Kategoria: Fan Fiction | Inne
Rozdział: High HopesNajpierw czuję jak mój prawy bark wykręca się pod nienaturalnym kątem, potem lewy, oba są złamane. Wrzeszczę z bólu i w tym samym momencie pękają mi kości w obu nogach, padam jak długa na drogę posypaną żwirem i czuję jak kamienie wbijając się w moją twarz. Zmuszam ramiona do powrotu na swoje poprzednie miejsce i sprawia mi to tak ogromny, potężny ból, że łzy zaczynają toczyć się po moich policzkach. Widzę, że usta czarownicy się poruszają, ale nie słyszę jej słów. Moja skroń pulsuje i głowę zaczyna rozsadzać mi straszny ból. Krzyczę ile sił w płucach, ale mam wrażenie, że nikt tego nie słyszy. Czuję jak słońce zaczyna palić moją skórę. Czy to już koniec? Matka Aby pochyla się nade mną, a w jej oczach widzę troskę.
- Nikt, nawet ty kochana, nie może mieć nad nami władzy- szepcze i wyciąga dłoń po mój pierścień. Szarpię się z nią, ale nie daje za wygraną. Zbieram resztki siły i walę ją wnętrzem dłoni w nos po czym wciskam palce w jej oczy. Czuję się z tym okropnie, ale jeszcze nigdy, w całym moim popapranym życiu, nie byłam tak wściekła jak w tym momencie. Prostuję nogi, a powrót kości na swoje miejsce sprawia, że cała drżę...
Kategoria: Autorskie
Rozdział: 25Część 1Po cichu wszedłem drzwiami tarasowymi. Usłyszałem wystrzał. W ostatniej chwili zdołałem złapać lotkę ze strzykawką, w której był jakiś żółtawy płyn. Spojrzałem na ojca Lexi, który trzymał w dłoni pistolet załadowany w jeszcze kilka takich strzykaweczek. Posłałem wrogie spojrzenie Dragonowi i ruszyłem w jego kierunku.
– Więc teraz we mnie strzelasz? – syknąłem. – Tylko tyle wystarczyło, żebyś od nowa zaczął mnie atakować?
– Cóż, tak naprawdę byłem przygotowany na każde możliwe zajście – rzucił sucho. – Skąd mogłem wiedzieć, że to ty, skoro masz kaptur na głowie?
– Nie udawaj Harry – zwęziłem oczy. – Zrobiłeś to specjalnie.
– Po części tak – uśmiechnął się drwiąco. – Ale pomimo tego, miło cię widzieć.
Zabrał ode mnie lotkę ze strzykawką, po czym poszedł w kierunku piwniczki prowadzącej na dół. Zacisnąłem wargi, żeby nie wybuchnąć gniewem. Całe zajście oglądał George siedząc na krześle, a także Kornelia, która przygotowywała śniadanie. Obydwoje nic nie powiedzieli. Popatrzyli się tylko na mnie, po czym powrócili do swoich zajęć.
– Dylan usiądź przy stole – odezwała się spokojnie Kornelia. – Lexi za chwilę zejdzie, a ty możesz w tym czasie zjeść coś.
– Nie trzeba Kornelio – podszedłem do niej. – Już z ranka napełniłem żołądek.
– Pomimo tego – nalegała. – Zrobiłam również dla ciebie coś na śniadanie.
– Co takiego? – zdziwiłem się.
– Przygotowałam ci krwistą cielęcinę.
Kategoria: Autorskie
Rozdział: 16Widząc, że zaczynała się opierać chwyciłem jej ramię i wepchnąłem do pomieszczenia, zatrzaskując nogą drzwi. Chyba troszeczkę za mocno ją szarpnąłem, bo wleciała ciałem na ścianę, wydając cichy jęk. Po chwili wyprostowała się.
- Czego ty znowu ode mnie chcesz? Nie mogę od ciebie przynajmniej na chwilkę odpocząć? - popatrzyła na mnie z wyrzutem.
Rzuciłem się na nią, mocno przyciskając swoim ciałem do ściany. Chwyciłem jej dłonie i uniosłem nad jej głowę. Czułem jak cała się napręża, napina mięśnie, a oddech znów jej przyspieszał. To na mnie działało jak na magnez, pragnąłem słuchać jak szybko wali jej serce, jak jej oddech szaleje...
Ta śmiertelniczka miała na mnie cholernie dziwny wpływ... Pogładziłem czołem jej policzek, delikatnie muskając ustami jej skórę. Zacząłem mówić szeptem do jej ucha.
- Och dziewczynko! Jesteś taka seksowna...
Kategoria: Fan Fiction | Crossover
Rozdział: 12"[...] Nie mogła uwierzyć w to, że ją znaleźli. Miała nadzieję, że już nigdy ich nie spotka. Kiedy tylko zamykała oczy, widziała te okropne momenty ich romansu. Czuła się okropnie z myślą, że za ich namową, stała się prawdziwą bestią.Oparła czoło o chłodne kafelki, przyglądając się, jak krew spływa z jej ciała wraz z wodą. Trwając w tej pozycji przez kilka minut usłyszała, jak Edward bierze gwałtowny oddech i podnosi się z łóżka.Westchnęła.Obiecała sobie, że już nie dopuści do tego, żeby w jej organizmie znalazła się jego krew. Nie dokonała tego. Obiecała, że już nigdy nie pożywi go swoją krwią. Doszło do tego. Doszło do wymiany krwi.[...]"
Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 147 - 153„[…]Ta wstążka… to, jak pulsowała…
Gabriel.
Nie, nie, nie...
„Nie rób nam tego…” – wydawała się mówić, choć – dzięki bogini – tym razem nie usłyszałam żadnego głosu w głowie. – „Nie rób tego!”.
To wystarczyło, żeby mnie otrzeźwić. Natychmiast otworzyłam oczy i niewiele myśląc, napięłam wszystkie mięśnie, po czym – nawet się nad tym nie zastanawiając – zamachnęłam się i bez chwili wahania wymierzyłam Rufusowi siarczysty policzek. Efekt był natychmiastowy, a wampir odskoczył ode mnie, po czym lekko zatoczył się do tyłu, wyraźnie oszołomiony. Zanim się obejrzałam, zmaterializował się niemal na drugim krańcu laboratorium, opierając się o ścianę i oddychając tak ciężko, jakby w powietrzu nagle zabrakło tlenu.
Widziałam, jak praktycznie bezwiedni przycisnął dłoń do twarzy. W jego oczach zamigotały aż nazbyt znajome, czerwone błyski, kiedy zaś lekko rozchylił usta, dostrzegłam ostre, wydłużone kły. Strach ścisnął mnie za gardło, ale byłam w stanie wyłącznie stać w miejscu, drżąc ze złości i od nadmiaru sprzecznych emocji, niezdolna nawet do tego, żeby ruszyć się z miejsca. […]”
Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 44
„[…]Pod wpływem impulsu wyciągnął rękę i zanurzył palce w jej włosach. Sądził, że opamiętała się i odsunie, kiedy ją pogłaskał (wciąż kojarzyła mu się z wystraszonym kociątkiem, płochliwa i bardzo nieśmiała), ale w odpowiedzi na jego dotyk, Renesmee uniosła głowę i spojrzała na niego tymi lśniącymi, czekoladowymi oczami.
– Czy zrobiłam coś nie tak? – zapytała cicho, całkiem wytrącając go z równowagi swoim pytaniem. Paluszki zacisnęła na skraju jego szaty, jakby to dawało jej poczucie bezpieczeństwa. – Jesteś na mnie zły?
– Ja? – Obdarzył ją skonsternowanym spojrzeniem, właściwie niepewien, co takiego powinien jej odpowiedzieć. Podobne pytanie zadała mu, kiedy był u niej dzień wcześniej, a jednak nie był przygotowany na to, że mogłaby je powtórzyć. – Skąd taki pomysł?
Lekko spuściła wzrok; jej już i tak zaróżowione w utoczy sposób policzki oblały się szkarłatem. […]”
Kategoria: Fan Fiction | Zmierzch
Rozdział: 26„[…]Nie miałam pojęcia, co wyraża moja twarz, ale Demetri musiał doszukać się czegoś, co go poruszyło. Jego dłonie przesunęły się wzdłuż mojej talii, a po chwili przeniosły na plecy, muskając krzywiznę kręgosłupa. Zadrżałam w odpowiedzi na jego dotyk, nie tyle z zimna, co czegoś przeciwnego – fali ciepła, która miała swoje źródło gdzieś u podstawy kręgosłupa i stopniowo rozchodziła się po całym moim ciele.
– Odpowiedz mi – poprosiłam, choć w gruncie rzeczy wcale tego nie chciałam. Czułam wilgoć na policzkach, ale właściwie nie zwracałam już uwagi na to czy płaczę, czy to po prostu pozostałości wcześniej uronionych łez. – Czy przeraża cię myśl o tym, że mogłabym stać się taka jak ty? – drążyłam, nie kryjąc niepokoju.
Jego oczy pociemniały. Kiedy na mnie spojrzał, wydawał mi się spięty i bardzo poważny.
– Pytasz mnie o to, czy wciąż bym cię kochał? – zapytał po chwili tak długiej, że wydawała mi się całą wiecznością. Jego głos był tak cichy, że ledwo byłam w stanie go usłyszeć.
– A czy… Czy powinnam zadać ci to pytanie? […]”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz