(c) Mrs. Punk z gallerygold.blogspot.com
Kategoria: Autorskie
Rozdział: Jeden— Czym się dało, naprawiałem auta, zajmowałem się drobnymi remontami, malowanie, i takie tam — zaśmiał się.
— Oooo, w moim mieszkaniu by sie przydało, trochę odpicować — zaśmiała się Vicky i przeczesała włosy ręką.
— Ja dopiero się przeprowadziłam, ale nie narzekam na surowy wystrój mojego mieszkania — zaśmiała się. Dziewczyna spojrzała za okno, przy którym siedziała, na dworze było dosyć ciemno, paliły się jedynie uliczne latarnie, na chodniku przy jezdni, snuły się półnagie prostytutki, palące najtańsze papierosy. Wpatrywała się tak chwilę, gdy przez całą długość okna, po drugiej stronie przeszedł tajemniczy mężczyzna, na którego niedawno wpadła. Mężczyzna miał wilgotne włosy, czarny płaszcz na sobie, zmęczoną twarz, zerknął w jej stronę. Olivia wytężyła wzrok i zmarszczyła czoło, spojrzała na dwójkę znajomych, którzy ze sobą rozmawiali, a następnie z powrotem za okno, lecz już nikogo nie było. Dla niej, było to bardzo dziwne, już drugi raz go widziała, bała się że on ma jakiś związek z nią, lub to jakiś psychopata. Jednak podsumowując to całe zdarzenie, doszła do wniosku, że chyba jest przemęczona i jej się przewidziało. Dołączyła do konwersacji ze znajomymi, aby dokończyć konsumpcję drinka, gdzie na jednym się nie skończyło.
Kategoria: Autorskie
Rozdział: 10Widok, który ujrzałam zapamiętam najprawdopodobniej do końca mojego życia. Ogromna żółta ciężarówka wjechała bez żadnego pozwolenia łamiąc wszelkie przepisy na przejście dla pieszych przez które właśnie przebiegała na zielonym świetle moja babcia. Zderzenie, które ujrzałam, było najgorszym widokiem mojego życia. Okropny pisk opon i czerwona plama krwi rozpływająca się w około ciała mojej babci. Huk zderzenia a po chwili cisza. Okropna cisza, której nikt nie był w stanie przerwać. Łzy napływały do moich oczu samoistnie, nie potrafiłam ich zahamować. A może po prostu nie chciałam. Nie umiem sobie teraz tego przypomnieć. Najgorsze było z tego wszystkiego, że nikt nie chciał jej pomóc. Leżała tak bezradnie na pasach, a wszyscy wokoło niej biegali. Nikt nie sprawdził czy oddycha. Nikt nie zadzwonił po pomoc.
Kategoria: Fan Fiction | Inne
Rozdział: Diary about feelingsKochasz dalej Hannę?- pytam cichym tonem głosu.
- Tak- odpowiada bez zawahania, ale czegoś mi w tej wypowiedzi brakuje.
- Jesteś nadal zakochany w Hannie?- pytam, a jego oczy wydają się być nieco ciemniejsze niż wcześniej.
- Nie- odpowiada równie cicho, a ja już wiem czego nie ma w jego oczach. Nie ma uczucia, które mogłoby zburzyć ogromną ścianę jaka wyrosła między nim, a Hanną. Po jego wyrazie twarzy i tonie głosu mogę wywnioskować, że choćbym nie wiem jak się starała nie odnajdę w nim już tych uczuć, ponieważ dawno wygasły.- Nie każda miłość jest tą jedyną, Lili- szepcze Kol, a ja biorę głęboki wdech i zerkam na pamiętnik mojej matki.
- Ich miłość była prawdziwa- mruczę, a Kol gładzi dłońmi mój piszczel i czuję na sobie jego wzrok. Mimo to nie odwracam głowy. Boję się, że kiedy spojrzę mu w oczy jego oczy okażą się być pełne jakiś uczuć, które mogą tylko skomplikować sytuację. Bo jak inaczej wyjaśnić to, że ciągle mi pomaga, dba o mnie i tak histerycznie reaguje za każdym razem jak jest możliwość, że coś mi grozi? Tylko głębokie, złudne uczucia mogą to usprawiedliwiać.- Jakie jest moje pierwsze zadanie?- pytam, a Kol ujmuje moją dłoń i splata razem nasze palce, jakby chcąc dodać mi otuchy.
- Musisz wydać wyrok- odpowiada, a ja patrzę na niego marszcząc brwi.
- Wyrok? Na kogo?
- Na Marię i Josepha.
Kategoria: Autorskie
Rozdział: 25Część 2Byłem już coraz dalej miasteczka. Pędziłem przez długi las, który ciągnął się ku szczytom gór w Montanie. Pierwszą osobą, jaką dopadłem, był niewielki mężczyzna. Zbierał grzyby z zapałem. Uśmiechnięty właśnie wyciągał jednego ze ściółki. Zupełnie nie spodziewał się takiego ataku. Rzuciłem się na niego go niczym puma. Z rozpędu wyskoczyłem w powietrze i powaliłem go na ziemię. Przycisnąłem jego głowę do ściółki i zatopiłem kły w jego szyi. Nie byłem ani za grosz delikatny. Zamiast powoli wysysać krew przez dwie szparki, ja rozrywałem po kolei płaty skóry emeryta. Wysysałem krew i zlizywałem ją, zupełnie, jakbym nie miał dostać jej już więcej w swoim życiu. Mężczyzna krzyczał z bólu, zagarniając pięściami liście i ziemię. Jego ciałem szarpały drgawki przed śmiercią. W jego żyłach pozostawało coraz mniej krwi. Ostatnim ruchem, było zgładzenie ofiary. Wobec czego, rozpostarłem usta najszerzej jak potrafiłem i wysunąłem drugą parę kłów z dolnej szczęki. Wgryzłem się w szyję, po czym kilkoma szarpnięciami rozerwałem jego kręgi. Głowa ledwo trzymała się ciała. Podniosłem się z ziemi i zadarłem głowę do góry. Uśmiechnąłem się sam do siebie oblizując czerwone od krwi wargi. Tego mi było potrzeba. Emeryt, jako przystawka był całkiem dobrym pomysłem. Teraz potrzebowałem młodych kobiet, albo młodego sportowca. Oni mają najwięcej substancji odżywczych w swojej krwi.
Kategoria: Autorskie
Rozdział: 17- Och dziewczynko! Jesteś taka seksowna...
Położył ręce na moich pośladkach, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. Nasze ciała były do siebie "przyklejone". Byliśmy blisko... chyba zbyt blisko. Złapał jedną dłonią mój policzek, drugą chwycił się mojej talii. Jego ręce były jak zawsze lodowate, przeszedł mnie chłodny dreszcz. Zaczął całować moją szyję, potem ramiona. Robił to z wielką namiętnością.
Stałam nieruchomo, nie wiedząc jak się zachować. Dość miałam buntów, dość ciągłego strachu o własne życie. W dodatku żaden wampir się ze mną nie liczył. Wszyscy oni mieli gdzieś marne, ludzkie życie.
Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 154 - 160
"[...]Czułam na sobie jego przenikliwe spojrzenie, kiedy poprawiłam okrywającą mnie kołdrę, żeby się zasłonić. Wciąż byłam naga, a ubrania, które podrzuciła mi Layla, leżały gdzieś poza zasięgiem mojego wzroku, zresztą tak jak i jego. Podejrzewałam, że gdyby moja szwagierka wiedziała, co takiego właśnie wyprawialiśmy, żadne z nas nie miałoby życia już przynajmniej do końca dnia. Oczywiście nie wypytywałaby o szczegóły – zawsze była pod tym względem dość taktowna, zresztą podejrzewałam, że bez Rufusa i wspomnień jej najgorsze lęki powróciły, a Layla stroniła od wszystkiego, co miało jakikolwiek związek z mężczyznami, a zwłaszcza ich bliskością – ale sama jej entuzjastyczna reakcja na to, że związałam się z jej bratem, była dość wymowną sugestią tego, czego powinniśmy się spodziewać.– Ty też nie robiłeś tego po raz pierwszy, więc chyba wszystko jest w porządku – zauważyłam przytomnie, nerwowo przeczesując włosy palcami. Czerpałam niejakie pocieszenie z tego, że pierwszą kobietą, którą naprawdę pokochał, byłam ja, ale jednocześnie niedobrze mi się robiło na samą myśl o tym, że przez minione lata… Och, nie chciałam mieć o to do niego pretensji, bo przecież nie był sobą, ale to i tak sprawiało mi przykrość. – Bo jest, prawda?– Pytasz mnie o to, czy było mi dobrze? – zapytał z niedowierzaniem, a ja cała spąsowiałam, kiedy ujął sprawę w tak oczywisty, bezpośredni sposób.– W zasadzie…[...]"
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń