...)
 Wszystko ma swój koniec

Kategoria: FanFiction | Inne

Rozdział: I just need you to be here, with me.- Co jest skarbie? Coś chciałeś powiedzieć?- pytam i tak bardzo jak ta sytuacja jest zabawna, tak bardzo ja jestem poważna. Patrzę jak Jack drapie się kłopotliwie za uchem po czym podnosi się z krzesła i odsuwa je tylko po to aby paść na kolana. Jestem tak dobrą aktorką, że sama zaczynam wierzyć w moją grę. Unoszę dłonie do ust nie mogąc ukryć mojego zdumienia, a moje oczy zachodzą łzami jak na zawołanie kiedy Jackson posyła mi jeden z tych swoich szelmowskich uśmiechów mówiących " bądź moja ".
- Leilo Willow- zaczyna, a ja czuję jak Hannah kopie pod stołem w nogę mojego krzesła. Nie zwracam na nią uwagi, wciąż patrzę w pięknie błękitne oczy jej brata.- Od pierwszego dnia kiedy cię ujrzałem wiedziałem, że jesteś kobietą, z którą chcę spędzić resztę swojego życia- kontynuuje Jackson, a ja uświadamiam sobie, że gdyby to nie była kolacja z jego ojcem i gdyby to wszystko nie było tylko grą właśnie tak wyglądałyby wymarzone zaręczyny. On klęczałby przede mną z pięknym pierścionkiem, a ja patrzyłabym w jego piękne oczy jakby nikt inny nie istniał. Nie wiedzieć czemu myślę nawet, że nie musiałabym zmieniać faceta aby było idealnie. Jack jest idealny.- Obiecuję cie kochać, ponad wszystko, tylko zgódź się zostać moją żoną- prosi mnie, a ja przez moment na niego patrzę chcąc utrwalić sobie ten moment raz na zawsze po czym zaczynam śmiać się jak prze szczęśliwa nastolatka i przytakuję żwawo skinieniem głowy.
- Tak!- krzyczę rzucając mu się na szyję i mocno go do siebie tuląc.- Tak, tak, tak, po stokroć tak!- szepczę ujmując jego twarz w dłonie i patrząc w jego oczy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz