22 mar 2015

[29] Pamiętnik 15.03 - 22.03


Kategoria: Fan Fiction | Inne
Rozdział: Fight for peace ...
Widzę jak leżąca bezwładnie dziewczynka otwiera szeroko oczy, podnosi się na równe nogi i wskazuje mnie palcem nie spuszczając ze mnie wzroku. Rozglądam się nerwowo i widzę, że dookoła znajduje się więcej dzieci jak ona. Wszyscy mają ten sam defekt - rozszarpane gardła. Każde z nich, co do jednego wskazuje mnie palcem i wypowiada te same słowa - twoja wina, twoja wina, twoja wina, twoja wina...
Dotykam swoich ust, brody, szyi i zerkam w dół, jestem cała we krwi. Krwi niewinnych dzieci, które otaczają mnie z każdej strony i wytykają palcami.
Zrywam się do pozycji siedzącej wrzeszcząc ile sił w płucach i natarczywie wycieram dłońmi swoją bluzkę chcąc zetrzeć z siebie całą krew i zanim się obejrzę dookoła rozbłyska światło i ktoś ujmuje mnie za nadgarstki powtarzając moje imię. Łzy ściekają mi po policzkach i nie mogę otrząsnąć się ze strachu jaki mnie paraliżuje, a mocne szarpnięcia sprawiają, że wariuje jeszcze bardziej. Słyszę dwa znane mi głosy, ale jestem zbyt zszokowana aby otworzyć oczy, albo choćby na moment się uspokoić.
- Zostaw nas samych - oświadcza jeden z nich, to Kol...

Kategoria: Autorskie
Rozdział: 25
Część 3 i 4
Spojrzałem na niego przenikliwie, po czym odsunąłem od siebie Lexi. Siłą umysłu zapaliłem świece na stole, tuż obok kobiety na sofie. Podskoczyła do góry przerażona. Gestem dłoni ściągnąłem płomień z knotka i przyciągnąłem do siebie. Zapaliłem go w dłoni, po czym szybkim ruchem palców sprawiłem, że płomień powiększył się. Tlił się tuż nad moją dłonią.
Ogień był śmiercionośnym żywiołem. Nawet wampiry nie umiały się przed nim obronić. Dlatego, posiadanie tego żywiołu było czymś wyjątkowym. Do tej pory, między czystokrwistymi, było raptem pięć przypadków wampira, władającego tym żywiołem. Obecnie, pozostał jeden, czyli ja. Nikt na dworze nie był na tyle silny, by zostać obdarowany zdolnością magii ognia. Ci, którzy ją otrzymywali, byli odporni na ogień. Innymi słowy, nie można było ich spalić. Toteż, byli prawie niezniszczalni. Reasumując, byłem prawie nieśmiertelny. Nie można było mnie przebić kołkiem, nie można było mnie spalić. Teraz, łowcy będą mieli urwanie głowy myśląc, nad sposobami pozbycia się młodszego Denvera.

Kategoria: Autorskie
Rozdział: 18
Stanęłam przed drzwiami prowadzącymi do pokoju James'a. Zapukałam lekko. W końcu jego słuch go nie zawodził.
- Wejdź dziewczynko - usłyszałam jego nieco aksamitny głos.
Cholera! Skąd on od razu wiedział, że to ja? Mój zapach ? A może słyszał moje serce? A może czytał myśli?
- Hej - odezwałam się, zamykając za sobą drzwi.
Chłopak siedział przy biurku, przeglądając jakieś dokumenty.
- Coś się stało? - spytał, spoglądając na mnie.
Oparłam się o blat biurka, przy którym siedział.
- Nie, tylko... - zawahałam się, gdy zauważyłam na sobie jego przenikliwy wzrok.
Wzięłam głęboki wdech.
- Czy mogę pójść na spacer, gdzieś tu do lasu i w pobliskie okolice? - spojrzałam na niego błagalnie. Oparł głowę na ręce i odłożył na chwilę swoje dokumenty.
- Możesz - zaczął spokojnie - masz dwie godziny i ani sekundy dłużej, zrozumiano?
- Tak - westchnęła i przygryzłam wargę.
- I jeszcze jedno. Dziewczynko, nie wolno ci wchodzić w głąb lasu, tylko gdzieś z brzegu. Okay?
Oparł się wygodnie na krześle, położył lewą stopę na prawym kolanie. Włożył sobie długopis między zęby. Wyglądał... naprawdę dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz